- To skandal, żeby uczniowie nie znali daty bitwy pod Grunwaldem – mówi oburzona nauczycielka.
- Tak kończą się nasze nowatorskie sposoby wychowania i bratania z uczniami. Za moich czasów to byłoby niemożliwe. Co się dzieje z polską szkołą i naszą młodzieżą? – dodaje inna.
- Dla mnie niepokojącym jest to, że uczniowie nie wiedzą, dlaczego doszło do tej bitwy, a nie to, że nie znają jej daty – odpowiada jeden z nauczycieli.
- Ależ, panie kolego, nam nie chodzi o wyprodukowanie kolejnych inteligentów, kraj potrzebuje wykwalifikowanych robotników, brakuje ludzi w fabrykach – ripostuje wizytator.
Bardzo prawdopodobne, że pierwsza część dialogu w pokoju nauczycielskim mogłaby odbyć się również dziś. Ale akcja tej rozmowy dzieje się na początku lat 70-tych ubiegłego wieku. Niepokorny nauczyciel akademicki zostaje wyrzucony z uczelni i trafia do wiejskiej szkoły. Postanawia nauczyć swoich uczniów myślenia. Walczy z ówczesnym systemem i nie poddaje się w tej walce. Ponosi ostatecznie bolesne konsekwencje. Swoich uczniów prowokuje do dyskusji, zmusza do refleksji, chce wychować świadomych obywateli. Nagradza odważnych i zachęca do stawiania pytań. Jednak nie na tym zależało ówczesnej władzy. Od ponad 20 lat mamy nową rzeczywistość, za sobą wiele reform, a w szkole czas jakby się nie zmienił. Nie przyjmujemy do wiadomości, że nie kształcimy już siły roboczej. Czas fabryk się skończył (powtarzam do znudzenia), a ich miejsce zajęły nowoczesne technologicznie centra. Nauczyciele nie chcą zrozumieć, że współczesne organizacje potrzebują zupełnie kogoś innego, z zupełnie innymi kompetencjami. Współczesny pracownik i obywatel ma być odpowiedzialny, samodzielny, krytycznie myślący, pełen inicjatywy i przedsiębiorczy. W minionych czasach nie zawsze o to chodziło. A jednak dziś szkoła zapomina, że czasy się zmieniły i nie dba o stworzenie przestrzeni do uczenia się myślenia. Przekonałem się o tym na jednym ze szkoleń, które prowadzę w ramach ogólnopolskiego projektu. Nauczyciele koncentrowali się głównie na treściach nauczania. Ich niepokój dotyczył przede wszystkim realizacji programu. Nie zmieniają się metody pracy. Zdaniem prof. Andrzeja Janowskiego w szkole sześć razy częściej stawiamy pytania typu: ile?, co?, gdzie?, czy kiedy?. niż: dlaczego?, co jest tego powodem? i jakie są tego skutki? Cóż z tego, że nauczymy naszych uczniów czytać, jeżeli nie wykształcimy w nich potrzeby czytania. Dziś wielu z nich nie czyta w ogóle, a życie ich mija bez głębszej refleksji.