Coraz głośniej słychać tych, którzy nie wytrzymują trwania w ciągłym stresie, frustracji, irytacji, ignorancji i obojętności wobec problemów w dzisiejszej szkole. Mówią o tym nauczyciele, rodzice i wreszcie uczniowie. Męczą się wszyscy, a jednocześnie wokół panuje wszechobecna kultura pozoru, że wszystko jest dobrze, że to tylko chwilowe i nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. A w tym samym czasie buduje się stereotypy o nauczycielach, szkole i uczniach. Można mówić również o kolejnej ważnej kategorii w badaniach nad kulturą szkoły - kulturze przetrwania. Przetrwać do końca lekcji, dnia, do weekendu, końca miesiąca. Wytrzymać do świąt, ferii i wreszcie wakacji. Tak myślą zarówno uczniowie, jak i sami nauczyciele.
Wymiar drugi. Wychowanie w szkole. Do jakich wartości powinna odwoływać się szkoła, jakie wartości przybliżać i wokół jakich powinna tworzyć sieć oddziaływań wychowawczych. Kogo chcemy wychować i jakimi wartościami powinien kierować się dziś uczeń. Istnieje przepaść między tym jak zmienia się świat a tym, jak szkoły wychowują do poruszania się po tym świecie. Wspólnie wybrane wartości i przyjęte przez całą społeczność szkolną (uczniowie, nauczyciele, rodzice) są gwarancją uzyskania jednolitego środowiska wychowawczego we wszystkich aspektach: intelektualnym, emocjonalnym, fizycznym i duchowym. A dziś wydaje się, że nie jest ważna prawda, dochodzenie do niej, jej poznawanie. Liczy się siła rażenia informacji. Nieważne czy zgodne z prawdą, nieważne, czy odpowiada faktom. Ważne, aby się sprzedała. Stąd fejk niusy, wszechobecny hejt, szokująca autokreacja, mowa nienawiści, agresja i brak tolerancji. Liczy się skuteczność. W szkole wiedza nie staje się wartością samą w sobie, służącą formacji intelektualnej, pomagająca w poznawaniu wspólnego kodu kulturowego, budowaniu tożsamości, troski o dobro wspólne, o szczęście. Prawda, czy fałsz? Nieważne. Ważne czy da się sprzedać. To syndrom, który można zaobserwować dziś w szkole w postawach uczniów, wyrażające się w pytaniach typu: „po co mamy się tego uczyć”, „do czego nam się to przyda”, „czy będzie na egzaminie”. Osiągnęliśmy moment, w którym powinniśmy bić na alarm. Szkoła zapomniała o rozwijaniu w uczniach charakteru, kształtowaniu jego najważniejszych cech. Dziś powinno nam zależeć na przygotowaniu człowieka myślącego krytycznie, odważnego, wewnętrznie zmotywowanego, odpowiedzialnego, twórczego, otwartego na wyzwania i potrafiącego im sprostać, ale także, wrażliwego, zintegrowanego wewnętrznie, kreatora rzeczywistości na miarę własnych talentów. Dziś to zadanie jest nie tylko niedoceniane, ale przede wszystkim zaniedbywane.
Foto z archiwum autora
Wymiar pierwszy. Konflikt koncepcji pedagogicznych. Mamy konflikt między szkołą kreowaną przez poszukujących nowych rozwiązań i tzw. szkołą konserwatywną. Zwolennicy edukacji progresywistycznej twierdzą, że nie może być ona autorytarna. Współczesna szkoła to miejsce przekazania uczniom odpowiedzialności za własne uczenie. Jednocześnie uważa się, że dyscyplinowanie to musztra. karanie to sadyzm, a przestrzegania zasad to karna kolonia. To rozumienie jest coraz częściej obecne w publicystyce edukacyjnej. Nie należy do niczego zmuszać. Szkoła nie może być opresyjna, wszelki obowiązek jest szkodliwy i wywołuje nieodwracalne, negatywne skutki w psychice uczniów. Zwolennicy szkoły „tradycyjnej” twierdzą, że edukacja powinna być wymagająca, że nauka to intelektualny wysiłek, do którego coraz więcej uczniów nie jest zdolnych, nauka to poszukiwanie wspólnoty znaczeń, że to sposób na kształtowanie charakteru. Szkoła jest miejscem rozwijania cech, które chronią przed zostaniem „współczesnym barbarzyńcą”. Kryzys edukacji to kryzys humanistyki, to sprowadzenie edukacji jedynie do funkcji utylitarnej. Wiedza stała się jedynie towarem, ma czemuś służyć. Przestała mieć duchowy wymiar, jako sposób dotarcia do sensu życia, do siebie samego i zrozumienia siły wspólnoty. Duchowość to wyniki naszego rozwoju. Tylko taki ma sens, gdy dążymy do zrozumienia człowieczeństwa, świata i samych siebie. Edukacja to poszukiwanie prawdy, dobra i piękna. To potrzeba samorealizacji, własnego potencjału, osobistej siły, potwierdzenia własnej wartości. Wymiar drugi. Wychowanie w szkole. Do jakich wartości powinna odwoływać się szkoła, jakie wartości przybliżać i wokół jakich powinna tworzyć sieć oddziaływań wychowawczych. Kogo chcemy wychować i jakimi wartościami powinien kierować się dziś uczeń. Istnieje przepaść między tym jak zmienia się świat a tym, jak szkoły wychowują do poruszania się po tym świecie. Wspólnie wybrane wartości i przyjęte przez całą społeczność szkolną (uczniowie, nauczyciele, rodzice) są gwarancją uzyskania jednolitego środowiska wychowawczego we wszystkich aspektach: intelektualnym, emocjonalnym, fizycznym i duchowym. A dziś wydaje się, że nie jest ważna prawda, dochodzenie do niej, jej poznawanie. Liczy się siła rażenia informacji. Nieważne czy zgodne z prawdą, nieważne, czy odpowiada faktom. Ważne, aby się sprzedała. Stąd fejk niusy, wszechobecny hejt, szokująca autokreacja, mowa nienawiści, agresja i brak tolerancji. Liczy się skuteczność. W szkole wiedza nie staje się wartością samą w sobie, służącą formacji intelektualnej, pomagająca w poznawaniu wspólnego kodu kulturowego, budowaniu tożsamości, troski o dobro wspólne, o szczęście. Prawda, czy fałsz? Nieważne. Ważne czy da się sprzedać. To syndrom, który można zaobserwować dziś w szkole w postawach uczniów, wyrażające się w pytaniach typu: „po co mamy się tego uczyć”, „do czego nam się to przyda”, „czy będzie na egzaminie”. Osiągnęliśmy moment, w którym powinniśmy bić na alarm. Szkoła zapomniała o rozwijaniu w uczniach charakteru, kształtowaniu jego najważniejszych cech. Dziś powinno nam zależeć na przygotowaniu człowieka myślącego krytycznie, odważnego, wewnętrznie zmotywowanego, odpowiedzialnego, twórczego, otwartego na wyzwania i potrafiącego im sprostać, ale także, wrażliwego, zintegrowanego wewnętrznie, kreatora rzeczywistości na miarę własnych talentów. Dziś to zadanie jest nie tylko niedoceniane, ale przede wszystkim zaniedbywane.
Wymiar trzeci. Funkcja edukacji. Ten konflikt wyraża się w określeniu funkcji szkoły. Profesor Szkudlarek wymienia trzy: zmiana społeczeństwa, transmisja kultury i rozwój jednostek. W wersji idealistycznej szkoła to miejsce, gdzie wychowujemy młodych ludzi, aby stworzyli świat lepszy niż jest, niż go zastali. Dla drugich to troska o zachowanie ciągłości kulturowej, zachowaniu tożsamości społecznej, potrzeba świadomości ciągłości trwania narodu. Obok wizji idealistycznej, czy konserwatywnej jest też ideologia liberalna, według której produktem szkoły ma być przygotowanie do życia jednostek. Jej celem jest wychowywać ludzi, którzy bedą umieli się ze sobą porozumiewać, którzy odnajdą swój potencjał i będą go rozwijać stając się skutecznymi w dążeniu do własnych celów. Edukacja powinna szanować indywidualność i odrębność. Jednocześnie zdaniem badacza ideologie te są nawzajem sprzeczne i zawsze będą nam towarzyszyły polityczne konflikty. Może to jest powód, dla którego tak trudno jest określić podzielanej przez wszystkich misję narodowej edukacji? Funkcjonujemy w rzeczywistości braku celu instytucji edukacji i jej odstawania od wymogów dzisiejszego świata. Nie jest łatwe wyznaczenie jasnego kierunku. Żyjemy bowiem w świecie relatywizmem, którego źródłem jest rozpad jednorodności, niestabilność i nieliniowość. Przejawia się to nie tylko na poziomie funkcjonowania jednostki, ale też na poziomie życia społeczno - kulturowego, koncepcji filozoficznych.
Nie mówimy tutaj o innych wymiarach kryzysu, jakim są skutki rozwoju technologi, czy kryzys prestiżu zawodu nauczyciela. To właśnie pochodne kryzysu humanizmu w dzisiejszym świecie i we współczesnej edukacji.
Podporządkowanie naszej edukacji biurokracji, formalizmowi, ujednoliceniu wielu aspektów naszego życia, koncepcjom nastawionym jedynie na zysk, to efekt redukcji w naszych programach szkolnych edukacji humanistycznej i artystycznej oraz braku jej wymiaru duchowego. Profesor Marta Nussbaum, uważa, że już wkrótce państwa na całym świecie będą produkować pokolenia użytecznych maszyn, zamiast pełnowartościowych obywateli. Dlatego ważnym jest zrozumienie, że wszystko co nie będzie mogło być zamknięte w algorytmach, zautomatyzowane lub zdigitalizowane, będzie bardziej wartościowe. Rozwijać więc powinniśmy w sobie to, czego nie zastąpi nam technologia i chronić to, co nas od niej odróżnia. Czy potrafimy się z tym zmierzyć?
Nie mówimy tutaj o innych wymiarach kryzysu, jakim są skutki rozwoju technologi, czy kryzys prestiżu zawodu nauczyciela. To właśnie pochodne kryzysu humanizmu w dzisiejszym świecie i we współczesnej edukacji.
Podporządkowanie naszej edukacji biurokracji, formalizmowi, ujednoliceniu wielu aspektów naszego życia, koncepcjom nastawionym jedynie na zysk, to efekt redukcji w naszych programach szkolnych edukacji humanistycznej i artystycznej oraz braku jej wymiaru duchowego. Profesor Marta Nussbaum, uważa, że już wkrótce państwa na całym świecie będą produkować pokolenia użytecznych maszyn, zamiast pełnowartościowych obywateli. Dlatego ważnym jest zrozumienie, że wszystko co nie będzie mogło być zamknięte w algorytmach, zautomatyzowane lub zdigitalizowane, będzie bardziej wartościowe. Rozwijać więc powinniśmy w sobie to, czego nie zastąpi nam technologia i chronić to, co nas od niej odróżnia. Czy potrafimy się z tym zmierzyć?