poniedziałek, 28 lutego 2011

Bezsilność kampanii antynikotynowych

Niedawno jeden z nauczycieli przysłał do mnie przyłapanych na paleniu papierosów uczniów, poczułem nie tylko złość, ale przede wszystkim bezradność. Złość wywołaną moją bezradnością. Problem palenia papierosów obecny jest w szkole nie od dziś i do dziś nie został rozwiązany. Nie została rozwiązana ani sprawa palenia papierosów w szkolnych toaletach, piwnicach i boiskach, ani problem palących i eksperymentujących uczniów. Statystyki są przerażające. Od roku 1988 łączna liczba palących wśród amerykańskich nastolatków wzrosła do 73%. Czy w Polsce jest lepiej? To co mogę moim uczniom powiedzieć, to jedynie uświadomić, że łamią prawo i to nie szkolne, ale polskie prawo i egzekwować jego przestrzeganie. Szkoła, szpital, urząd, pociągi, przystanki to miejsca, w których istnieje bezwzględny zakaz. Jego nieprzestrzeganie grozi sankcjami prawnymi, kodeks przewiduje za to wykroczenie konkretne kary. Przyłapani w tych miejscach uczniowie będą z pewnością upomniani i ukarani finansowo. A w szkole? Mogę tłumaczyć i przedstawiać konsekwencje wpływu zachowań uczniów na organizację pracę, bo przecież spóźniają się, śmiecą w pobliskich bramach, śmierdzą, oszukują, brakuje im silnej woli i prozdrowotnych zachowań. Od lat ani moje narzekanie, ani moralizowanie, ani żadne kampanie antynikotynowe i ograniczenia, czy też zakazy, nie zmniejszyły problemu palenia papierosów. Trudno jest mi się zgodzić również z tym, że nauczyciele i rodzice nie mają większego wpływu na to, czy uczniowie będą popalać. Nasze argumenty i osobisty przykład nie wystarczają. Przecież doskonale wiedzą, że palenie skraca życie, że jest przyczyną wielu groźnych chorób. Uświadomienie nastolatkom zdrowotnych skutków palenia argumentami typu: papierosy zabijają i są przyczyną wielu groźnych chorób mija się z celem Takie argumenty przemawiają do ludzi dojrzałych. Nastolatki chcą palić właśnie dlatego, że dorośli tego zakazują. W tym tkwi problem i nie ma tutaj znaczenia nasz autorytet i możliwość naszego na nich wpływ. 


Malcolm Gladwell w jednym z rozdziałów wydanej w 2000 książce „Punkt przełomowy” (polskie wydanie 2009) poddaje analizie fenom uzależnienia młodzieży od nikotyny dowodząc, że młodzież eksperymentuje z papierosami, narkotykami z powodu naśladownictwa i buntu. Pierwszy czynnik - naśladownictwo jest bardzo istotny w inicjacji palenia papierosów. W poszukiwania tożsamości i określania własnej roli ogromne znaczenie ma grupa rówieśnicza i przykład rówieśników. To nic odkrywczego, ale... Brytyjski psycholog Hans Eysenck scharakteryzował palacza: to osoba towarzyska, lubiąca się zabawić, mająca wielu przyjaciół, pragnie silnych emocji, jest ryzykantem działa spontanicznie, ma wybuchowy temperament. Trudno z takimi osobami się nudzić. Gdy połączymy ze sobą wszystkie cechy ekstrawertyka - buntowniczą naturę, impulsywność, obojętność na opinię otoczenia, pogoń za sensacją - otrzymamy niemal idealny opis osoby, która przeciąga dorastające dzieci jak magnes. Działa więc siła naśladownictwa - pierwszy z głównych powodów sięgania młodych ludzi po papierosy. Aby uzależnić się od nich potrzebujemy co najmniej trzech lat. Inny powód uzależnienia zależy przede wszystkim nasza konstrukcja psychicznej. Jedną z przyczyn złego nastroju jest niedobór pewnych substancji, które odpowiadają za powstawanie i utrzymywanie dobrego samopoczucia oraz aktywizują ośrodki mózgu odpowiedzialne za odczuwanie pewności siebie, opanowanie i przyjemność. Nikotyna, jak się okazuje, stymuluje produkcję dwóch neuroprzekaźników - dopaminy i noradrenaliny. Papieros jest więc jednym z prostych sposobów zapewnienia dobrego nastroju eliminując rozdrażnienie związane z abstynencją. Badania dowodzą, że nikotyna działa jak niektóre środki farmakologiczne przeciw depresji.

Ważnym jest też poziom określenie progu uzależnienia. Neal Benowitz i Jack Henningfield - najlepsi zdaniem Gladwella specjaliści do spraw uzależnienia od nikotyny, twierdzą, że to pięć miligramów nikotyny w ciągu doby, to około pięć papierosów. Wówczas papierosy nie uzależniają, ale dostarczają tyle nikotyny, aby utrzymać wrażenia smakowe i stymulację sensoryczną. Nie wszyscy, którzy eksperymentowali z papierosami uzależniają się. Eksperci nawołują - zmniejszmy ilość nikotyny w papierosach a w ten sposób zmniejszymy liczbę od niej uzależnionych.

Jeżeli robimy cały czas coś, co nie daje żadnych efektów, to znaczy, że powinniśmy zmienić taktykę. Z problemem palących uczniów w szkole borykam się od momentu, kiedy zacząłem w niej pracować. Szukam więc rozwiązań i zaczynam podążać za podpowiedziami Gladwella. Na ile jego propozycje rozwiązania problemu można wykorzystać w szkole? Mogą bowiem szokować i być zbyt trudnymi do zaakceptowania przez rodziców.

„Prawdę powiedziawszy, liczba respondentów, którzy co najmniej raz narkotyzowali się kokainą, powinna nam uświadomić, że pociąg do eksperymentowania z tym, co niebezpieczne, jest wśród nastolatków zjawiskiem niemal powszechnym. Czy nam się to podoba, czy nie, taka jest natura nastolatka. To jego sposób poznawania świata, i przeważnie - w przypadku kokainy w 99,1% - eksperymentowanie nie pozostawia śladu. Czas przestać walczyć z tego rodzaju eksperymentami. Czas je zaakceptować, a nawet polubić. Zamiast stanowczo zakazywać eksperymentów, powinniśmy zadbać o to, aby nie miały one tragicznych skutków.”

Dawid Rowe (w wydanej w 1994 roku książce podsumowującej badania Granice wpływu rodziny) i Judith Harris (w wydanej w 1998 roku książce Geny czy wychowanie) nie mają wątpliwości, że proces zarażania nastolatków nawykiem palenia odbywa się wyłącznie w grupie rówieśniczej. Małoletni palacze wcale nie naśladują zachowania dorosłych, o czym świadczy spadek liczby palaczy wśród dorosłych i stały wzrost wśród nastolatków. Palenie jest etapem dorastania, elementem świata nastolatków takim samym, jak wspólnota przeżyć emocjonalnych, pełen ekspresji język i obrzędy inicjacji.

Co w tej sytuacji mogą zrobić dorośli i czy ich interwencja odniesie jakikolwiek skutek? Czy jesteśmy gotowi na odważne decyzje?


Zobacz mnie na GoldenLine