piątek, 30 lipca 2010

Projekty, kompetencje i nowa edukacja

Trzy możliwe wizje przyszłości przedstawione w ostatnim numerze Edukacji i Dialogu (05-06/2010) przez Edwina Bendyka, zmuszają do refleksji i odpowiedzi na pytanie, jaka wiedza oraz jakie umiejętności są i będą potrzebne niezależnie od rzeczywistego scenariusza. Równie ważnym jest pytanie o wartości i postawy potrzebne do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. Szkoła koncentruje się niemal wyłącznie na treściach nauczania i nadal wiedza encyklopedyczna ważniejsza jest niż kompetencja. Istotnym pozostaje wyliczanie, powtarzanie i odtwarzanie, niż na przykład umiejętność uczenia się. Nauczyciele uczą tak, jak sami byli uczeni. Spora ich grupa wykształcona została w ubiegłym wieku, w zupełnie innej rzeczywistości społeczno – ekonomiczno – politycznej. Uczestniczę w trzyletnim projekcie, którego celem jest kształcenie u uczniów kompetencji kluczowych zalecanych przez Parlament Europejski. Uczestniczy w nim 1500 nauczycieli, którzy mają pomóc 10 tys. uczniom z 200 szkół w kształtowaniu i rozwijaniu kompetencji. To okazja do zmiany warsztatu pracy nauczyciela. Uczestnictwo w projekcie pozwala zrozumieć i utwierdzić się w przekonaniu, że kompetencja matematyczna i naukowo - techniczna, językowa, informatyczna, uczenia się, czy inicjatywność i przedsiębiorczość są nadrzędne wobec nauczanych treści przedmiotowych. Przedkładając ponad kompetencje wiedzę encyklopedyczną, przyjmujemy błędne założenie i podtrzymujemy archaiczny model kształcenia. Dlatego nauczycielom trudno zrozumieć, że na lekcjach biologii o wirusach, epidemiach i pandemii można kształcić kompetencję społeczno-obywatelską. A przecież chcąc uczyć się czytać nie jest istotne, czy będzie to lektura Janka Muzykanta czy Antka? Wybór tekstu jest wtórny wobec kompetencji, którą mają kształcić w szkole uczniowie. W tej sytuacji przestaje mieć znaczenie przedmiot, na którym rozwijane są wymienione kompetencje. Tę językową kształcimy nie tylko na zajęciach z języka polskiego czy angielskiego, ale również chemii, biologii, geografii, fizyki czy matematyki. Zawsze, tym bardziej dziś i w przyszłości niezwykle ważnym staje się umiejętność rozwiązywania problemów, logicznego myślenia, analizy, syntezy, formułowania wniosków, ciekawość w poszukiwaniu rozwiązań. Jednocześnie kompetencje te pozwalają uczniom doskonale przygotować się do zewnętrznych egzaminów. Dla wielu rodziców to argument, który decyduje o wyborze szkoły. Autorzy projektu stworzyli innowacyjny model kształtowania i rozwijania kompetencji w szkole. To prosty sposób do rezygnacji z systemu przedmiotowego i wąskich dyscyplin akademickich. Szkoła to miejsce przygotowania uczniów do ciągłego doskonalenia i wdrożenia u nich nawyku uczenia się przez całe życie. Jeżeli nie geografia i historia, to co w zamian? Jeżeli ważniejszym staje się kompetencja niż wiedza przedmiotowa, to w jaki sposób można osiągnąć efekty wykształcenia u uczniów postaw związanych z kompetencjami? Jeżeli dokładnie prześledzimy ich definicje, to łatwiej będzie nam zrozumieć wartość, jaką niesie koncentracja na kompetencjach. Każda z ośmiu została szczegółowo opisana (Zalecenie Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 18 grudnia 2006) w trzech kategoriach: wiedza, umiejętności i postawa. Sposobem ich osiągnięcia jest m.in. wykorzystanie metody projektu. Natomiast treścią projektów edukacyjnych stają się zapisy z podstawy programowej. To jedna z możliwych propozycji. O wyborze przesądza przede wszystkim bogactwo opracowań dotyczących metody, jej skuteczność i historia, której tradycja sięga lat 20-tych ubiegłego wieku. To również okazja, by zapoznać uczniów z biznesowymi metodykami zarządzania projektem. Ułatwia to funkcjonowanie uczniów we współczesnych organizacjach. Oczywistym jest, że istotnym staje się wyposażenie ich w wspólny kod kulturowy, budowanie własnej tożsamości i świadomości miejsce, w którym żyją. Potwierdzenie tej tezy znajduję w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi Edukacja i Dialog (05-06/2010) przez prof. Lecha Witkowskiego, który przestrzega przed degradacją dzisiejszej edukacji:

„Naszą wyobraźnią zawładnęły plebiscyty, rankingi, klucze interpretacyjne, testy. Myślący człowiek może mieć na maturze więcej kłopotów, niż ten, kto nabił sobie głowę płytkami schematami. Dominują – pośpiech i cynizm; pozór i banał. Ta diagnoza nie dotyczy tylko nas. To problem globalny. (...) Kluczowe bowiem dla rozwoju są dyspozycje. Już Grecy rozumieli, że kształcenie musi być kształtowaniem ducha. Nie chodzi dziś o umiejętność czytania, ale o wzbudzenie jego pragnienia. Nie w tym rzecz, że mamy wiedzę gdzieś użyteczną, tylko w tym, czy ona buduje nasz sposób istnienia, na nas wpływa. Redukcja wiedzy do jej praktycznego wymiaru może sprawiać, że człowiek nie weźmie do ręki książki, a maczugę. Dlatego cenię sugestię Krystiana Lupy, że warunkiem odpowiedzialnego uczenia innych jest ciągłe ładowanie się energią, która jest źródłem przekazu. A ładujemy ją czerpiąc z impulsów zawartych w dziełach wielkich ludzi. Wtedy osobowość czy tożsamość niesie takie dyspozycje jak wyobraźnia, wrażliwość, głębia otwarcia na cudze myślenie. Bez tego nie ma dialogu ani spotkania. (...) Trzeba rozwijać w sobie potencjał krytyczny i szukać przymierza z tymi, którzy się niepokoją. Wchodzić w sojusze z tymi, którzy albo muszą milczeć, albo marginalizują się sami. I pora bić na alarm. Inaczej grozi nam spisek miernot w edukacji. Także uniwersyteckiej.”
To może być znakomite motto projektu, w którym uczestniczę, ale i wezwanie dla dzisiejszej szkoły. Wszyscy mamy w ręku „złoty róg” – powiada prof. Witkowski. Nie bacząc więc na niewygody życia i niechęć otoczenia, sceptycyzm, ironię i brak zrozumienia - trzeba się przebudzić i w ten róg zadąć. Próbuję to wezwanie realizować w Collegium Futurum i wierzę, że to najlepsza droga do przygotowania uczniów do funkcjonowania w gospodarce wiedzy.


Zobacz mnie na GoldenLine