czwartek, 30 grudnia 2010

Słodki smak wolności

Pokolenie wyżu demograficznego jest zupełnie inne niż pokolenie sieci. To fakt. Wiemy to na podstawie badań przeprowadzonych m.in. przez Dona Tapscotta z Uniwersytetu w Toronto. Zostały zweryfikowane i potwierdzone przez firmę nGenera na grupie 6000 młodych ludzi. No cóż, nie potrafimy wykorzystać tej wiedzy. Dystynktywne cechy, które odróżniają od siebie te dwa pokolenia nazwano normami. Jedną z nich jest wolność.

Moje pokolenie pragnęło wolności rozumianej jako możliwości swobodnego podróżowania, poznawania egzotycznego świata, kupowania i oficjalnego czytania książek wydawanych na emigracji, legalnego słuchania radia „Wolnej Europy”, nieskrępowanego wyrażania swoich sądów i kontaktowania się z rówieśnikami z Zachodu bez sankcji. Dziś „słodki smak wolności” posiada internet. Młode pokolenie może komunikować się z kim chce, kiedy chce, odkrywać to, co chce, czytać, co chce, kwestionować oficjalne wersje wydarzeń prezentowanych przez rząd i wielkie firmy. Wielu w sieci staje się tym, kim pragnie tworząc swój wizerunek na portalach społecznościowych. Jakie to ma konsekwencje dla organizacji pracy? Jak wykorzystać to w edukacji, bo przecież młodzi ludzie wolą elastyczne godziny pracy i domagają się możliwości korzystania z technologii mobilnej.

Pokolenie ukształtowane przez nowe technologie chce pracować zupełnie inaczej. Obserwuję to w Collegium Futurum. Każdy uczeń posiada indywidualny komputer. Od kilku miesięcy na lekcjach korzysta z bezprzewodowego dostępu do sieci. Nauczyciele organizują tak proces uczenia się i nauczania, aby pozwolić uczniom korzystać nie tylko z zasobów sieci, ale też komunikować się z innymi w celu otrzymania potrzebnych na zajęciach informacji. W czasie lekcji są w stanie zdobyć informacje od blogerów, uzyskać od ekspertów odpowiedzi na najróżniejsze pytania i wykorzystać je w swoich pracach. Prowadzą rozmowy on-line i uczą się w ten sposób docierać do informacji, których nie zdobędą z tradycyjnych podręczników.

„Jak wynika z naszych badań - twierdzi Tapscott - młode pokolenie spodziewa się możliwości wyboru, gdzie i kiedy będzie pracować; wykorzystuje nowe rozwiązania techniczne, aby uwolnić się od ograniczeń tradycyjnej przestrzeni biurowej i narzuconych godzin pracy; łączy swoje prywatne i towarzyskie życie z życiem zawodowym.”

Zauważyłem, że bardzo często przebywają na portalach społecznościowych. Często irytowało mnie, gdy przyłapywałem ich jak na Facebooku komunikują się ze swoimi rówieśnikami. Jednak teraz wiem, że często w ten sposób poszukiwali potrzebnych informacji. To łączenie prywatnych kontaktów z oficjalnymi źródłami wiedzy jest dla nich czymś naturalnym. Nie widzą powodu dzielenia świata szkolnego od wirtualnego. Uczniowie domagają się wolności wyboru. To cecha, która jest funkcją ich nawyków medialnych. Nie chcą słuchać listy 10 największych przebojów, ale tworzą własne playlisty. Podobnie jest z zakupami. Niezależnie od tego, czy kupują książki, czy elektronikę znajdują w internecie nieograniczone niemal możliwości. Rekomendują sobie nie tylko produkty, ale firmy, które są przyjazne klientom. Potrafią jednocześnie zorganizować akcje, które wskażą nierzetelnych sprzedawców. Podobnie w szkole - mają dostęp do wiedzy na całym świecie. Mogą uczyć się od najlepszych - zamiast słuchać nudnego nauczyciela. Śmierć odległości - tak prof. Płoszajski określił sytuację stworzoną przez dostęp do sieci. Uczniowie Collegium Futurum nie są skazani na nauczycieli obecnych jedynie w miejscu ich nauki, ale najlepszych, do których mają dostęp poprzez sieć. Wolność sprawiła, że pokolenie sieci uczy się kiedy chcą i gdzie chcą. Konieczność uczęszczania na wykłady w określonym czasie i miejscu wydaje się anachronizmem. Niektórzy twierdzą nawet, że zupełnie nieuzasadnionym.

Zobacz mnie na GoldenLine