niedziela, 28 lipca 2013

Czarna dziura edukacji

Po symbolicznym końcu epoki kredy, który trzy lata temu swoją książką ogłosiła Aleksandra Pezda, nastąpiła era cyfrowej szkoły, a na jej użytek próbuje się zdefiniować nie tylko profil kompetencyjny „cyfrowego nauczyciela” i nowy model dydaktyczny, ale także pojęcie samego podręcznika. Brakuje jednak s y s t e m o w e g o podejścia w tworzeniu nowego modelu edukacji. Wielu zadaje sobie dziś pytanie, jak powinna wyglądać edukacja w świecie „płynnej nowoczesności”? Profesor Zbigniew Kwieciński w swojej ostatniej książce „Nurty pedagogii” omawia interesującą publikację Aharona Avirama, izraelskiego filozofa edukacji z Uniwersytetu Ben Guriona. Dokonując analizy jego prac przedstawia krytyczną ocenę Avirama dzisiejszej edukacji:
„(...) szkoła w jej powszechnie znanym kształcie pozostała jako organizacja nierozpoznaną ANOMALIĄ funkcjonalną i społeczną w zakresie jej: celów (efektów), treści (aktywności i programów realizujących przyjęte wartości), struktury organizacyjnej (zarządzanie, podejmowanie decyzji, wzory komunikacji), uczestnictwa (relacje podmiotów uczestniczących), zaangażowania uczestników i metod działania. (cyt. za prof. Z. Kwieciński, Nurty pedagogii, Impuls 2013, s. 108).
Funkcjonujemy w rzeczywistości braku celu instytucji edukacji i jej odstawania od wymogów dzisiejszego świata. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwe wyznaczenie jasnego kierunku. Żyjemy bowiem w świecie relatywizmem, którego źródłem jest rozpad jednorodności, niestabilność i nieliniowość. Przejawia się to nie tylko na poziomie funkcjonowania jednostki, ale też na poziomie życia społeczno - kulturowego, koncepcji filozoficznych. Tę niestabilność i nieliniowość widać wyraźnie w rozwoju technologii i na rynku pracy. Nastała era ponowoczesności ze swoim atrybutem relatywizmu, a szkoła nadal funkcjonuje w paradygmacie myślenia modernistycznego.

Aharon Aviram w swojej pracy odsłania przepaść, jaka dzieli aspekty życia człowieka w ponowoczesności od stanu instytucji edukacyjnych. Zwraca uwagę na zupełny brak przystosowania dzisiejszej szkoły do wyzwań współczesnego świata. Niczego nie zmieniły tutaj wdrażanie ciągłych innowacji i „reform”. Szkoły nadal tkwią w starych schematach działania i nieużytecznym paradygmacie.

Fakt, wiele się zmieniło w naszych szkołach, przybyły interaktywne tablice, projektory multimedialne, mobilne technologie i dostęp do portali z edukacyjnymi zasobami. Ale to dziś już nie wystarcza! Oczywiście, wdrożenie nowych technologii wymusiło zmiany w modelu uczenia (się) i zachowaniach samych nauczycieli. Póki co, jest to cały czas nieliczna grupa, ale bardzo aktywna, pełna entuzjazmu i gotowa do współpracy oraz dzielenia się swoim doświadczeniem. Ma siłę - zaraża swoim entuzjazmem i inspiruje innych. Czy te oddolne pojedyncze, często samotne działania wśród półmilionowej grupy nauczycieli rzeczywiście tworzą szkołę nowej jakości? Obserwacja i analiza różnych systemów edukacji uprawnia Avirama do kontrowersyjnych sformułowań:
„(...) nauczyciele pozostali przy swoich autorytarnych rolach; nauczanie pozostawiono podzielone na dyscypliny akademickie i przedmioty szkolne; nauczyciele i uczniowie tkwili w dotychczasowych metodologiach i podejściach dydaktycznych; sprzeczne z sobą projekty, interwencje, procesy zmian, reformy i restrukturyzacje przynosiły efekt „wiele hałasu o nic”; narastała histeria nauczycieli, administratorów szkół i uczniów, gorączka poszukiwania pożądanych rozwiązań na poziomie państwa, społeczności, rodziców, młodzieży i ekspertów, zamęt słowny w gadaninie oświatowej, mylenie słów i czynów” (cyt. za prof. Z. Kwieciński, Nurty pedagogii, Impuls 2013, s. 107)
Nikt już nie zaprzecza, że nasze zachowania, nawyki i sposób uczenia się zmienia technologia. Ale to tylko jeden z aspektów naszej aktywność. Mimo że powszechnym jest mówienie o sile technologii, to wbrew oczekiwaniom nie zmieniło to do tej pory organizacji pracy szkoły, a tym samy uczniów i nauczycieli. Technologia i jej wykorzystanie w szkolnej klasie to tylko jeden z aspektów manifestowania zjawisk ponowoczesności. Trudno przekonać dziś edukacyjnych reformatorów, że niewiele się zmieni od zainstalowania interaktywnej tablicy, czy wdrożenia e-podręcznika.

Mimo wielu działań i podejmowanych od czasu transformacji ustrojowej inicjatyw, to nie dostrzegam zmian, które byłyby na miarę szkoły w ponowoczesnym świecie. Niepokój o ciągły brak odpowiedzi na pytanie o wartość edukacji w definiowanej przez relatywizm rzeczywistości zamieściłem tutaj dwa lata temu w artykule "Płynna nowoczesność edukacji", a ostatnio w publikacji Jakich pilnych zmian potrzebuje polska szkoła? Moje przekonanie i powtarzany od dawna apel o konieczność stworzenia wizji i celów strategicznych edukacji znajduje potwierdzenie w pracy Avirama.
„Przez dwie generacje tkwimy w czarnej dziurze braku celów edukacyjnych. Jest to stan groźny dla nauczycieli, dyrektorów, polityków i samorządów, a także dla filozofów i teoretyków, dla edukacji w małej skali i w dowolnie wielkiej skali. Jest to sytuacja bez precedensu w całej historii cywilizacji. W miejsce fundamentalnych, spójnych wizji dobrego życia, które zachodnie społeczeństwa wiodły przez całe ich dzieje, mamy teraz głuchą dziurę, a cele edukacji pozostawiamy zdrowemu rozsądkowi technokratów.” (cyt. za prof. Z. Kwieciński, Nurty pedagogii, Impuls 2013, s. 107)
Aviram - twierdzi prof. Kwieciński - wyraźnie oddziela cząstkowe cele edukacji od strategicznego podejścia. Nie tylko poddaje krytyce obecny stan edukacji, ale przedstawia propozycje pozytywne podejmując wysiłek na rzecz przedefiniowania celów edukacji. Wierząc, że technologia zmieni nasze szkoły, decydenci odpowiedzialni za edukację oddali część odpowiedzialności za nią branży IT. Mamy sytuację, w której stary paradygmat edukacji nie przystaje do świata, który charakteryzuje niejednorodność, niestabilność i nieliniowość niemal we wszystkich aspektach życia społeczno - ekonomicznego. Ta czarna dziura się powiększa.

sobota, 20 lipca 2013

Dlaczego nie teraz? Czyli kiedy?

Ośrodki akademickie, biznes i organizacje pozarządowe zajęły się budowaniem nowego modelu edukacji. Widząc bezsilność ministerialnych urzędników, a raczej ogromną ich inercję i dostrzegając coraz wyraźniej nieskuteczność obecnego modelu edukacji, postanowiono działać i nie czekać, aż decydenci i politycy podejmą decyzje. Na propozycje wielkich zmian z ich strony nie mamy co liczyć. Zbliżają się przecież wybory. Dziś podejmowane są jedynie decyzje, które mogą służyć poprawie wyników w sondażach.
„Chcemy stworzyć rodzaj inkubatora edukacyjnej przedsiębiorczości, ale także stworzyć mechanizmy rynkowej samoregulacji promującej rozwiązania wartościowe i przeciwdziałającej psuciu standardów. Chcemy zainicjować współpracę jednostek naukowych i badawczych z biznesem, która służyć ma realizacji konkretnych projektów i rozwoju potrzebnej infrastruktury technologicznej i know-how.” (fragm. otwartego listu Oświatowej Fundacji Filmowej)
To nie jedyna oddolna inicjatywa, ani jedyny apel. Jest ich dużo więcej. Biznes realizuje wiele cennych projektów współfinansowanych z funduszy europejskich. Niestety, projekty te żyją tak długo, jak długo są finansowane. Brak wizji wykorzystania ich potencjału sprawia, że zainwestowane miliony nie budują nowej koncepcji edukacji, jej nowego modelu. Akademicy z Poznania zaangażowali się w projekt Kolegium Śniadeckich, Polska Akademia Nauk w Eduscience, a na styku nauki i organizacji pozarządowych realizowany jest od 1997 roku program GLOBE koncentrujący się na rozwijaniu kompetencji badawczych uczniów. Organizacje pozarządowe poszukują wsparcia biznesu dla własnych propozycji. Temu ma służyć Pakt dla Edukacji (2013). Wcześniej, na Kongresie Obywatelskich ogłoszono Pakt dla Szkoły (2011). Mijają kolejne lata, a opinia o polskiej szkole nie poprawia się wcale. Narzekają już nie tylko dziennikarze, kadra akademicka, ale sami rodzice, uczniowie i nauczyciele. Ci ostatni skupiając się na portalach społecznościowych sami rozpoczęli edukacyjne zmiany. Wszystkim tym aktywnościom towarzyszy wspólne przekonanie - dzisiejszy model edukacji wyczerpał się i sprawą już nie tylko ważną, ale bardzo pilną staje się konieczność redefinicji edukacji, pojęcia szkoły, jej funkcji i roli nauczyciela.

Stworzenie modelu „szkoły nowej generacji” zainicjowane przez prof. Zawodniaka nie jest łatwe. Zastanawia jednak fakt, że tak bardzo aktywni w sieci ministrowie (byli i obecni) zdając sobie sprawę z konieczności zmian nie próbują budować systemowych rozwiązań dotyczących nowej koncepcji szkoły. Działania są pojedynczymi akcjami. Nowa podstawa programowa, zmienione egzaminy maturalne, elektroniczny podręcznik niewiele zmienią. Działania te same w sobie na pewno cenne, ale nie są (r)ewolucją, bo nie dokonują transformacji wyeksploatowanego dziś systemu. Niestety, ani badania, pilotaże, debaty, kongresy nie mają większego wpływu na kształt i zmianę prawa oświatowego. Dalej uczymy w szkołach zaprojektowanych jak fabryki. Niczym nie różni się model organizacji zajęć uczenia w szkole podstawowej od zajęć dorosłego już licealisty. Zdrowy rozsądek i logika podpowiadają, że zmianie edukacji powinna towarzyszyć nie tylko zmiana świadomości, ale rozumienia znaczenia przestrzeni edukacyjnej i stworzenia modelu 24/7. Dziś szkoła to 8 godzin siedzenia ucznia w szkolnej ławce z kilkoma godzinami sportu przez 5 dni w tygodniu przez maksymalnie 36 tygodni w roku. Czymś oczywistym jest już - jako systemowe rozwiązanie - poszerzenie dominującej przestrzeni akademickiej (systemu klasowo - lekcyjnego) o przestrzeń społeczną (publiczną) i wirtualną oraz przestrzeń kultury. Tak dzieje się w wielu funkcjonujących na świecie szkołach i projektowanych budynkach łączących w sobie wiele społecznie użytecznych funkcji.

Budujmy więc szkołę rozwijającą w uczniach element związany z kreatywnością, badaniem i współpracą. Natomiast to co rutynowe, powtarzalne i dające się sprowadzić do prostych algorytmów powinno być jedynie częścią postulowanego modelu edukacji. Pilnym i bardzo ważnym jest łączenie tradycyjnej edukacji z edukacją w sieci i rozwijaniem w szkole twórczości, inicjatywności i przedsiębiorczości. Wykorzystajmy do budowy nowej organizacji pracy szkoły potencjał i funkcję znaczących dla edukacji przestrzeni. Spójny model szkoły XXI wieku zakłada integrację tej szkolnej, wirtualnej, społecznej z przestrzenią kultury.

Wzory mamy. Możemy uczyć się od najlepszych. Inspirują nas nie tylko Ken Robinson, ale także Salman Khan z jednym z najważniejszym - moim zdanie - projektem edukacyjnym na świecie. W sieci dostępny jest Marc Prensky, czy Don Tapscott, ale również polscy eksperci. Cóż z tego, że mamy miliony odwiedzin stron z ich wykładami, jeżeli od pierwszego wystąpienia Robinsona na TED (2006) minęło 7 lat, a jego krytyczna ocena edukacji nie straciła ani trochę na aktualności. Dalej zachwyca, wielu irytuje, ale na szczęście też bardzo wielu inspiruje. Mamy w Polsce nauczycieli, którzy zainicjowali zmiany, dla nich prezentacje na kanałach tematycznych YouTube to nie tylko ciekawy wykład, ale impuls do zmian. To często kluczowy argument w poszukiwaniu nowych rozwiązań. Szkoła jest potrzebna, tak jak potrzebny jest nauczyciel. Problem polega na tym, że nowy model edukacji zakłada nie tylko zupełnie nową jej funkcję, która implikuje nową organizację pracy i zupełnie nową rolę nauczyciela, a w konsekwencji kształcenie i rozwijanie w uczniach nowych kompetencji. Zarówno tych zdefiniowanych przez Parlament Europejski, jak i przez ekspertów Partnerstwa na rzecz Umiejętności XXI Wieku.