piątek, 28 stycznia 2011

Czy mamy problem?

Obejrzałem kilka dnia temu film o wolnych szkołach w Danii. Jego przesłanie: jak dziś kształcić odpowiedzialne postawy, proaktywne zachowania, demokratyczne zasady i ponoszenie konsekwencji za własne wybory. Recepta w dużym uproszczeniu jest następująca: uczniowie wyznaczają sobie, czego się uczą, kiedy i w jakim czasie oraz określają konsekwencje, jakie poniosą z powodu niedotrzymania terminów, realizacji planu i zobowiązań. Oczywiście odbywa się to w określonych ramach i oparte jest na ścisłych regułach, których broni szkolny system praw i obowiązków. Tę koncepcję dydaktyczno-wychowawczą oprócz zaangażowanych nauczycieli wspierają rodzice. Historia wolnych szkół sięga początków ubiegłego wieku. Dziś, jak nigdy wcześniej znajduje się dla podobnych programów kształcenia silne argumenty. Pojawiło się pokolenie, którego zachowania ukształtowała cyfrowa technologia, pokolenie, któremu brakuje cierpliwości, które kwestionuje autorytet nauczyciela, które bacznie obserwuje świat i zachowania polityków, celebrytów. Pokolenie to z uwagą śledzi firmy niszczące środowisko i korporacje lekceważące swoich klientów i natychmiast demaskuje ich nieetyczne zachowania. Pokolenie to znakomicie porusza się w świecie globalnej sieci, kwestionuje i łamie stereotypy, kulturowe wzorce i zachowania. Powodów do poszukiwania nowych metod i modeli pracy w dzisiejszej szkole jest wiele. Niepokoi mnie jednak fakt, że nadal słyszę podczas zajęć z nauczycielami krytykę dzisiejszej młodzieży i tęsknotę do takich zachowań, które pamiętaj z własnej edukacji. Wątpi się w potencjał dzisiejszego pokolenie i jego kondycje przy jednoczesnym kwestionowaniu poszukiwań nowych metod pracy, które wykorzystują siłę dzisiejszych nastolatków. Nauczyciele pytają m.in. :

Dlaczego projektować i tworzyć nową przestrzeń do nauki?
Czy rzeczywiście nowoczesna technologia jest nam w szkole potrzebna?
Czy webquest może być efektywnym narzędziem pracy nauczyciela?
Co zmienia w szkole tablica interaktywna?
Dlaczego mamy wykorzystytwać wikipedię, kiedy jest w niej tyle błędów?
Po co blog w edukacji?
Czego dobrego może nauczyć internet i telewizja?
Czy rzeczywiście uczeń może decydował o tym, a jaki sposób chce się uczyć?


Na portalu nowoczesnej edukacji przeczytałem komentarz pod jednym z artykułów, że poszukiwania nowych form pracy to tzw. niedzielna dydaktyka i nie ma ona nic wspólnego z edukacją. Jego autor krytykuje innowacyjne podejście do nauki, nowe modele dydaktyczne i z ironią wyraża się o projektowaniu oraz aranżowaniu nowej przestrzeni szkolnej. Jak więc pogodzić oczekiwania pokolenia, które zaczyna za chwilę swoją karierę zawodową z postawami nauczycieli, którzy nie widzą uzasadnienia dla nowych rozwiązań dydaktycznych? Czy rzeczywiście jest to problem?

Potrzebujemy nie tylko doskonale przygotowanych do zdawania egzaminów uczniów, ale w pełni odpowiedzialnych, świadomych swoich możliwości, współdziałających i kreatywnych obywateli, którzy niebawem zaczną kierować firmami, uczyć w szkole, leczyć nas i zarządzać instytucjami państwa. Potrzebujemy też nauczycieli, którzy rozumieją dzisiejsze wyzwania. Dziś są w naszych klasach uczniowie, którzy niedługo nas zastąpią. W naszych rękach mamy wiedzę i narzędzia pozwalające przygotować wrażliwe i pozbawione cynizmu pokolenia. Czy potrafimy je wykorzystać?

Zobacz mnie na GoldenLine