Fakt, pokolenie dzisiejszych uczniów, nie zna świata bez Internetu i dziwi się, jak można było funkcjonować bez dostępu do komunikatorów, natychmiastowej informacji, transmisji online, gier multiplayer, nawigacji, aplikacji ułatwiających rezerwowanie hoteli czy wyszukiwanie promocji i kupowanie ulubionej muzyki w sieci. Ale też nie po to uczniowie przychodzą dziś do szkoły. W rankingu rozwoju cyfrowego państw UE (Digital Economy and Society Index), Polska znajdujecie się na 22. miejscu. Brzmi jak zarzut wobec decydentów, ale też ważna informacja, wyzwanie i zadanie. Pamiętajmy, świat ma też drugą twarz - tę analogową. Cały czas są obok nas osoby, które pamiętają go bez Internetu i nadal bez niego funkcjonują. Wielu tego przyspieszenia nie rozumie, wielu też nie korzysta z możliwości oferowanych przez cyfrową technologię, nadal gubią się przed bankomatami i automatami do biletów. Nie korzystają z sieci, oglądają wiadomości i seriale o porze wyznaczonej przez telewizyjne ramówki. Chodzą do biblioteki, kupują gazety w kioskach z tradycyjną prasą i udają się po pieniądze do kasjerki w banku. Pokolenie sieci zmienia świat, ale czy rozumie, że dla wielu jeszcze jest on obcy i niezrozumiały? Kto pomaga to zmienić? Nie wystarczą przecież unijne dyrektywy i programy. Czy pokoleniu wychowanemu z łatwym dostępem do Internetu starcza cierpliwości na tłumaczenie cyfrowej rzeczywistości? Kto przejmujemy się tym, że WhatsApp, Snapchat, Twitter, Messenger brzmią dla wielu tajemniczo. Jest jeszcze cały czas spora grupa, która nie ma profilu na Facebooku i nie rozumie, że można mieć setki znajomych, z którymi nigdy się nie widziało. Słyszeli, że w Internecie można sprawdzić rozkład jazdy pociągów, dowiedzieć się, jaka będzie za tydzień pogoda, płacić rachunki za prąd i telefon, oglądać filmy na żądanie, czy kupować w przedsprzedaży bilet do muzeum na drugiej półkuli świata. Nigdy tego nie robili. Dziwi ich, ale i interesuje, jak to działa, jak to jest możliwe? Świat analogowy obecny jest równolegle ze światem cyfrowym. Dla wielu to już jedna rzeczywistość. Co czują osoby, które nie mają szans na aktywność w świecie mobilnych technologii? To przecież nie tylko kwestia wyboru i osobistej decyzji, ale braku możliwości. Nie stać ich na komputer, dostęp do Internetu, tablet, smartfon, ani na kurs. Jak pomóc tym, którzy są poza światem cyfrowej technologii i boją się jego? Nie chcą przyznać się, że nie rozumieją, nie znają i nie potrafią korzystać z aplikacji umożliwiających przejazd miejskim autobusem, wypłacać pieniądze bez korzystania z karty, relacjonować i komentować w sieci spotkania, prowadzić blogi i webinaria. Są też tacy, którzy nie wysłali jeszcze ani jednej wiadomości SMS. Kto ich rozumie i chce im pomóc? Czy wystarczy aktywność samych latarników - ochotników - promotorów cyfrowej Polski?
Zajęcia w Collegium Futurum w Słupsku (fot. We Love Photo)
Zajęcia w szkole STO w Gdańsku (fot. We Love Photo)
To nie znaczy, że szkoła ma dalej tkwić w dotychczasowym formacie. Ma ważne zadanie. Powinna odnaleźć swoją nową rolę w cyfrowej rzeczywistości. Obok siebie funkcjonują zarówno nauczyciele posługujący się biegle cyfrowym językiem, jak i ci, którzy nie rozumieją go i nie znajdują nadal powodu, aby się go nauczyć. Transformacja szkoły wymaga czasu. Technologia staje się naturalnym narzędziem w pracy nauczyciela wówczas, gdy ma dla niego osobiste znaczenie, gdy znajduje on dla niej nowe funkcje. To wewnętrzny proces. Musi trwać, nie da się go przyspieszyć i zadekretować. Trzeba to zrozumieć, zaakceptować, uszanować. Tych, którzy to wiedzą, jest w szkołach coraz więcej. Pomagają, dzielą się swoimi doświadczeniami, inspirują innych i uczą się od siebie nawzajem. To pokolenie nauczycieli, które odkrywa codziennie potencjał cyfrowej technologii i jej transformacyjną siłę w tworzeniu szkoły nowego wymiaru. Dziś można ich spotkać na portalach społecznościowych, wideokonferencjach, w wirtualnych i tradycyjnych salach szkoleniowych. Ale też pozwólmy innym na własne tempo, bo w szkole nie jest to, wbrew pozorom, najpilniejsze dziś zadanie.