czwartek, 30 kwietnia 2009

Freelancer w szkole

Czytam w kwietniowym numerze Marketing & More wypowiedź Adriana Siekierskiego - specjalisty od visual merchandsingu na temat zalet związanych z zatrudnieniem freelancera w firmie. Coraz częściej zatrudniają one freelancerów, bo dostrzegają ogromne znaczenie w wykorzystaniu profesjonalisty w firmie, który pracuje jako wolny strzelec i na własne nazwisko. Zastanawiam się, czy w szkole przyszłości jest miejsce dla zatrudnienia w takiej formie takich specjalistów? W projektowanej przeze mnie szkole występują nauczyciele przedmiotów, które nie są typowe dla gimnazjum. Są nimi graficy, projektanci 3D, twórcy wideofilmów, scenarzyści gier multimedialnych, specjaliści od pozycjonowania i budowania wizerunku w sieci. Warto ich zatrudnić w szkole. Mogą jako freelancerzy prowadzić zajęcia w wirtualnych szkołach, doradzać online i przygotowywać zadania w sieci. Co zyskuje szkoła? Przede wszystkim specjalistę, który bierze na siebie odpowiedzialność za dostarczenie profesjonalnej usługi. Zdaniem specjalisty VM pracownik na etacie nie ma wolnej ręki – wykonuje polecenie i wdraża procedury obowiązujące w danej organizacji. Są one najczęściej rutynowe i uniwersalne. W przypadku freelancera płaci się za usługę profesjonalisty i mamy prawo oczekiwać określonych rezultatów, zwłaszcza że freelancer pracuje również na swoją własną markę jako specjalisty. W takiej sytuacji fatum odległości i miejsca szkoły, czy też zamieszkania ucznia przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Ma on dostęp do najlepszych, którzy są dostępni na rynku i na których stać szkołę. Czy możemy zatrudnić w nich freelancera? Jakie możemy mieć z tego korzyści? Z punktu prawnego, może to być trudne, ale dla nowej szkoły tworzyć powinniśmy nowe zasady i nowe rozwiązanie legislacyjne. Podobnie jak z technologią, którą próbuje się dostosować do archaicznego modelu szkoły. Twórzmy szkołę, która jest zdolna wykorzystać cały potencjał technologii i potencjał intelektualny ekspertów.

Zuza Scherer z Nowej Zelandii, stała felietonistka miesięcznika „Edukacja i Dialog”, twierdzi w numerze kwietniowym, że codzienną praktyką w jej kraju jest zapraszanie na zajęcia ekspertów z danych dziedzin. Ma to również miejsce na studiach. Podnosi to wartość i prestiż zajęć, dodatkowo buduje autorytet nauczycieli i samej szkoły. W styczniu zaprosiłem do prowadzanie zajęć z nauczycielami z Małopolski freelancera z branży IT i agencji interaktywnej, który swoją ekspercką wiedzą i ogromnym doświadczeniem sprawił zmianę paradygmatu w postrzeganiu roli nauczyciela w dzisiejszej szkole. Obserwowałem, jak w czasie tygodniowych zajęć opór i niechęć do nowej dydaktyki zamienione zostały w ogromne zainteresowanie i potrzebę wdrożenia do własnego warsztatu pracy nowych rozwiązań. Ekspert ds. budowania wizerunku w sieci wspierał mnie swoją profesjonalną wiedzą. Sukces zajęć i ogromny entuzjazm nauczycieli, który do tej pory owocuje coraz to nowymi i ciekawymi inicjatywami w sieci, świadczy o ogromnym znaczeniu zatrudniania ekspertów nie związanych bezpośrednio ze szkołą. Dla mnie oczywistym jest konieczność ciągłego transfer wiedzy z biznesu do edukacji nie tylko w zakresie zarządzania, ale też wiedzy przedmiotowej. Udane próby zatrudniania freelancerów w szkole zauważyłem w jednym z niepublicznych gimnazjów w Gdańsku, w którym zdecydowano się zatrudnić ich do nauki języków obcych. Dziś próbuje się z sukcesem przenieść tę praktykę na inne przedmioty. I nie jest to w tej szkole incydentalne działanie, ale przemyślane i systemowe rozwiązanie. Czas więc na freelancerów nie tylko w biznesie, ale również w szkole. Może postulat obecnej reformy, aby wyprowadzić edukację poza szkolne klasy może być realizowany w takiej formie. Zetknięcie uczniów i nauczycieli z zewnętrznymi ekspertami to przełamanie rutyny tradycyjnej lekcji. Tym samym szkoła przybliża się do świata rzeczywistego i pozwala uczniom obcować z prawdziwym światem nowej ery.

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Szkoły dla pokolenia Google

Prowadząc w minionym tygodniu zajęcia na AGH analizowałem wspólnie ze studentami różne modele i scenariusze przyszłej szkoły. Próbowaliśmy odtworzyć dzień pracy osoby zatrudnionej w banku, korporacji o globalnym zasięgu, czy w domu mediowym, bądź agencji marketingowej i na tej podstawie budowaliśmy przykładowe rozwiązania organizacji procesu uczenia się ucznia w szkole. Jeżeli szkoła ery postindustrialnej ma przygotować ucznia do funkcjonowania w przyszłości, to powinna w swoim modelu zawierać rozwiązania charakterystyczne dla organizacji, w których będą niebawem pracować uczniowie. Szkoła powinna w zbliżonym do jak najbardziej naturalnego środowiska przygotować uczniów do świata, w którym pracują dziś ich rodzice, a w przyszłości oni sami. Wyczerpał się bowiem obecny model dydaktyki przyrównywany często do fabryki, w której uczniowie poddawani się rutynowej i masowej „obróbce”, gdzie rytm lekcji przeplatany przerwami przypomina pracę w XIX fabryce, w której na końcu jest kontrola jakości w postaci egzaminów zewnętrznych. Obserwuję coraz powszechniejsze występowanie zjawisk, które z pewnością wyznaczą kierunek zmian w edukacji i zmuszą już dziś do refleksji nad tworzeniem bardziej skutecznych rozwiązań edukacyjnych:

1. żyjemy w czasach wielorakiego wyboru we wszystkich obszarach naszego życia,
2. w szkole pojawiło się tzw. pokolenie dot-com,
3. zmniejsza się ilość czasu spędzonego przed telewizorem na rzecz aktywności przy komputerze z dostępem do Internetu,
4. dynamicznie rozwija się edukacja nieformalna i coraz większym zainteresowaniem rodziców cieszy się edukacja domowa,
5. pojawiła się silna konkurencja dla szkół m.in. w postaci Internetu jak i telewizyjnych kanałów tematycznych,
6. dostęp do nowoczesnych technologii informacyjno- komunikacyjnych stał się powszechny,
7. dynamicznie rozwijają się uczniowskie społeczności na portalach Epuls, Grono, Nasza-klasa itp.,
8. wzrasta popularność i rozwija się przemysł związany z grami sieciowymi,
9. pojawiły się wirtualne centra nauki dostępne przez 24 godziny, m.in.: Uczmy24.pl, Zdajmy.pl. Nauczyciel.pl itp.,
10. produkcja w sferze kultury zaczyna przesłaniać produkcję realną w światowym handlu i przemysłu.

Jeremy Rifkin w swojej książce „Wiek dostępu” wymienia trzy kategorie określające zmiany w dzisiejszym świecie. Uważa, że poniższe trendy wymagają nowego spojrzenia na edukację i przemyślenia nowej umowy społecznej. Dziś wyraźnie już obserwujemy przejście:

• od przestrzeni geograficznej do cyberprzestrzeni,
• od kapitalizmu przemysłowego do kultury,
• od posiadania do dostępu.

Rynki oddają miejsce sieciom, zaś posiadanie zastępowane jest przez dostęp. To – zdaniem Ryfkina - wymaga zdefiniowania na nowo szkoły, jej funkcji i zadań. Etos pracy zostaje coraz silniej zastępowany etosem zabawy. Procesy automatyzacji produkcji oraz zastępowanie pracy ludzkiej przez „inteligentną” technologię uwalniają człowieka od uciążliwej pracy. Skraca się tygodniowy czas pracy. Na początku ery przemysłowej wynosił on nawet 70 godzin w tygodniu, dziś we Francji i Włoszech tydzień pracy trwa 35 godz. Ponadto komercjalizację kultury człowieka przyniosła zasadnicza zmiana charakteru sfery zatrudniania. Coraz więcej ludzi chce płacić za doznania kultury: miasteczka tematyczne, wspólnoty mieszkaniowe, centra rozrywkowe i handlowe, turystyka, światy wirtualne i symulowane doświadczenia wszelkiego rodzaju stanowią nowy etap rozwoju kapitalizmu. Biznes dostrzega w tym szansę dla siebie. Jest też niebezpieczeństwo. Jeżeli bowiem płatna zabawa zastępuje prawie całkowicie dojrzałą zabawę w sferze kultury, wtedy cywilizacji grozi rozpad na wielką skalę. Nie wystarczy zatem debata nad kwestią dostępu do sfery komercyjnej. Ważna jest równość szans edukacyjnych i dostęp dla jak największej liczby osób do światów wirtualnych banków, sklepów, bibliotek itp. Rolą szkoły jest nie tylko przygotowanie do życia w przyszłości, ale także do dokonywania wyboru, w jakie doświadczenia i światy dostępu warto się angażować.

Czas więc na przedefiniowanie pojęcia szkoły ery dot-comów.


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Nauczyciele nowej generacji

Jakie powinno być pokolenie nauczycieli, które uczy generację Google? Spotykam w polskich szkołach nauczycieli nowej generacji, którzy zupełnie inaczej postrzegają swoją rolę w dzisiejszej szkole . Pokolenie to nie potrzebuje swojej wartości budować w oparciu o przywileje Karty Nauczyciela, gwarancje zatrudnienia, wcześniejszej emerytury i zabezpieczenia socjalnego. Ceni sobie dłuższe wakacje, kilka godzin dziennie zajęć dydaktycznych, możliwość wpływania na przyszłe pokolenia. Korzysta z tego i cieszy się, że przed nim tyle jest do zrobienia i osiągnięcia. Pokolenie to zna swoją wartość i wie, że przyszłość zależy od nich samych, od zdobytej wiedzy i umiejętności. Nauczyciele reprezentujący je posiadają kompetencje, które są cenne na rynku pracy i przydatne do ciągłego uczenia się i własnego rozwoju. Uczestniczą w wielu projektach finansowanych z Europejskich Funduszy Społecznych. W nich widzą szansę na dodatkowe źródło dochodów. Prowadzą zajęcia na uczelniach, szkolą innych nauczycieli, uczą języków i sami się ciągle doskonalą. Nie rozumieją często hierarchii panującej w szkole i tzw. życia pokoju nauczycielskiego. Szukają sposobów na tworzenie nowoczesnej dydaktyki i nie narzekają na ministerialny gorset. Wiedzą, że mają rację i są bezkompromisowi w swojej pracy. Rozumieją, że uczniowie cenią sobie interaktywną edukację, a szkoła bez dostępu i możliwości wykorzystania mobilnej technologii skazana jest na krytykę. Nauczyciele nowej generacji inaczej postrzegają siebie, swoją rolę w szkole i w relacjach z uczniami oraz innymi nauczycielami. Inaczej też budują swój autorytet. Uczestniczą w społecznościach internetowych, surfują i dzielą się swoją specjalistyczną wiedzą na portalach tematycznych. Chcą być prawdziwymi ekspertami od strategii uczenia się przez całe życie. Do nich właśnie kierowany jest ekskluzywny miesięcznik „Edukacja i Dialog”. To pismo dla nowocześnie myślących nauczycieli, którzy rozumieją, że dzisiejsza szkoła musi się zmienić, że zmienia się rola nauczyciela, że przestał on już być podstawowym źródłem wiedzy i nie może konkurować z setkami kanałów telewizyjnych oraz portalami internetowymi. Wspierają swoich uczniów, motywują i inspirują do wykorzystywania w pełni swoich zasobów i talentów. Przekonują ich, aby nie koncentrować się na deficytach, ale swoich mocnych stronach, bo to pozwala osiągnąć w życiu sukces. Takich właśnie nauczycieli zapraszam do szkoły przyszłości. O przynależności do nowej generacja nauczycieli nie decyduje wiek, miejsce zamieszkania, czy zakres działalności, ale postawa i świadomość wyzwań współczesnego świata.

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

sobota, 18 kwietnia 2009

O inspiracji, motywacji i autorytetach....

W szkołach uczy się młodzież określana mianem "generacji Z". Tym różni się od pokolenia Y, że komunikacja mailowa jest dla nich już za wolna. Potrzebują natychmiastowego feedbacku. Na odpowiedź nie czekają po kilka godzin, udzielają jej i oczekują na nią niemal w tym samym momencie. Ci uczniowie potrzebują nauczycieli, którzy inaczej pojmują edukację i przygotowanie do życia w przyszłości. Na te problemy zwrócił mi ostatnio uwagę Marek Hyla, autor znakomitego podręcznika o e-learningu i jednocześnie bloga Szkolenia XXI wieku, który od kilku miesięcy rekomenduję tutaj. Spotkałem się z autorem kilka dni temu i pozostaję pod wrażeniem wyczucia przez niego chwili, świadomości ogromnej potrzeby w naszym życiu autorytetów i obecności mistrzów. Rozmawialiśmy o ludziach, którzy są ważni w naszym zawodowym rozwoju. Marek Hyla opowiadał o Williamie Hortonie - konsultancie zajmującym się efektywnym wykorzystaniem mediów cyfrowych i narzędzi komunikacyjnych. Natomiast ja odwoływałem się do Zygmunta Baumana, którego obaj bardzo cenimy za dystans do dzisiejszego świata przy jednoczesnym rozumieniu roli i wpływu technologii na nasze życie i obraz dzisiejszego świata. Marek Hyla mówił o nowej edukacji w przestrzeni pozaszkolnej na przykładzie amerykańskich parków narodowym, a ja o koncepcji szkoły przyszłości. Takie spotkania niezwykle inspirują i powodują, że człowiek nabiera nowej motywacji do działania.

Mam nadzieję, że Marek Hyla zgodzi się na stałe współpracować z "Edukacją i Dialogiem" . Bardzo liczę na jego regularne artykuły i felietony.

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

piątek, 10 kwietnia 2009

Rusza szkoła przyszłości

Przygotowuję nowy projekt. Zaprosiłem do niego kilka firm z branży IT. Wspólnie tworzymy gimnazjum oparte na modelu kształcenia wykorzystującym wirtualny kampus szkolny z biblioteką, salami wykładowymi i kinowymi. Zajęcia prowadzone są z wykorzystaniem sieci przez zespół nauczycieli i ekspertów z różnych dziedzin. Równolegle nauka odbywa się w szkole tradycyjnej. Nauczyciel w szkole wykorzystuje m.in. tablice interaktywne i zasoby Internetu oraz technologie mobilne. Dydaktyka oparta jest na działaniu projektowym zgodne z metodologią zarządzania projektami w biznesie (np. PRINCE2, PMBOK). Projekty zawierają treści obowiązujące w podstawie programowej. Produktami pracy uczniów są m.in. edukacyjne gry interaktywne przygotowane przez uczniów dla swoich młodszych kolegów. Ponadto w szkole obowiązują nowe przedmioty nauczania, np. filmy edukacyjne, e-video, design, grafika komputerowa, 3D, web-usablity, wizerunek w internecie (blogi, społeczności), gry edukacyjne, narzędzia mobilnej edukacji, praca przez internet (networking), marketing internetowy (pozycjonowanie, seo/sem), biznes w internecie (start-upy, pozyskiwanie środków, biznes plany)

Nauka w szkole przyszłości oparta jest na 4 filarach:
1. Wybrane zajęcia w systemie klasowo-lekcyjnym w nowej metodologii pracy wykorzystujące zasoby edukacyjne w sieci
2. Międzyoddziałowe zajęcia oparte na metodzie projektu
3. Wirtualny kampus z zajęciami eksperckimi on-line
4. Nowoczesna dydaktyka dla tradycyjnych i nowych przedmiotów: m.in. I-Search, WebQuest, RAFTT itp.

Obecnie w edukacji nastąpił moment, w którym próbujemy dostosować nowoczesne technologie informacyjno – komunikacyjne do starego systemu edukacji ery przemysłowej. Nie pozwala to w pełni wykorzystać potencjału i możliwości narzędzi IT w szkole. Niedostosowanie modeli dydaktycznych z dynamicznie rozwijającą się technologią określane jest terminem „innowacja przełomowa”. Stąd potrzeba stworzenia nowego modelu szkoły ery postindustrialnej. Nad projektem pracuję wspólnie z ekspertami z różnych dziedzin wiedzy, którzy w sieci tworzą założenia, modele, programy i scenariusze dla szkoły przyszłości. Zapraszam wszystkich, którzy dostrzegają konieczność zmian w systemie edukacji do naszego zespołu w współpracy.


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine