Coraz więcej pojawia się argumentów, które utwierdzają mnie w słusznym wyborze nowego modelu edukacji. Projekt Young Digital Planet Nauczyciel.pl, projekty E-szkoła Wielkopolska, e-Akademia Przyszłości - każdy wykorzystuje nowoczesne podejście do dydaktyki. Interaktywne projekty, zasoby internetowe, e-learning, zespołowa praca w wirtualnych przestrzeniach. To rozwiązania, które zostały zastosowane w nowoczesnych propozycjach dydaktycznych. Dlaczego jednak tak ostrożnie podchodzimy do wdrożenia tych rozwiązań w codziennej szkolnej dydaktyce? Jeszcze pod koniec ubiegłego wieku poznałem rozwiązanie promowane w Kalifornii. Szkoła bez podziału na klasy, uczniowie realizujący ambitne projekty, troska o rozwój kompetencji kluczowych, nauczyciele w roli moderatorów i ekspertów od procesów zarządzania projektami – to rzeczywistość, która chętnie wykorzystywana jest we wspomnianych wyżej projektach i uchodzi za nowoczesne rozwiązania. A przecież szkoła w Kalifornii pracuje tak już ponad dziesięć lat. Czas więc na zmianę i (r)ewolucję w polskiej szkole. Początek już jest. Przygotowany został projekt szkoły Collegium Futurum. Od września uczniowie rozpoczną edukację, która oparta jest na trzech założeniach:
1. czynnikiem sukcesu staje się umiejętność przyswajania informacji oraz wyciągania samodzielnych wniosków,
2. praca polega na obróbce informacji i budowaniu wiedzy,
3. nurt globalizacji wymusza wykorzystywanie wiedzy, czerpanie wzorców z różnych kultur i współdziałanie przekraczające granice krajów i kontynentów.
Nie chcę kompromisów, strategii małych kroków, etapów przejściowych. Proponuję edukację w takim kształcie, który od początku będzie nową jakością i zupełnie nową i innowacyjną propozycją. Uczniowie i rodzice zagłosują, czy chcą takiej szkoły. Jeżeli nie, trudno. Będę czekał na czasy, kiedy taka szkoła będzie już tylko koniecznością, a nie wyborem i szansą na lepsze przygotowanie do życia.
wtorek, 23 marca 2010
piątek, 12 marca 2010
Lekcja demokracji w Słupsku
Z trudem budujemy społeczeństwo obywatelskie w kraju. Trudno też przychodzi budować je w lokalnych społecznościach, choć mogłoby się wydawać, że w tym przypadku jest to dużo łatwiejsze. Przez ponad 20 lat funkcjonuje w Słupsku koło Społecznego Towarzystwa Oświatowego najstarszej i największej w Polsce organizacji pozarządowej zajmującej się edukacją. To doskonały przykład inicjatywy obywatelskiej, która powstała w gronie kilku osób, a dziś posiada w Słupsku ponad 100 członków, a w Polsce kilka tysięcy. To właśnie STO przełamało swoją siłą i autorytetem monopol państwa na oświatę w Polsce. Polacy znakomicie integrują się przeciw czemuś, rzadziej jednak robią to w imię ważnych celów. Podczas ostatnich wyborów mogłem zaobserwować, jak zderzyły się dwie opcje pojmowania roli STO w Słupsku. Z jednej strony patrzenie na szkołę wyłącznie z perspektywy swojego dziecka. Z drugiej postrzegano rolę STO jako organizację zajmującą się nie tylko prowadzonymi przez siebie szkołami i kreowaniem w nich nowoczesnej edukacji, ale przede wszystkim tworzeniem w mieście warunków do realizacji ważnej społecznie wizji edukacji. Ostatnie wybory do władz koła STO w Słupsku były przykładem, że wygrywają ludzie, przedsięwzięcia i działania, które maja autentyczną misję, pozytywną intencję i troskę o dobro wspólne. Szkoły obywatelskie, to szkoły, w których przygotowuje się przyszłych obywateli kraju świadomych swoich praw, wspólnych wartości i przede wszystkich obowiązków. To osoby, które w przyszłości będą kierować tym krajem, będą służyć i pracować na rzecz jego modernizacji zaczynając do lokalnej społeczności. To wspólne dobro, którym jest edukacja, powinno być troską wszystkich członków STO. Dlatego tak ważnym było, aby prezesem słupskiego koła STO była osoba, która ma wizję oświaty, strategię jej rozwoju i da gwarancję, że nie zrezygnuje z aktywności w momencie ukończenia nauki przez swoje dziecko. Zwyciężyło przekonanie, że nie tylko osoba w ten sposób związana ze szkołą będzie sprawnie i obiektywnie zarządzać powierzonymi placówkami STO. Zwyciężyło dobro ogółu, a nie tylko pojedynczych rodziców. Ci bowiem, mają swoją reprezentację w radach działających w szkołach. To właśnie tam mogą aktywnie pełnić doradcze funkcje i opiniotwórczą rolę. To przedstawiciele rodziców na co dzień mający kontakt ze szkołą, mogą współpracować z władzami stowarzyszenia. Ich głos powinien być brany pod uwagę przy wyborze dyrektora szkoły, w podejmowaniu strategicznych decyzji w sprawach szkoły. Żaden rozsądny dyrektor nie zignoruje tej roli rodziców. Społeczne Towarzystwo Oświatowe powstało jako organizacja, która chcąc stworzyć warunki dla nowoczesnej edukacji prowadzi nowoczesne szkoły i nie ogranicza się tylko do roli ich zarządzania, ale przede wszystkim współtworzy i inicjuje prawo oświatowej, działa na rzecz całej oświaty. Jak pokazuje dwudziestoletnie doświadczenie STO w Słupsku jego władze działają również na rzecz lokalnej społeczności i są przedstawicielami nie tylko rodziców uczęszczających do szkół STO, ale jako organizacja pozarządowa o charakterze pożytku publicznego, stawia sobie o wiele większe cele. Słupskie stowarzyszenie chce mieć wpływ na politykę oświatową miasta i dobro dzieci jego mieszkańców. Dlatego tak ważnym jest, kto będzie reprezentował Stowarzyszenie jako wiarygodny partner w dialogu z lokalną władzą i samorządem. Budując nowoczesną edukację w prowadzonych przez siebie szkołach tworzy bazę w ogóle. Nie tylko w szkołach publicznych kształcą się obywatele tego miasta. To również w tych szkołach uczą się uczniowie, którzy w przyszłości będą tu mieszkać i pracować. To od jakości absolwentów wszystkich słupskich szkół zależeć będzie jakość życia jego obywateli. Jeżeli zaczniemy przygotowywać uczniów nie tylko do zdawania egzaminów, studiowania i edukacji przez całe życie, ale skupimy się również na kształtowaniu postaw obywatelskich, to wzrośnie świadomość, że odpowiedzialność za rozwój miasta zależy od wrażliwości obywatelskiej jej mieszkańców. Słupsk przecież nie cierpi na nadmiar prawdziwych, znaczących inicjatyw obywatelskich. STO wyrastało w duchu pro publico bono. Profesjonalizm jego członków pozwala inicjować wiele cennych dla całego miasta przedsięwzięć. Dialog nowych władz koła STO to nie tylko dialog z rodzicami i dyrektorami szkół, ale dialog z instytucjami, które odpowiadają za oświatę w mieście. STO może być postrzegane przez społeczeństwo nie tylko jako organizacja, która prowadzi szkoły dla dzieci jej członków, ale organizacja, która troszczy się w ogóle o uczniów w mieście. To zupełnie inny wizerunek i scenariusz dla słupskiego koła STO niż ten, który próbowano – na szczęście bez skutku - wylansować na ostatnich wyborach do nowych władz STO. Pokazało to nie tylko siłę, ale etos zdecydowanej większości członków jednej z najważniejszych w mieście organizacji pozarządowych.
PS. Zabrakło mi podczas ostatnich wyborów czegoś najważniejszego. A mianowicie umiejętności docenienia tego, co inni zrobili dla nas, naszych dzieci i naszej lokalnej społeczności. Nikt z uczestników zebrania nie podziękował ustępującym członkom zarządu. Nikt nie podziękował jego prezesowi – osobie, która przez minione kadencje stworzyła i wykreowała wiele cennych inicjatyw o zasięgu ogólnopolskim. Szkoda, że nie znalazła się chociaż jedna osoba, która zaangażowanie dotychczasowego prezesa doceniłaby w kilku zdaniach. Nie znalazł się nikt, kto spróbowałby wymienić choć kilka z wielu osiągnięć, które są udziałem prezesa Józefa Gilla. To jeden z niewielu znanych mi działaczy STO, którego wyróżniają bezinteresowność, otwartość na współpracę, zaangażowanie własnego czasu i niejednokrotnie środków. To osoba, której dorobek dla słupskiej oświaty trudno przecenić. To prawdziwy obywatel miasta Słupska, który jak nikt inny rozumie, czym jest społeczeństwo obywatelskie i wie, jak działać na rzecz jego budowania. Codzienne daje temu świadectwo.
PS. Zabrakło mi podczas ostatnich wyborów czegoś najważniejszego. A mianowicie umiejętności docenienia tego, co inni zrobili dla nas, naszych dzieci i naszej lokalnej społeczności. Nikt z uczestników zebrania nie podziękował ustępującym członkom zarządu. Nikt nie podziękował jego prezesowi – osobie, która przez minione kadencje stworzyła i wykreowała wiele cennych inicjatyw o zasięgu ogólnopolskim. Szkoda, że nie znalazła się chociaż jedna osoba, która zaangażowanie dotychczasowego prezesa doceniłaby w kilku zdaniach. Nie znalazł się nikt, kto spróbowałby wymienić choć kilka z wielu osiągnięć, które są udziałem prezesa Józefa Gilla. To jeden z niewielu znanych mi działaczy STO, którego wyróżniają bezinteresowność, otwartość na współpracę, zaangażowanie własnego czasu i niejednokrotnie środków. To osoba, której dorobek dla słupskiej oświaty trudno przecenić. To prawdziwy obywatel miasta Słupska, który jak nikt inny rozumie, czym jest społeczeństwo obywatelskie i wie, jak działać na rzecz jego budowania. Codzienne daje temu świadectwo.
niedziela, 7 marca 2010
Edukacja i Dialog - nowa odsłona
Zespół Redakcyjny Edukacji i Dialogu zakończył współpracę z portalem www.eid.edu.pl Rozpoczynamy nowy etap rozwoju pisma, które kierujemy do osób zainteresowanych nowoczesną edukacją z zakresu pedagogiki oraz nowoczesnego podejściu do kształcenia, wychowania i zarządzania
Edukacja i Dialog ukazuje się już 25 lat. Jest jedynym pismem oświatowym, które ukazywało się jeszcze w drugim obiegu. Dziś jest to nowoczesny miesięcznik. Budujemy nową stronę pisma, jego adres internetowy to: www.edukacjaidialog.edu.pl
Zapraszam!
Edukacja i Dialog ukazuje się już 25 lat. Jest jedynym pismem oświatowym, które ukazywało się jeszcze w drugim obiegu. Dziś jest to nowoczesny miesięcznik. Budujemy nową stronę pisma, jego adres internetowy to: www.edukacjaidialog.edu.pl
Zapraszam!
sobota, 6 marca 2010
Edukacja dla przyszłości
Już 25 marca (czwartek) poprowadzę w Sopocie zajęcia dla dyrektorów i nauczycieli. Zatytułowałem je "Edukacja dla przyszłości - wyzwania dla dzisiejszej szkoły" Pierwotnie zapowiadałem je na piątek - 26 marca br. Przepraszam za tę zmianę.
Dzięki szkoleniu uczestnicy zdobędą najbardziej aktualną wiedzę o stosowaniu nowoczesnych narzędzi technologii informacyjno- komunikacyjnych w pracy z uczniem na rzecz tworzenia w szkole środowiska sprzyjającego kreatywności i innowacyjności. Jednocześnie nabędą kompetencje niezbędne do organizowania edukacji wspierającej i promującej uczenie się przez całe życie.
Podczas jednodniowego szkolenia przedstawię możliwość wykorzystania potencjału uczniów w posługiwaniu się technologiami cyfrowymi w podniesienie skuteczności zajęć lekcyjnych. Przedstawię założenia i koncepcję Collegium Futurum.
W pięknej Villi Sentoza niedaleko sopockiego molo spotkam się z dyrektorami, którzy poszukują inspiracji do tworzenia nowej edukacji. Celem zajęć jest przede wszystkim uświadomienie znaczenia pokolenia technologii cyfrowych dla dzisiejszej edukacji i funkcjonowania w gospodarce informacyjnej. Zaprezentuję nowoczesne modele zarządzania projektami edukacyjnymi uczniów uwzględniających kreatywność i innowacyjność. Więcej szczegółów na stronie Collegium Futurum
Dzięki szkoleniu uczestnicy zdobędą najbardziej aktualną wiedzę o stosowaniu nowoczesnych narzędzi technologii informacyjno- komunikacyjnych w pracy z uczniem na rzecz tworzenia w szkole środowiska sprzyjającego kreatywności i innowacyjności. Jednocześnie nabędą kompetencje niezbędne do organizowania edukacji wspierającej i promującej uczenie się przez całe życie.
Podczas jednodniowego szkolenia przedstawię możliwość wykorzystania potencjału uczniów w posługiwaniu się technologiami cyfrowymi w podniesienie skuteczności zajęć lekcyjnych. Przedstawię założenia i koncepcję Collegium Futurum.
W pięknej Villi Sentoza niedaleko sopockiego molo spotkam się z dyrektorami, którzy poszukują inspiracji do tworzenia nowej edukacji. Celem zajęć jest przede wszystkim uświadomienie znaczenia pokolenia technologii cyfrowych dla dzisiejszej edukacji i funkcjonowania w gospodarce informacyjnej. Zaprezentuję nowoczesne modele zarządzania projektami edukacyjnymi uczniów uwzględniających kreatywność i innowacyjność. Więcej szczegółów na stronie Collegium Futurum
Etykiety:
Collegium Futurum,
Edukacja przyszłości,
Szkoła przyszłości
czwartek, 4 marca 2010
Kawiarenka Obywatelska
Zostałem zaproszony do panelu w debacie zatytułowanej STRATEGIA OŚWIATY Miasta Słupska – strategia szans czy strachu?. Organizatorem było Centrum Inicjatyw Obywatelskich. Prężnie działający młodzi ludzie z interesującymi i ważnymi społecznie projektami.
Dyskutowaliśmy wokół dokumentu przygotowanego przez Instytut Badań w Oświacie. Niestety dokument ten oprócz inwentaryzacji szkół, nauczycieli, uczniów nie zawierał żadnych istotnych rekomendacji. Te, które zaprezentowano w dokumencie nie wychodziły poza powszechnie znane i promowane przez MEN postulaty i plany. Zabrakło wizji i scenariuszy przyszłości dla miejskiej oświaty. Zaniepokoiłem się wynikami EWD (edukacyjna wartość dodana), które zawarte były w tym materiale. Jak wynika z dokumentu, żadne ze słupskich publicznych gimnazjów nie jest jednoznacznie szkołą sukcesu, ani szkołą wspierającą. Żadna ze szkół nie posiada dodatniego EWD. Oznacza to, że skuteczność i efektywność pracy szkół jest poniżej średniej krajowej. Jednak nikt nie chciał podjąć tego tematu. Nikt nie próbował zastanowić się, co zrobić, aby szkoły w Słupsku zaczęły osiągać wyniki powyżej średniej. Jak powinniśmy zorganizować oświatę, aby miasto mogło dokonać skoku modernizacyjnego. Skoncentrowano się na konieczności szukania oszczędności, które widziano głównie w zmniejszeniu etatów nauczycielskich lub zamykaniu szkół. Żałuję, że w pewnym momencie nasza dyskusja sprowadzona została jedynie do wyliczania różnic między szkolnictwem publicznym i niepublicznym. Oświata to coś więcej niż tylko organy prowadzące szkoły i ich kondycja. Z jednej strony mogę siebie winić za tę sytuację, bo wywołałem temat. Z drugiej, jako przedstawiciel organizacji pozarządowej, jaką jest Społeczne Towarzystwo Oświatowe, czułem się odpowiedzialny za zwrócenie uwagi na umieszczenie w kreowaniu polityki oświatowej miasta szkół niepublicznych. To ważny element w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Brakuje nam bardzo takich postaw i troski o oddolne inicjatywy obywateli. To ogromna wartość w społeczeństwach demokratycznych, której wielu nie docenia. Z jednej strony narzeka się na bierność obywateli, z drugiej inicjatywy takie są marginalizowane w ważnych dla lokalnej społeczności dokumentach. Z przykrością obserwuję brak zrozumienia dla podobnych inicjatyw przez władze samorządowe. Kiedy obywatele niezadowoleni z poziomu i jakości nauczania w polskiej szkole próbują przejąć inicjatywę w swoje ręce, to napotykają na trudności i zarzuty o fanaberię, kaprys czy też snobizm. Żyjemy w czasach wielokrotnego wyboru. Czas masowej edukacji, produkcji i kultury minął. Obywatele chcą wybierać. Takie jest prawo w rozwiniętych demokracjach. Mam nadzieję, że inicjatywy spotkań pozwolą zrozumieć i docenić wartość społeczeństwa obywatelskiego.
Dyskutowaliśmy wokół dokumentu przygotowanego przez Instytut Badań w Oświacie. Niestety dokument ten oprócz inwentaryzacji szkół, nauczycieli, uczniów nie zawierał żadnych istotnych rekomendacji. Te, które zaprezentowano w dokumencie nie wychodziły poza powszechnie znane i promowane przez MEN postulaty i plany. Zabrakło wizji i scenariuszy przyszłości dla miejskiej oświaty. Zaniepokoiłem się wynikami EWD (edukacyjna wartość dodana), które zawarte były w tym materiale. Jak wynika z dokumentu, żadne ze słupskich publicznych gimnazjów nie jest jednoznacznie szkołą sukcesu, ani szkołą wspierającą. Żadna ze szkół nie posiada dodatniego EWD. Oznacza to, że skuteczność i efektywność pracy szkół jest poniżej średniej krajowej. Jednak nikt nie chciał podjąć tego tematu. Nikt nie próbował zastanowić się, co zrobić, aby szkoły w Słupsku zaczęły osiągać wyniki powyżej średniej. Jak powinniśmy zorganizować oświatę, aby miasto mogło dokonać skoku modernizacyjnego. Skoncentrowano się na konieczności szukania oszczędności, które widziano głównie w zmniejszeniu etatów nauczycielskich lub zamykaniu szkół. Żałuję, że w pewnym momencie nasza dyskusja sprowadzona została jedynie do wyliczania różnic między szkolnictwem publicznym i niepublicznym. Oświata to coś więcej niż tylko organy prowadzące szkoły i ich kondycja. Z jednej strony mogę siebie winić za tę sytuację, bo wywołałem temat. Z drugiej, jako przedstawiciel organizacji pozarządowej, jaką jest Społeczne Towarzystwo Oświatowe, czułem się odpowiedzialny za zwrócenie uwagi na umieszczenie w kreowaniu polityki oświatowej miasta szkół niepublicznych. To ważny element w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Brakuje nam bardzo takich postaw i troski o oddolne inicjatywy obywateli. To ogromna wartość w społeczeństwach demokratycznych, której wielu nie docenia. Z jednej strony narzeka się na bierność obywateli, z drugiej inicjatywy takie są marginalizowane w ważnych dla lokalnej społeczności dokumentach. Z przykrością obserwuję brak zrozumienia dla podobnych inicjatyw przez władze samorządowe. Kiedy obywatele niezadowoleni z poziomu i jakości nauczania w polskiej szkole próbują przejąć inicjatywę w swoje ręce, to napotykają na trudności i zarzuty o fanaberię, kaprys czy też snobizm. Żyjemy w czasach wielokrotnego wyboru. Czas masowej edukacji, produkcji i kultury minął. Obywatele chcą wybierać. Takie jest prawo w rozwiniętych demokracjach. Mam nadzieję, że inicjatywy spotkań pozwolą zrozumieć i docenić wartość społeczeństwa obywatelskiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)