„Nie muszę chyba mówić, że to praca z Panem zainspirowała mnie do porwania się na tak duży projekt, jakim jest czasopismo. To dzięki zapałowi, którym Pan emanuje, podjąłem decyzję, aby spróbować własnych sił. (…) Chciałbym jednak, żeby Pan wiedział, że gdyby nie Pan, wspólna praca nad Edukacją i Dialogiem, w którą czuję się bardzo zaangażowany – na pewno nie porwałbym się na stworzenie swojego magazynu, za co jestem Panu niezmiernie wdzięczny”
List napisał świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Zaczęliśmy współpracować kilka lat temu, kiedy był jeszcze studentem. Dziś jest prezesem fundacji i redaktorem naczelnym znakomitego, pięknie wydawanego i jednocześnie ekskluzywnego pisma Take Me. Pierwszy jego numer otrzymałem kilka miesięcy temu. Pismo wydawane jest przez grupę młodych ludzi w Poznaniu. Zdaniem redakcji magazyn stwarza przestrzeń dla wyjątkowych twórców, inspirujących projektów, zaskakujących połączeń. Pomysł jest znakomity. Na stronie internetowej czasopisma można pobierać zdjęcia, treści i zamieszczać je w innych miejscach uzupełniając i modyfikując pod warunkiem, że podane zostanie źródło. Twórcy „uwalniają” swoje działa i pozwalają tworzyć innym wykorzystując je do kolejnych pomysłów. Moją uwagę zwróciło motto do tekstu redaktora naczelnego w pierwszym numerze:
Jedna rzecz znakomicie zastępuje doświadczenie: młodość. Maurice Chevalier
Może tak, ale co to znaczy młodość? Dla mnie to entuzjazm, energia, radość, wiara w realizację swoich marzeń czy twórczy krytycyzm wobec świata. Ale to przecież wyróżniki nie tylko młodych ludzi. Sam autor wspomnianego listu wspomina w nim o moim entuzjazmie i zapale. Czuję się młody mimo wieku. Kiedy więc możemy powiedzieć, że przestajemy być już młodzi? Czy jest jakaś cezura, która nie pozwala nam już tak o sobie myśleć?
Z zainteresowaniem oglądam na You Tube wystąpienie młodej dziewczyny, która prosi dorosłych, aby nie walczyli o to, aby dzieci stały się ich wiernymi kopiami, ale zrobili wszystko, by były lepszymi niż oni sami. Interesująco skomentował to internauta na moim blogu – „ nauczycielu pamiętaj, przed tobą siedzą dorośli, twoi następcy. Oni jeszcze tylko chwilę będą dziećmi.” To oni będą już za moment nami się opiekować, troszczyć o nas, organizować państwo – po prostu staną się liderami partii politycznych, ministrami, lekarzami, prawnikami, nauczycielami, architektami. Czy jesteśmy pewni, że będą to robić dobrze? Jak ich dzisiaj wychowujemy? Czy pozwalamy im doświadczać i uczyć się przejmować ważne role? Czy uczymy ich odpowiedzialności za ich wybory? Czy uczymy samodzielności? Czy szkoła za bardzo nie wyręcza uczniów planując im każdy moment życia? Czy stwarzamy im szansę, aby ponosiły konsekwencję za swoje wybory? Czy nie staramy się ich za bardzo chronić? Wyznaczam terminy sprawdzianów, zadań domowych, listę lektur, formę i tempo pracy? To nie uczy przecież ani samodzielności, ani odpowiedzialności. Czy stwarzamy przestrzeń do doświadczania bycia odpowiedzialnymi za swój proces uczenia, za naukę, za cele i marzenia? Czy rzeczywiście pomagamy im stać się lepszymi niż my sami?