wtorek, 6 kwietnia 2010

O niewykorzystanych szansach

Teraz, kiedy coraz częściej odnajduję wokół siebie argumenty przemawiające za koniecznością zmian w edukacji, czuję, że projekt Collegium Futurum staje się ideą, dla której nastał odpowiedni czas. Pojawiły się idealne warunki na realizację nowej koncepcji pracy szkoły. Idea ta to nie tylko nowy model dydaktyki, ale też potrzeba stworzenia jasnej koncepcji wychowania - warunków wspierających uczniów w stawaniu się osobami, świadomymi, odpowiedzialnymi za losy kraju obywatelami, dla których charakter – a nie osobowość i spełnianie społecznych oczekiwań – są podstawą wszelkich wyborów do dojrzałego i odpowiedzialnego życia. Życia, w którym rozumiemy, że konsekwencje są wynikiem naszych osobistych decyzji. To świadomość, że to, co robimy, kim jesteśmy, z kim przebywamy, jest naszym wyborem. A ten opiera się na sile naszego systemu wartości, sile wyobraźni, sumienia i woli działania zgodnie z przyjętym systemem wartości. W połowie lat dziewięćdziesiątych toczyła się na łamach miesięcznika Znak dyskusja o wychowaniu w nowej sytuacji społeczno – ekonomicznej, w której już od ponad pięciu lat znalazła się Polska. Czy dziś po ponad 20 latach transformacji możemy mówić, że coś się zmieniło? Czy wychowanie stało się autentyczną troską polskiej szkoły? Anna Radziwiłł napisała wówczas esej „Sześć uwag na temat wychowania”, które nadal są ważna refleksją o kondycji nauczyciela – wychowawcy w Polsce XXI wieku. Twierdziła, że:
„nie jesteśmy społeczeństwem wychowującym? (…) Kształcić powinniśmy człowieka, a nie na przykład biologa. To jest strasznie ważne. Obecny system edukacyjny jest w gruncie rzeczy zamknięty na świat i człowieka. Uczymy się historii, żeby nauczyć się … historii, a nie po to, żeby zrozumieć rzeczywistość. Uczymy się czytać, żeby przeczytać czytankę, nie żeby to czytanie stosować w życiu. O życiu – w szkole się nie mówi,. Obecne programy są antywychowawcze także dlatego, że kwestia określenia wymagań i ponoszenia konsekwencji za niesprostanie tym wymaganiom, czyli podstawowa sprawa wychowawcza w życiu człowieka, jest w świecie kompletnej fikcji. I nauczyciel zdaje sobie sprawę, że program jest nie do zrealizowania, i uczeń to wie.(…) Szkoła w tej chwili nie zmienia się, ale jest rozchwiana, nie przetwarza się, tylko nerwowo faluje.”
Próbuję w Collegium Futurum połączyć to wszystko, co jest warunkiem dobrej edukacji i przedstawić model dydaktyki spójny z zewnętrznym światem pracy i jego organizacją. Włączam w to spójną koncepcją wychowawczą szkoły. Taki model, który nie będzie fikcją i udawaniem. Mamy bowiem z jednej strony szkołę ze swoimi wymaganiami i sposobem egzaminowania oraz testowania, z drugiej system rozwiniętych korepetycji, dodatkowych zajęć organizowanych i finansowanych dodatkowo przez rodziców. Tworzy się w ten sposób coraz większe rozwarstwienie społeczeństwa i jego podział na tych, których stać na dodatkowe zajęcia i tych którzy pozbawieni są dodatkowych możliwości. Nastawiony na przygotowanie uczniów do testów i zewnętrznych egzaminów system demaskuje brak podstawowych wartości. We wspomnianej dyskusji w Znaku wziął udział Witold Bobiński i zabrał głos w artykule pod znamiennym tytułem „W poszukiwaniu straconego sensu, czyli szkoła dziś”. Minęło od tamtego czasu 15 lat, jednak nadal brzmi bardzo aktualnie i to jest groźne, że nie wyciągnęliśmy wniosków z tamtej lekcji. Niewiele się bowiem od tamtego czasu zmieniło. Czy wykorzystany został dany nam czas? Zastanawiam się, jak działając w kręgu własnego wpływu, zmienić to, co mogę w ramach swoich kompetencji i możliwości.
„Szkoła - jak twierdzi Bobiński – jako instytucja wychowująca ma dziś z pewnością trudniejsze niż dawniej zadanie. Dopiero bowiem w warunkach pełnej wolności wyszło na jaw rozchwianie moralne społeczeństwa, jego niedojrzałość do świadomego brania odpowiedzialności za swoje państwo, rozmaite fobie. Taki stan rzeczy, będący przecież wielkim wyzwaniem dla szkoły, jest po części – paradoksalnie – skutkiem również jej działania, czy raczej zaniechania działania. Tymczasem nie widać, aby szkoła przełamywała owo poczucie bezsensu jej wychowawczych zabiegów. Przeciwnie, rzeczywistość wydaje się umacniać przekonanie: młodzież jest coraz gorsza, pensje coraz marniejsze, wiedza – nie doceniana.”
Ważne dziś pytanie, które zadajemy, to „czy szkoła może przełamać wychowawczą niemoc?” Czy może stać się świadomym i skutecznym ośrodkiem „sprzyjania rozwojowi osoby”, budowania w uczniach postaw opartych na charakterze, czy może atrakcyjnie formułować „zachęty do rozwoju osoby ludzkiej”? Polskiej szkole nie starcza wyobraźni i poczucia odpowiedzialności za młodych ludzi jej powierzonych. Pojawia się kolejne pytanie: czy nadzieja na odnowienie polskiej szkoły tkwi w reformie? Nadal aktualnie brzmią słowa Witolda Bobińskiego:
„Wydaje się, że takie projekty jak posyłanie sześciolatków do szkół, nowa formuła egzaminów i matur nie będą miały wpływu na kwestię szkolnego wychowania. Te zmiany nie dotyczą istoty działania szkoły – „kształcenia człowieka” – lecz podniesienia i upowszechnienia poziomu wykształcenia. Podobnie oceniam pomysł wydłużenia czasu kontaktu nauczyciela z dzieckiem, poprzez przydzielenie uczącym dwóch przedmiotów. Ilość niekoniecznie przechodzi w jakość. (…) Jednakowoż wszystkie te zmiany dokonywać się mają w sferze konstrukcji, układu elementów gmachu, który zwie się systemem szkolnictwa. Ma zaś rozprawiamy o tym, jakiego użyć spoiwa i jakie położyć fundamenty, by ten gmach się nie chwiał i by wychodzili zeń ludzie równie jak on stateczni. (..) Wychowaniu młodych ludzi podoła jedynie szkoła świadoma i samodzielna – taka, w której rozumiejący swe powołanie dyrektor dobierze sobie podobnych mu nauczycieli, a ci wraz z rodzicami ustalą przemyślany i spójny program wychowawczy”

Powód i przyczyna tak brzmiącej diagnozy edukacji są tożsame z diagnozą kondycji dydaktyki w dzisiejszej szkole i roli nauczyciela – wychowawcy, dla którego najważniejszym zadaniem powinno być przybliżenie uczniów do takich wartości jak prawda, mądrość i piękno, a także szacunek, dialog i przede wszystkim miłość. Collegium Futurum wykorzystuje w swojej koncepcji dwa ważne elementy: nowoczesną dydaktykę z modelem organizacji pracy sprzyjającej rozwojowi kompetencji i talentów ucznia oraz spójną koncepcję wychowawczą opartą na uzgodnionym systemie wartości, wokół którego tworzy się sytuacje doświadczania przez uczniów satysfakcji z działań na rzecz dobra wspólnego. W ten sposób nie tworzy się ani fikcji ani ułudy, że najważniejsze to zdać egzamin, co zdaniem wielu jest głównym celem edukacji.


Zobacz mnie na GoldenLine