Sukces to nie konkurowanie z innymi i przysłowiowy wyścig szczurów, ale stawanie się lepszym niż było się wczoraj, doskonalenie cech charakteru, osiąganie celów, realizacja własnych marzeń i wyznaczanie nowych szlaków, którymi będą za nami podążać inni. A wszystko to z zachowaniem uniwersalnego kodeksu moralnego i równowagi między wszystkimi sferami naszego życia. Jak to uczynić, kiedy świat oczekuje od nas szybkich i spektakularnych efektów? Najważniejsze, aby konsekwentnie realizować dane sobie zobowiązania. Reszta to sprawa jasnych priorytetów i wartości. Budowanie także w uczniach takich postaw, to wyzwanie dla współczesnej szkoły. Z tą "walutą XXI wieku", jak nazywa zaufanie Stephen R. Covey, będzie nam wszystkim o wiele łatwiej.
Widzimy, jak zmienia się wokół nas świat z funkcjonującą gospodarką, ekonomią i polityką. Zmieniają się okoliczności, a człowiek próbuje się do tego dostosować. Czy ludzie zmieniają się naprawdę świadomie, czy reagują jedynie na sytuacje tworzone przez innych i siebie samych - bezmyślnie i reaktywnie? W jaki sposób w takim razie odpowiedzialnie kierować zmianą, co zrobić, by na wszystkich poziomach organizacji firmy była ona akceptowana? Co możemy zrobić, aby zmiany następowały naprawdę w najlepszym dla nas i naszej organizacji kierunku? To są pytania dla lidera i członków organizacji XXI wieku. Zarządzamy szkołami, ale kierujemy ludźmi, nie rządzimy, ale uzgadniamy wspólne cele, zadania i razem je realizujemy. W naszych szkołach to przede wszystkim nauczyciele mogą dokonać zmiany dotychczasowego paradygmatu szkoły. Oczywiście, jeżeli zechcą, jeżeli będą świadomi i przekonani o tej potrzebie.
Moje ostatnie wyjazdy do szkół w Wielkiej Brytanii i Holandii to okazja do licznych spotkań, rozmów i długich dyskusji. Uzmysłowiłem sobie, dlaczego tak trudno w szkołach dokonują się zmiany. A przecież wielu odczuwa ich konieczność i nieuchronność. Coraz liczniejsza jest grupa tych, którzy dostrzegają potrzebę zdefiniowania na nowo celów edukacji, roli szkoły, ale też funkcji i zadań nauczyciela. Akceptujemy wyzwania, które stoją przed nami, ale jednocześnie czujemy, że niewiele się wokół nas zmienia. Ta odpowiedzialność za zmianę paradygmatu naszej edukacji spoczywa również na nauczycielach, nauczycielach - liderach. To oni mogą podjąć decyzję o wyborze metod swojej pracy, modeli i koncepcji dydaktycznych, filozofii uczenia. Mamy wybór. To największa siła człowieka, która kryje się między bodźcem a reakcją. Nic nie musimy, możemy natomiast wybierać zgodnie ze znajomością swoich możliwości, sumienia i wyobraźni oraz wolnej woli. Wybieramy zachowania, emocje, myśli, co i jak mówimy. Wreszcie, w jaki sposób działamy. Świadomie czy nie, ale to my dokonujemy codziennych wyborów tego, jakimi ludźmi jesteśmy, jak uczymy, co i jak mówimy, jak reagujemy na otoczenie i zmiany. To duża odpowiedzialność. Nie wystarczy, że stworzymy przyjazne środowisko do uczenia się i pracy nauczycieli. Nie wystarczy wyposażyć w nowe narzędzia, programy i przeszkolić z ich stosowania. To za mało i jak się też często okazuje jest nieskuteczne. Z funduszy europejskich wydano do tej pory na szkolenia dziesiątki milionów złotych, a prawdziwe zmiany przecież nie nastąpiły. Ta zewnętrzna manifestowana obecnością interaktywnych tablic, nowego sprzętu i technologii cyfrowej to tylko pozory. Nie można też mówić o sukcesie, gdy liczba nauczycieli stosujących nowe metody i modele dydaktyczne nie jest na tyle duże, by zauważyć jakościową zmianę w polskiej szkole. To nadal nieliczni i często samotni w swoich szkołach pasjonaci.
Nie nastąpiła jeszcze zmiana filozofii naszych szkół na poziomie spójnych koncepcji, jasnych celów opartych na autentycznej wizji i misji. Materialny aspekt zmian związany z technologiami, obejmuje jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie oczekujmy nowych paradygmatów, gdy wprowadzamy je tylko na poziomie pojedynczych zachowań. Jeżeli liczymy na prawdziwą transformację, muszą się one odbyć w nas samych, na najgłębszym poziomie. Na poziomie naszych wartości, tożsamości i przekonań. Dziś już nie wystarczą pytania „dlaczego” i „po co”. Dziś ważne jest „jak to zrobić” i w konsekwencji zacząć odważnie działać. Potrzebujemy liderów, którzy rozumieją nasze potrzeby i emocje, którzy nas po prostu szanują tworząc przestrzeń dla partycypacji. To dopiero początek autentycznej zmiany. Bardzo łatwo wprowadzić je na poziomie naszych codziennych działań i zachowań, ale najtrudniej dokonać ich na poziomie naszych wartości, przekonań i modeli myślowych. Fasadowości w naszych szkołach nadal jest bardzo dużo. Wielu znakomicie radzi sobie z prezentowaniem zachowań, których oczekują od nas zwierzchnicy, ale nawyk to nie tylko postawa, ale przede wszystkim mądrość jako wewnętrzne przekonanie o osobistej powinności i odpowiedzialności wobec siebie i innych. Nie wystarczy wiedzieć, co zmienić, ani jak to zrobić, ale - co ważniejsze - mieć w sobie wolę działania i potrzebę integracji z osobistymi wartościami. Zmiana dotyczyć powinna naszych dotychczasowych nieskutecznych paradygmatów i ograniczających przekonań. Ludzie zaufają swoim liderom wówczas, gdy ci będą spójni wewnętrznie, a to znaczy, że będą wiarygodni. Mówmy to, co myślimy i róbmy tak, jak mówimy. Miejmy odwagę mówić ludziom to, w co wierzymy, co może być dla nich dobre, a nie tylko to, co chcieliby usłyszeć. Tylko w ten sposób będziemy wobec innych szczerzy i uczciwi.