niedziela, 30 listopada 2014

Wychowanie to mit?

Kto dziś wychowuje? Dom, szkoła, kościół, społeczność internetowa? Definicja rodziny ulega liberalizacji. Nie ogranicza się do dotychczas rozumianego modelu. Profesor Tomasz Szlendak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wychodzi z założenia, że rodzina podlega procesowi dostosowania się do migracyjnego, multikulturowego otoczenia. Tak jak zmienia się rozumienie rodziny, tak zmienia się również szkoła. A ta nie jest zainteresowana wychowaniem. Zajęta sprawdzianami, testami, egzaminami stała się zorganizowanym kursem przygotowującym do kolejnego etapu kształcenia. Czy szkoła jest w stanie zapewnić rozwój charakteru i takich jego cech, które pozwolą dzisiejszemu pokoleniu traktować rodzinę jako miejsce budowania szacunku, zaufania i odpowiedzialności za swoich najbliższych. Niestety, system edukacji - twierdzi profesor Teresa Rostowska z Uniwersytetu Gdańskiego - nie wykazuje zainteresowania, by promować przygotowanie do życia w rodzinie w szerokim tego słowa znaczeniu. Edukację sprowadza się głównie do aktywności biologicznej. A przecież podłożem zachowań seksualnych są również procesy psychiczne i społeczne.


Rodzina to najważniejsza, podstawowa grupa społeczna, na której opiera się całe społeczeństwo - tyle definicja. A na naszych oczach następuje zmierzch rodziny wielopokoleniowej. W jej miejsce pojawia się coraz powszechniejsze zjawisko eurosierot. Ich rodzice wyjechali do pracy zostawiając swoje dzieci dalszej rodzinie, a w najlepszym przypadku jednemu z rodziców. Jakim obywatelami będą ci młodzi ludzie bez bliskich więzi z matką i ojcem, bez prawdziwej miłości, bez poczucia bezpieczeństwa i akceptacji? Czy mamy kryzys rodziny jako instytucji? - pyta swoich rozmówców w najnowszym numerze miesięcznika Edukacji i Dialog Anna Raczyńska. A może - zastanawia się dalej - pojawiła się jej nowa forma? Post-rodzinna rodzina. Czy rodzina to nadal najważniejsza wartość w naszym społeczeństwie? W tej sprawie nie ma jednomyślności. Profesor Stanisław Kowalik z AWF w Poznaniu uważa, że proces osłabiania rodziny trwa od dawna, ale koroduje ją niepostrzeżenie. Przez dłuższy czas nikt nie zdawał sobie sprawy ani z jego skutków, ani z rozmiarów. Dopiero w ostatnich latach widzimy kumulację negatywnych konsekwencji.

Młodzież wychowuje się w grupach rówieśniczych. Ich rodzice zajęci są osobistymi karierami. Ale w imię tak zwanej odpowiedzialności, wypełniają plan dnia swoim dzieciom dodatkowymi zajęciami, kółkami i korepetycjami, czy zagranicznymi obozami. To protezy, które mają zrekompensować brak czasu na rozmowę, bycie razem i wspólne posiłki. To prawdopodobnie wynik poczucia braku, jakiego doświadczyli w minionych czasach, a który nadrabiają w mało skuteczny sposób tłumacząc: niech przynajmniej nasze dzieci mają lepiej. Kościół przypomina: dzieci potrzebują ojca i matki, a nie ideologicznych koncepcji rodziny. A papież Franciszek twierdzi wprost: rodzina jest faktem antropologicznym, a dopiero potem społecznym, kulturowym itd. Nie możemy jej określać koncepcjami natury ideologicznej, które zachowują moc jedynie w pewnym momencie historii, a potem ją tracą. Badacze biją na alarm, na naszych oczach rozsypuje się model tradycyjnej rodziny. Czy więc nowe zjawisko, jakim jest poradnictwo w sieci, to skutek braku relacji z najbliższymi? Profesor Bassama Aoiula z Uniwersytetu Gdańskiego zauważa, że oczekiwania wobec pomocy psychologicznej on-line są bardzo duże i dotyczą ludzi w różnym wieku. To jednak nie jest alternatywa. Sieć nie zastąpi nam bliskości i miłości, choć wielu może na pewno pomóc.

Czy rzeczywiście wpływ rodziny, a tym bardziej szkoły na wychowanie to mit? Podobno to, co młody człowiek wyniesie z domu, trudno jest szkole zepsuć. Poczucie własnej wartości, proaktywność, pozytywne myślenie, system zasad i nawyków to cechy charakteru, o których mówi logodydaktyka - spójna koncepcja wychowania koncentrująca się na rozwijaniu właśnie postaw służących odpowiedzialnemu życiu. Szkoła może więc przyczynić się do tego, że to co zaniedbuje dom, ona ma szansę zmienić i w świadomy sposób przybliżyć uczniów do świata wartości. Ale jaka szkoła? Dzisiejsza zapomniała o wychowaniu. A jeżeli to robi, to często jedynie na papierze i w deklaracjach w powielanych co roku w programach wychowawczych. Nie ma systemowego myślenia o budowaniu w szkole wspólnoty wartości. Tylko nieliczne tworzą spójną filozofię pracy wychowawczej, a jeszcze mniej jest tych, które opierają ją na aksjologii.