sobota, 7 listopada 2009

Co zrobić, kiedy inni nas nie rozumieją?

Za mną już dziewięć szkoleń organizowanych przez Wydawnictwo Szkolne PWN. Przed sobą mam jeszcze osiem warsztatów, m.in. w Kielcach, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku i Toruniu. Każde spotkanie jest inne, na każdym inaczej reagują uczestnicy. Zdarza się, że dyskusje są tak żywe, że nie zawsze udaje się zaprezentować cały przygotowany materiał. Nie zawsze uczestnikom przychodzi łatwo zgodzić się z moją koncepcją transformacji polskiej szkoły. Nie każdy zmianę dostrzega jako konieczność i szansę na odkrycie nowej roli nauczyciela. Przy bardzo prostym i szybkim docieraniu do informacji i wiedzy powód, dla którego kiedyś przychodziło się do szkoły, przestał istnieć. Dziś szkoła stoi przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Dziś przed nauczycielem pojawiają się zupełnie nowe zadania wymagające zmiany paradygmatu. O tym przekonuję na zajęciach. Zdarza się – choć rzadko, że moje poglądy nie są interpretowane zgodnie z moim zamiarem. Mam jednak silne przekonanie, które pozwala mi w takich sytuacjach właściwie reagować, że znaczenie komunikatu, to odpowiedź na niego. Moja wypowiedź znaczy dokładnie to, co zrozumiał mój słuchacz. Ilekroć słyszę, że ktoś inaczej zinterpretował moją wypowiedź, to sam przejmuję odpowiedzialność za tę sytuację. Mówię sobie wówczas, że widocznie byłem nieprecyzyjny, widocznie nie przedstawiłem właściwych argumentów. Nie staram się w takich sytuacjach wmawiać innym, że nie rozumieją, że niedokładnie słuchają. To dla mnie okazja, aby swój komunikat zmodyfikować, aby wzmocnić te elementy, które mogły zostać niezauważone. To znakomity sposób na doskonalenia komunikacji. Kiedy podczas zajęć uczestnicy swoimi wypowiedziami i komentarzami dowodzą, że zmieniają znaczenie i intencje moich wypowiedzi, to dla mnie pretekst, aby zastanowić się, dlaczego tak się dzieje? Co i jak powiedziałem, że nie zostałem właściwie zrozumiany. To stwarza miejsce na doskonalenie własnego warsztatu.

Podobnie traktowałem w szkole tzw. trudnych uczniów. Nie sztuka pracować z samodzielnymi, odpowiedzialnymi i świadomymi swoich celów ludźmi. Największe dla mnie wyzwanie to uczniowie niepokorni, zadający tysiące pytań, przerywający, dowcipkujący, cyniczni, ale też sprawiający kłopoty wychowawcze. Dla mnie to w takich uczniach tkwi zalążek czegoś niepospolitego. Jest w nich coś, co sprawić może, że w przyszłości zaczną podążać własną drogą, będę szukać nowych możliwości, będę walczyć ze stereotypami i szkodliwymi poglądami. To oni mogą zacząć zmieniać świat, to oni podejmują ryzyko porażki i konsekwencje z popełnianych błędów. To tacy uczniowie uczą pokory, zmuszają do doskonalenia warsztatu pracy. To dzięki nim poszukuję nowych metod, próbuję, testuję i cieszę się, że mogę się rozwijać. To dla mnie wyzwanie. W sytuacjach takich przejmuję odpowiedzialność za jakość prowadzonych zajęć, za jakość komunikacji, za jakość i dynamikę relacji z uczestnikami szkoleń. Nie walczę z przekonaniami innych. Nie jest możliwa ich natychmiastowa zmiana. Potrzeba nam wszystkim czasu i stworzenia przestrzeni, w której poczują się potrzebni, ważni, docenieni i przede wszystkim szanowani. Nie walczę z poglądami, z którymi nie mogę się utożsamić, ale staram się zrozumieć, jakie zachowania, umiejętności i doświadczenie mogło zbudować konkretne przekonanie. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze mówię to, co inni chcieliby usłyszeć. To może być wygodne, ale też warto zacząć mówić innym to, co może być dla nich dobre, co może zmienić ich perspektywę postrzegania i budować nowe przekonania na własny temat. Wystarczy sięgnąć do wewnętrznych zasobów i budować na tym nowe przekonania. Warto, bo w ten sposób działając w kręgu własnego wpływu mogę rozpocząć zmianę tego, co mnie irytuje, niepokoi i po prostu angażuje. Jeżeli dołączę do tego pasję i dyscyplinę, to z pewnością uda się osiągnąć osobisty sukces.


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine