piątek, 26 sierpnia 2016

Narodowe czytanie - troska o duszę

Było to kilka miesięcy temu. W pociągu do Gdyni obserwowałem młodego człowieka, który czyta "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego. Nie wyglądał na studenta. Nie miał nawet dwudziestu lat - czyli tyle, ile Gustaw Herling-Grudziński, gdy trafił do lagrów. Zastanawiałem się, dlaczego mnie to dziwi, ale w sumie ucieszyłem się, bo czyta! Wielu pasażerów zanurzonych było w ekrany swoich telefonów, czy tabletów. Też czytali! Może nie ma znaczenie, gdzie,  jak, na czym, ile i co czytamy? Ważne, że czytamy!

Znalezione na Facebooku

Fundacja „Cała Polska czyta dzieciom” przekonuje, że czytanie ogarnęło każdy zakątek naszego kraju. Małe miejscowości, duże akcje, szkolne inicjatywy i domowe seanse czytania. Wszystko to ma zachęcić do kontaktu z książką od najmłodszego wieku. Czytać kilka minut dziennie nawołują autorzy akcji, czytać przed snem, czytać, aby rozwijać nie tylko intelekt, ale też emocje i duszę. Co się musiało stać, że wokół czytania stworzono tyle programów, projektów i uczniowskich działań. Co się stało, że to nie tylko ważny apel, ale przede wszystkim pilne zadanie i wielkie wyzwanie? A jednak nie jest żle. W księgarniach mnóstwo książek, e-booków, audiobooków. Ktoś je przecież kupuje i czyta. W przeciwnym razie wydawnictwa i księgarnie przestałyby istnieć. Zaczęłyby bankrutować. Może więc nie jest tak, jak donoszą media? Czytamy!

3 września odbywa się kolejne już „Narodowej czytanie”. W tym roku czytamy „Quo vadis?”. Tegoroczna lektura została wybrana podczas internetowego głosowania spośród pięciu propozycji. Jej adaptacji dokonał Tomasz Burek, krytyk literacki, literaturoznawca i eseista. Dzięki temu „Quo vadis” będzie można przeczytać w ciągu jednego dnia. I jak zwykle w całej Polsce w parkach, na miejskich rynkach, w ogrodach, bibliotekach i szkołach czytać będą aktorzy, politycy, uczniowie, nauczyciele, ludzie biznesu, uczestnicy Światowych Dni Młodzieży i nawet żołnierze. To jest kolejny impuls do nawiązania szczególnych relacji, ale też refleksji nad stanem naszego narodowego czytelnictwa i promocja czytania z pasją, zaangażowaniem i miłością.



W ramach uczniowskiej akcji zostałem zaproszony do sondy, którą zorganizowano w jednej z poznańskich szkól. Zadano trzy pytania: dlaczego czytam książki, jaka jest moja ulubiona lektura z dzieciństwa i jak zachęciłbym młodzież do czytania? Proste pytania, które kryły społeczne problemy, ale też pozwalają na refleksję związaną z osobistą motywacją i fascynacją czytaniem.

Dlaczego czytam? Z jednej strony związane jest to z moją pracą. Potrzebuję dostępu do najnowszych informacji, badań, raportów. Trudno mi wyobrazić sobie pracę bez aktualnej i bieżącej wiedzy naukowej. Ale też potrzebuję czasu na literaturę piękną. Czytam nie dla relaksu. Zabrzmi może banalnie, ale szukam książek, które pozwalają w historiach bohaterów zobaczyć siebie, poznać własne motywacje, odpowiedzieć na pytania dotyczące życia, jego sensu, sposobu patrzenia na świat i dostrzec w tym autentyczną radość.  A jaką lekturę z dzieciństwa zapamiętałem najlepiej? Pierwszą, którą przeczytałem samodzielnie, były "Podróże Guliwera" Jonathana Swifta. Czytałem ją w bibliotece pomiędzy regałami. Odkryłem wówczas dla siebie nowy świat. Ustawione w szeregu książki i wyjątkowa cisza tworzyły niezwykłą atmosferę czegoś tajemniczego… Tak wtedy do czułem i to pozostało we mnie do dziś. Bo książka dla mnie to nieograniczony świat myśli, emocji i zdarzeń, które otwierają przed nami nowe przestrzenie wiedzy, mądrości i czasu. To budowanie wyjątkowej relacji między czytelnikiem, autorem i literackimi bohaterami. To zabawa językiem i formą. To rozwijanie wyobraźni i wywoływanie emocji. To troska o własną duszę.