W znakomitej książce Roberta Kroola „Wolni i zniewoleni. Refleksje o mistycznej sztuce upadków i wzlotów” autor pyta, jak można wywołać przemianę:
• przerażenia w optymizm
• niepewności w wiarę w siebie
• niezdecydowania w działanie
• słabości w siłę tworzenia
• niewiedzy w pasję i zainteresowanie
• tchórzostwa w decyzje i odwagę
• sceptycyzmu w konstruktywny krytycyzm
• zniechęcenia w determinację
• snu o przeszłości w doświadczenie służące nowej przyszłości
Z kolei ja sam zastanawiam się, co zrobić, by ludzie ze sfery bólu, strachu i niepewności przeszli na stronę radości, odwagi i nowych doświadczeń, które pozwolą im się w pełni rozwijać. Colin Sisson w książce „Wewnętrzne przebudzenie” podaje prosty model funkcjonowania ofiary i tym samym wskazuje na wzorce jej zachowania. Są to m.in. przyjęcie roli biedactwa, męczennika, ciemiężyciela/oskarżyciela, siłacza, egotysty, konkurenta, czy zbawcy. Często odgrywamy dwie lub więcej ról jednocześnie. Równolegle występują reakcje uwarunkowane jako kamuflaż lęku, takie jak gniew, poczucie winy, depresja, smutek brak zaufania.
Możemy w prosty sposób ze stanu ofiary przejść do stanu wolności, w którym następuje pełna integracja: emocji, ciała, ducha i intelektu. Boimy się tak bardzo krytyki i osądu innych, że trzymamy się kurczowo fałszywego wyobrażenia o sobie i własnej wspaniałości. Sam wpadłem kiedyś w taką pułapkę. Warsztaty prowadzone w Polsce przez Sissona pozwoliły mi pozbyć się fałszywych wyobrażeń o własnej wspaniałości. W tym tkwi istota świadomego życia – uczciwość wobec siebie. Zastosowanie prostego modelu przejścia ze stanu ofiary w stan radości jest krokiem, który może odmienić nas i tym samym rozpocząć proces zmian wokół nas. Każda zmiana zaczyna się od pojedynczego człowieka. I jeszcze jedno założenie, które prezentuję na zajęciach, to fakt, że posiadamy wszystko, czego potrzebujemy do tego, aby zamienić zniechęcenie i determinację w chęć pozytywnego działania. Robert Dilts stworzył model neurologiczny, który pozwala uzmysłowić sobie nasze wewnętrzne zasoby potrzebne do odniesienia sukcesu i jednocześnie uświadomić, że to nie kwestia braku umiejętności, tylko decyzji, czy chcemy to zrobić. Nie wszyscy mają odwagę przyznać się do tego i rozpocząć wewnętrzna przemianę. Jesteśmy rządzeni przez dwie motywacje. Kiedy pojawia się coś nowego, natychmiast dają one o sobie znać. Sprawdzamy, czy sytuacja nie jest niebezpieczna - fizycznie, emocjonalnie lub intelektualnie – bądź też, czy coś nie pozbawi nas naszych przyjemności. Mamy przecież skłonność do pozostawania w granicach doświadczeń znanych, obdarzonych naszym zaufanie, przeżytych – w nich czujemy się najbezpieczniej. Zmiana niesie ze sobą zbyt duże ryzyko bólu lub utraty przyjemności.
Czas na zmianę – jak zostać jej pozytywnym agentem?
Świat się zmienia. Zmienia się otoczenie gospodarcze, ekonomiczne. Okoliczności zmieniają się a człowiek próbuje się do tego dostosować. Czy ludzie zmieniają się naprawdę świadomie, czy reagują jedynie na sytuacje tworzone przez innych i siebie samych, bezmyślnie, reaktywnie? W jaki sposób w takim razie zarządzać zmianą, co zrobić, by na wszystkich poziomach organizacji firmy była ona akceptowana? Co możemy zrobić, aby zmiany następowały naprawdę w najlepszym dla nas i naszej organizacji kierunku? To są pytania dla lidera i członków organizacji XXI wieku. Próbuję przekonać na zajęciach, że prawdziwe zarządzanie zmianą nie istnieje. Możemy zarządzać firmą, kierować ludźmi. To oni mogą dokonać zmian, jeżeli zechcą, jeżeli będą świadomi i przekonani o jej potrzebie.