Tak się jakoś składa, że Ci, którzy powinni być liderami zmian, nie chcą przejąć na siebie tej odpowiedzialności. Toffler mówi, że bez względu na to, jak dobre są dzisiejsze szkoły, to i tak nie przygotowują do zderzenia z przyszłością, bo model ich funkcjonowania nie odpowiada na potrzeby rynku pracy. Jego "Szok przyszłości" to próba odpowiedzi na pytanie, co zrobić, aby zmniejszyć szok wywołany zderzeniem z niewiadomą.
Czytam w notce redakcyjnej książki wydanej w roku 1999 przez Zysk i S-ka:
Dynamiczny rozwój nauki może spowodować sytuacje, w których nie przygotowane społeczeństwo stanie wobec trudnych wyborów intelektualnych i moralnych. By złagodzić to "porażenie przyszłością", należy się zastanowić nad strategią przetrwania jednostki, mikrośrodowisk i całego społeczeństwa.
Nawet, jeżeli wydaje nam się, że szkoła przygotowuje do znakomitego zdawania egzaminu zewnętrznego, to coraz częściej towarzyszy młodym ludziom świadomość, że wykształcenie nie odgrywa już takiego znaczenia, jak dawniej. Zdewaluowało się ono na dynamicznym rynku pracy. Mamy coraz większą liczbę wykształconych ludzi i coraz więcej trafia ich do urzędów pracy. Dlatego też szkoły, które mają potencjał, które mają idealne warunki do wprowadzania zmian, w których istnieje ogromny kapitał społeczny, powinny przejąć odpowiedzialność za zmiany w edukacji. To w takich środowiskach istnieje duża szansa, że wypracowany zostanie model edukacji odpowiadający wyzwaniom naszych czasów. To tam, gdzie panuje duże zaufanie, współpraca, myślenie w kategoriach współodpowiedzialności i działania pro publico bono jest miejsce na zmianę. Dlatego też wierzę, że projekt Collegium Futurum z sukcesem może zostać wdrożony w Słupsku.
W tym też kontekście polecam materiał, który mówi o wartości wykształcenia we współczesnym świecie. O tym i o interesujących wynikach Centrum Badania Opinii Społecznej można przeczytać na portalu Edunews.pl Polecam!