Moje ostatnie szkolenie rady pedagogicznej w Gdańsku rozpocząłem pytaniem, czy mam prowokować, czy inspirować? W ten sposób zamierzałem się dowiedzieć, z jakim nastawieniem nauczyciele przyszli na zajęcia. Wygrała opcja prowokacji. W ten sposób zaraz po pokazaniu pierwszego filmu wywołałem dyskusję. Reakcje były różne. Jedni próbowali przekonać mnie, że to, o czym mówię i pokazuję nie ma znaczenia dla dzisiejszej szkoły. Inni natomiast próbowali przekonać mnie, że dzisiejsza szkoła jest dobra i doskonale przygotowuje uczniów do przyszłości. Byli i tacy, którzy są świadomi konieczności zmian, jakie muszą zajść w polskiej szkole. Najwięcej emocji jednak wywołała charakterystyka pokolenia Y. Próbowano nawet kwestionować fakt istnienia tej generacji. Dla mnie ostatnie zajęcia były bardzo ważne i byłem z nich zadowolony.
Bez względu na to, czy spotykam się z otwartymi na nowe idee osobami, czy też kontestującymi i negatywnie nastawionymi nauczycielami, to widzę w tym szansę rozwoju mojego warsztatu. Szukam bowiem argumentów, nowego podejścia, ciekawego materiału. Rozwijam umiejętności skutecznej komunikacji, aktywnego i empatycznego słuchania. Różnie się to kończy, ale podczas ostatniego szkolenia udało się poruszyć nauczycieli i wywołać dyskusję. To ważne, bo temat był interesujący, aktualny i ciekawy, aczkolwiek nie był wygodny dla nauczycieli. Pokazywał przepaść, jaka istnieje między nauczycielami i "generacją google". Problem polega na tym, że nauczyciele nie chcą zobaczyć w obecnej sytuacji szansy na stworzenie swoistej synergii w zderzeniu swojego ogromnego doświadczenia z umiejętnościami i potencjałem uczniów w zakresie korzystania z technologii cyfrowej. Szkoła wymaga zmiany paradygmatu i zmiany w rozumieniu nowej roli nauczyciela. Wielu z nich nie chce uznać faktu, że dziś uczniowie mają dużo łatwiejszy dostęp do informacji w domu niż w szkole. Uczą tak, jakby sala lekcyjna była jedynym miejscem dostarczania informacji i wiedzy.
Jestem w stanie zrozumieć podczas zajęć zgorzkniałość niektórych nauczycieli i ich irytację. Powodów na pewno jest kilka. Jednym z nich, to konieczność pozostania po całym dniu pracy w szkole. Nikt tego nie lubi. Innym powodem może być niskie poczucie własnej wartości nauczycieli. Potrzebują akceptacji. Ponieważ nie mogą znaleźć siły w sobie, to jej potwierdzenia poszukują na zewnątrz. Przed szkołą stoi zupełnie nowe wyzwanie. Na ostatnich zajęciach przekonywałem nauczycieli, że następuje zmiana roli nauczyciela w kierunku eksperta od uczenia się i znajomości zasad funkcjonowania mózgu. Nauczyciel, jak lider, staje się osobą, która stymuluje w uczniach rozwój najlepszych cech charakteru, która motywuje i wspiera rozwój indywidualnych talentów ucznia. Szkoła jest też idealnym miejscem do kształcenia postaw społecznych i być początkiem budowania społeczeństwa obywatelskiego.