poniedziałek, 30 listopada 2009

O kim zapomniała polska szkoła?

MEN ogłosił właśnie kolejny pomysł na zmiany w polskiej szkole. Tym razem uczniowie będą realizowali projekty edukacyjne. Aby uniknąć rywalizacji - jak twierdzi przedstawiciel MEN - nie będą one oceniane. Pomysłodawcom zależy na kształceniu kompetencji współpracy, a nie rywalizacji. Oprócz prezentacji – nowego elementu podczas egzaminu zewnętrznego, gimnazjalistom przybywa kolejne zadanie - realizacja projektu edukacyjnego. Znam wiele szkół, w których metoda projektu jest rozwiązaniem systemowym w ich programach. Zastanawiam się, na czym więc polega innowacyjność propozycji MEN. Wartością może być fakt, że teraz każda szkoła będzie musiała zrealizować taki projekt i stanie się on obowiązkowy dla wszystkich uczniów. Oby nie wypaczyć idei tak, jak stało się to w przypadku awansu zawodowego. Dr John Medina z Seatle twierdzi w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi „Edukacja i Dialog”, że wszelkie zmiany powinny być przeprowadzane tak, jakbyśmy tworzyli nową wersję samolotu. Najpierw cel, wizja, projekt, konstrukcja, badania i wreszcie pilotaż, ewaluacja i wdrożenie. Ta zasada powinna dotyczyć szczególnie sytuacji, których przedmiotem eksperymentu jest uczeń. Wprowadzanie zmian dla samych zmian, bez podporządkowania ich szerszej wizji i kierowanie się jedynie impulsem na pewno nie modernizuje polskiej szkoły.

Próbujemy zmieniać system oświaty, ale to tylko drobne korekty, bardziej lifting. Takie działania nie uzdrowią polskiej szkoły. To już nie wystarczy. To nie przeładowany program nauczania, ale brak właściwego środowiska, w którym uczy się obecnie uczeń, świadczy o anachroniczności szkoły. Dziś to przestarzałe "fabryki wiedzy" z wydzielonymi salami, klasami, szeregowo ustawionymi ławkami, dzwonkami i korytarzami, na których przebywają podczas przerw uczniowie. Z badań dra Mediny wynika, że planując zmiany w edukacji powinniśmy pamiętać przede wszystkim o zmianie modelu kształcenia i metod pracy ucznia. Gdybyśmy chcieli stworzyć środowisko do nauki i pracy, gdzie mózg pracuje efektywnie – twierdzi dr Medina, wtedy musielibyśmy zburzyć nasze tradycyjne szkoły i firmy i zbudować je od nowa.

Szkoła zajęła się jedynie kształceniem przyszłych profesorów akademickich. Zapomniała w ogóle o muzykach, tancerzach, plastykach i innych artystach czy też sportowcach. Dlatego niezauważeni w szkole szukają uznania i możliwości konfrontacji w takich programach jak Mam talent, You Can Dance, czy Idol. Tam rzeczywiście ich talent zostanie zauważony, doceniony i rzetelnie oceniony. Właśnie ogłoszono kolejne eliminacje do piątej już edycji You Can Dance. Odbywać się będą w wielu polskich miastach. W każdym setki chętnych, którzy w szkole nie mogą wykorzystać swoich naturalnych zasobów i talentów. Może warto więc pomyśleć, aby zamiast dokładać uczniom i nauczycielom kolejne zadania, stworzyć system, w którym talent w szkole nie jest marnowany, ale rozwijany i otoczony profesjonalną opieką. Pozwólmy nie tylko fizykom, chemikom, czy biologom odnosić w naszych szkołach sukcesy, ale również tym, których talent sprawia radość i tym samym uczyni w przyszłości szczęśliwymi i spełnionymi osobami. Czy doczekamy się szkoły, która ceni każdą bez wyjątku indywidualność, nie gubi nikogo i o nikim nie zapomina?


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine