Śledzę z uwagą losy moich byłych uczniów. Portale społecznościowe są dla mnie ogromnym źródłem wiedzy na ich temat. Ich zawodowe kariery często mnie zaskakują. Nie zawsze ci, którzy odnosili sukces w szkole, dziś są osobami spełnionymi. Dlaczego tak się dzieje, że „dobrze rokujący” wcale takimi się nie okazali? Ostatnio odezwali się do mnie kolejni uczniowie. Słabo ich pamiętałem, nie byli szkolnymi gwiazdami, które były wszędzie obecne. Jednak dziś mówią o swoim sukcesie, bo nie uwierzyli w szybką karierę, ale wiedzieli, że sukces okupiony jest wieloletnią konsekwentną pracą. Dziś odczuwają satysfakcję i wspominają, jak ważną rolę odegrała w ich życiu szkoła z zupełnie nową koncepcją wychowawczą i dydaktyczną. Drogi na skróty - jak mówi Stephen Covey - nie ma. Trudno stać się wybitnym pianistą z dnia na dzień. Natomiast pewniacy, na których stawiałem, niekoniecznie dziś nazywają się ludźmi sukcesu. Za szybko ulegli przekonaniu, że wystarczy inteligencja, spryt i pomysł, aby znaleźć się w gronie najlepszych. Wszyscy mieli te same warunki w szkole, ale nie wszyscy wykorzystali właściwie swój czas. Ci, którzy zainwestowali w budowanie charakteru opartego na zasadach i wartościach dziś są naprawdę ludźmi spełnionymi i zadowolonymi z życia. Praca, środowisko, wykorzystanie czasu i miejsca oraz wsparcie innych zdecydowały o tym, że mówią o sobie w kategoriach sukcesu.
Talent to tylko część gwarantująca w przyszłości wielki sukces. Talent, aby stał się prawdziwym talentem wymaga pracy i to – jak dowodzą badania - przynajmniej 10 tysięcy godzin, aby można było mówić o zauważalnych efektach. Tylko nieliczni zdobywają się na długie godziny treningu, ćwiczeń i pracy, które mają doprowadzić ich do sukcesu. Bill Gates, Amadeusz Mozart, Robert Kubica, Adam Małysz, Rafał Blechacz, Agnieszka Radwańska – każdy z nich spędził tysiące godzin na doskonaleniu swoich umiejętności. Malcolm Gladwell wyliczył, że osoby te nie mogłyby mówić dziś o swoim sukcesie, gdyby nie odpowiednia ilość czasu poświęcona na szlifowanie swoich umiejętności. Ale – jak twierdzi w swojej wyjątkowej książce - to nie wszystko. Do tego potrzeba też szczęścia, aby trafić w odpowiedni czas i miejsce. To czas transformacji pomógł wielu moim uczniom zainwestować pracę w rozwój ich własnych talentów i zasobów. Dlatego dziś odnoszą prawdziwe sukcesy. Zbieg okoliczności, który sprawił powstanie w ich okolicy szkoły umożliwiającej m.in. intensywną naukę języka angielskiego i niemieckiego z pewnością pomógł. A jednak i to nie wystarcza. Gladwell dalej przekonuje, że nie można byłoby mówić o sukcesie pracując samemu. Stąd sukces zarówno Kubicy, Gatesa, jak i wielu, których wymienia w swojej książce, nie byłby możliwy bez wsparcia rodziców, czy nauczycieli. Fakt, że dodatkowo w ramach pomocy rządu kanadyjskiego w szkole w latach 90-tych uczyli w mojej szkole nauczyciele z Kanady, na pewno sprawił, że intensywna nauka pod ich okiem sprawiła, że mogli zdawać z sukcesem egzaminy FCE. To jednak nie koniec czynników decydujących o przyszłym sukcesie. Niezwykle istotnym jest również środowisko kulturowe, w którym się urodziliśmy, wychowujemy i pracujemy. To również ono decyduje i w dużym stopniu pomaga lub uniemożliwia osiągnięcie sukcesu.
Wszelkie rozważania na temat odkrywania i rozwijania talentu w naszych szkołach na niewiele się zdadzą, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę tych wszystkich czynników, które wymienia Gladwell. Dlatego tak ważne jest, aby nie kreować przekonania na temat niezwykle uzdolnionych dzieci, które bez wysiłku osiągają sukcesy. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że tak zwane zdolne dzieci, które przychodzą do szkoły i w jednym roku realizują program dwóch klas, niekoniecznie w przyszłości osiągną spektakularny sukces. Potrzeba oprócz inteligencji, pracy i dyscypliny jeszcze wsparcia innych osób, trafienia w odpowiedni czas i miejsce. Wystarczy spojrzeć na karierę Adama Małysza, aby przekonać się, że nie tylko długie godziny treningu zdecydowały o jego wielkiej karierze. Spójrzmy, jak wielu ludzi pracowało na jego sukces. Jak liczny jest sztab trenerów, lekarzy, psychologów, który wspiera pracę Małysza. Sam talent tu nie wystarczył. Czy w naszych szkołach nasi uczniowie mogą mówić o tym, że nad ich talentami pochylają się liczni specjaliści, którzy sprawiają, że rozkwitają wielkie talenty? Ostatnio w prasie pojawiły się komentarze po tym, jak CKE ogłosiła wyniki badań. Jak się okazało, szkoła w większości przypadków ani nie uczy, ani nie szkodzi. Tylko nieliczne potrafią kształcić prawdziwych liderów i elity przyszłości. jednocześnie mając świadomość, że same tu niczego nie zdziałają współpracują z rodzicami wykorzystując potencjał miejsca i czasu. Po prostu są obecne „tu i teraz”.