środa, 27 kwietnia 2011

O dewaluacji akademickiej waluty

Niestety, wykształcenie, a raczej dyplom wyższej uczelni staje się walutą, za którą można nabyć często jedynie kiepską pracę. Zdeterminowani absolwenci godzą się na to. Są jednak i tacy co szukają dalej. Młode osoby z wyższym wykształceniem skarżą się, że proponuje im się pracę poniżej ich możliwości i kwalifikacji. Średnio absolwenci w Polsce poszukują jej nawet do trzech lat. Akademicki dyplom dewaluuje się, wartość tej waluty słabnie i cały czas spada. Ken Robinson w swojej książce Oblicza umysłu pisze:

W większości przypadków posiadanie dyplomu wcale nie gwarantuje zatrudnienia. Nadal lepiej mieć dyplom, niż nie mieć, ale dziś to dopiero punkt wyjścia. Jednym z powodów jest to, że zbyt wielu ludzi je ma.

Lektura książki Kena Robinsona inspiruje do działań i utwierdza mnie w przekonaniu, że Collegium Futurum może być odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata w takim wymiarze, w jakim to możliwe w pojedynczej szkole. Potrzebujemy nowego paradygmatu dla edukacji XXI wieku i radykalnych zmian, a nie ewolucyjnych działań. Potrzebujemy całkowitej transformacji obecnego systemu. Każda nowa idea potrzebuje czasu, a jej siła i wartość niekoniecznie dziś zostaną dostrzeżone. Ale jeżeli jest prawdziwa, zawsze się obroni i zrealizuje. Na początek rodzi opór, bo nie jest powszechnie funkcjonującym poglądem i burzy obowiązujące przekonania, zmusza do refleksji i wywołuje dyskusje. Nie warto iść na kompromisy, ale konsekwentnie bronić, przekonywać i dążyć do realizacji. Taką też rolę przypisuję programowi Collegium Futurum.

Dziś budujemy system edukacyjny na fałszywych założeniach, które już nie odpowiadają postindustrialnej rzeczywistość. Rozwój nowych modeli komunikacji, nanotechnologii, badań nad mózgiem są wyzwaniem dla edukacji nowej generacji. Do niedawna jeszcze dominowały światowe korporacje zajmujące się przemysłem i produkcją, dziś kluczowe firmy to kreatywny przemysł, który znajduje się na styku komunikacji, informacji, rozrywki, nauki i mobilnej technologii. Szkoła dzisiejsza nie przygotowuje do funkcjonowania w nowym świecie, cały czas realizuje XIX-wieczny model, który był na potrzeby masowej produkcji w gospodarce industrialnej.

Dziś dominujące ideologie w edukacji udaremniają jej najbardziej naglący cel: rozwój ludzi, którzy potrafią poradzić sobie i wznieść coś nowego do zawrotnego tempa zmiany w XXI wieku - ludzi elastycznych i twórczych, którzy odnaleźli swoje talenty. (Ken Robinson, Oblicza umysłu)

Zastanawiam się, ile jeszcze upłynie czasu, aby decydenci zaczęli myśleć poważnie, a nie incydentalnie o szkole nowej generacji. Czy narastająca niechęć uczniów do szkoły, realizacja archaicznych już celów, niska motywacja i coraz powszechniejsza agresja, a także desperackie poszukiwania przez rodziców dobrych, bezpiecznych szkół nie są wystarczającym dowodem, że należy jak najszybciej stworzyć wizję powszechnej edukacji, sformułować, a raczej uświadomić politykom i społeczeństwu jej autentyczną i najważniejszą misję?

piątek, 22 kwietnia 2011

Przyszłość w oświacie niepublicznej?

Stało się. Media informują, że nastąpił boom na niepubliczne szkoły podstawowe i teraz cieszą się one ogromnym zainteresowaniem. Czy świadczy to, że rodzice tracą zaufanie do szkół publicznych i szukają dla swoich dzieci bezpiecznego środowiska uczenia się i nowoczesnej edukacji. Edukacji, która świadoma jest wyzwań, przed jakim za kilkanaście lat stanie dzisiejszy sześciolatek. Szkoły publiczne nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. Kontrole inspekcji sanitarnych wykazały, że blisko 6 tysięcy szkół ma z tym kłopoty. Okazało się, że w wielu brakuje nawet ciepłej wody, stołówek i odpowiednich sal. Szkoły niepubliczne rozumieją rynek, wykorzystują szansę i rozbudowują się, powstają nowe sale gimnastyczne, rozszerzają swoją ofertę i wzbogacają programy wychowawcze.

Polsce brakuje elit, brakuje elit politycznych, ludzi, którzy wzbudzaliby zaufanie, którzy są liderami, którzy mają misję i są autorytetami. Brak też szkół, które w świadomy sposób koncentrują się na kształceniu i wychowaniu odpowiedzialnych, samodzielnych, przedsiębiorczych i dojrzałych obywateli. Tych, które są tego świadome, jest niewiele. Coraz więcej rodziców rozumie rolę dobrej edukacji i traktuje ją jako najważniejszą inwestycję. Rodzice wiedzą, że jej istotą nie jest jedynie nastawienie na przygotowanie uczniów do egzaminów, testów i sprawdzianów, ale wychowanie, rozwijanie kompetencji społecznych i kształcenie współzależnego społeczeństwa. Szkoła nowej generacji rozwija potencjał, który tkwi w uczniowskich talentach i ich pasjach. Nie marnuje zasobu, który jest źródłem kapitału intelektualnego i społecznego, ale również siły pojedynczego człowieka, szczęśliwego życia, sposobem na aktywność zawodową. Nie wszyscy będą i muszą być profesorami, ale wszyscy powinni mieć szansę realizować swoje marzenia. Akademickie kształcenie już nie wystarcza, potrzebujemy wrażliwych i spełnionych obywateli. Naszym uczniom wystarczy pomóc, uświadomić im ich prawdziwy talent, odkryć go oraz pozwolić się na tym koncentrować i rozwijać właśnie w szkole, a nie na pozalekcyjnych zajęciach, dodatkowych korepetycjach.

Dwa lata temu na jednym z seminariów Pomorze 2030 mówiłem marząc o elitarnej edukacji. Dziś ten scenariusz wbrew akademickim prognozom staje się coraz bardziej realny. Szpitale, przychodnie lekarskie prywatyzują się, szkoły przekazywane się samorządom, a te często zlecają prowadzenie ich organizacjom pozarządowym. Rozwija się rynek usług oświatowych. Czy przyszłość edukacji związana jest z oświatą niepubliczną? Czy bardzo się mylę?

Polecam dyskusję podczas seminarium Pomorze2030

czwartek, 14 kwietnia 2011

Szkolne uroczystości w Kluczborku

Przekonałem się już wielokrotnie, że spotkania z nauczycielami spoza dużych centrów naukowo-kulturalnych są niezwykle inspirujące i mają dla mnie ogromną wartość. Tam naprawdę życie toczy się wokół szkoły, bo to ona bardzo często jest głównym ośrodkiem kulturotwórczym. W małych miejscowościach i wioskach szkoła jest często jedynym miejscem, z którym związana jest cała społeczność, uczniowie, ich rodzice, rodziny i nauczyciele. Takie miejsca utwierdzają mnie w przekonaniu, że szkoła wypełnia swoją misję. W tych oddalonych od centrum ośrodkach spotykam osoby pełne pasji, ogromnej siły i zrozumienia zadań szkoły i narodowej edukacji. Dawno nie uczestniczyłem z tak dużą przyjemnością w konferencji jaką zorganizował już po raz czwarty Powiatowy Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Kluczborku W tym roku poświęcona była szkolnym uroczystościom i poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, jak dziś powinno wyglądać w szkole świętowanie rocznic, historycznych i patriotycznych wydarzeń, czy uroczystości poświęconych patronom szkoły. Wiele z nich przypomina nudne „akademie” podobne do tych, w których sam przed laty brałem aktywny udział. Dziś przed nauczycielem stoi nowe wyzwanie, jak poradzić sobie z brakiem u uczniów zaangażowania, postawami roszczeniowymi, brakiem cierpliwości, niską etyką pracy, brakiem zainteresowań, kwestionowaniem autorytetów, brakiem kultury uczenia się, brakiem kompetencji społecznych, deficytem uwagi, wszechobecną praktyką plagiatowania. Tak są dziś postrzegani uczniowie. Taka panuje o nich powszechna opinia. Konferencja w Kluczborku potwierdziła, że dzisiejsze pokolenie ma potencjał, którego nie wykorzystujemy. Wszystkie wystąpienia świadczyły o zrozumieniu znaczenia pielęgnowania rocznic i wydarzeń w wychowaniu i formowaniu młodzieży. Autorzy scenariuszy prezentowanych uroczystości byli świadomi celu, który chcą osiągnąć. I nie chodziło tutaj ani o zaliczenie kolejnej rocznicy w szkolnym kalendarzu imprez, ani o zrealizowanie obowiązku wynikającego z programu wychowawczego, ale podporządkowanie szkolnej aktywności uczniów wartościom, do których przybliża szkoła.

W dzisiejszych czasach, gdy informacja staje się dostępna w zasięgu niemal jednego kliknięcia w sieci, zmienia się rola szkoły. Dziś aspekt wychowania i kształtowania postaw staje się jednym z najważniejszych zadań. Koncentrujmy się więc na charakterze, wartościach i zasadach młodych obywateli, którzy niebawem wkroczą w dorosłe życie i za kilka lat zaczną funkcjonować w publicznych organizacjach. Nikt przecież nie zaprzeczy, że dziś o sukcesie decyduje kreatywność, przedsiębiorczość, skuteczność w działaniu, rozwijanie talentów, uczniowskich pasji, czyli to wszystko, co jest fundamentem do życia w trudnej do zdefiniowana przyszłości. Uroczystości szkolne są okazją do kształtowania nie tylko odpowiedzialnych postaw, ale samodzielności, inicjatywności, proaktywności, doświadczania konsekwencji z dokonywanych wyborów.

Znakomitym pomysłem organizatorów konferencji była prezentacja różnych form uroczystości, autentycznych, zorganizowanych w konkretnej szkolnej rzeczywistości, nie na potrzeby konferencji. Obejrzałem więc te organizowane w przedszkolu z okazji nadejścia wiosny. Uczestniczyłem w uroczystości rocznicowej poświęconej poległym w Katyniu. Podziwiałem inscenizację organizowaną z okazji święta patrona szkoły.

Ponad stu uczestników konferencji, dodatkowo dzieci i młodzież prezentująca szkolne spektakle, multimedialne pokazy i inscenizacje sprawiło, że konferencja stała się bardzo ważnym wydarzeniem dla lokalnej społeczności. Jej rangę podkreślali zaproszeni goście i fakt, że byli obecni przez cały czas jej trwania. Konferencja miała niezwykle praktyczny wymiar i pokazała, jak powinny być organizowane uroczystości dziś - w XXI wieku. Uczestnicy szukali formy i środków wyrazu, jakie powinny zawierać scenariusze w sytuacji, gdy do szkoły uczęszcza pokolenie uczniów wychowanych w czasach globalizacji, w otoczeniu internetu, mobilnej technologii z dostępem do audycji MTV i zagranicznych formatów telewizyjnych. Jak wykorzystać potencjał pokolenia sieci i zachęcić do tworzenia, uczestnictwa i przeżywania treści patriotycznych? Jak sprawić, by sam proces tworzenia scenariusza, a potem osobisty udział był dla uczniów ważnym doświadczeniem, które wywiera wpływ na postawę i wywołuje głębszą refleksję nie tylko u uczestników i twórców, ale też odbiorców szkolnych uroczystości. Co zrobić, aby nie traktować tych uroczystości jako archaiczny przeżytek, mało atrakcyjną konieczność, ani nudną szkolną akademię, ale sprawić, aby były sposobem na rozbudzenie ciekawości, twórczej kreatywności, refleksji, ale także inspiracją do dyskusji i przeżycia czegoś wyjątkowego i jednocześnie doświadczenia radości z czynienia dobra. Udało się to w Kluczborku. Wierzę, ze temat tamtejszej konferencji zainspiruje tych, którzy szukają pomysłu na program szkoleń i lokalnych debat.