wtorek, 27 września 2011

Wydajność czy skuteczność

Stephen Covey - autorytet w zakresie skutecznego działania, bardzo wyraźnie odróżnia wydajność od skuteczności twierdząc, że wydajną może być jedynie maszyna, która dzięki nowoczesnym technologiom wykonuje coraz więcej i szybciej. Natomiast człowiek ma być skuteczny. Osiągać cele, które sobie wyznacza. Nauczyciel nie ma być maszyną, której zleca się wykonywanie coraz to większej ilości zadań w coraz krótszym czasie. Obserwując to, co się dzieje w dzisiejszej szkole można odnieść wrażenie, że decydentom chodzi głównie o to, by nauczyciel był przede wszystkim wydajny. Coraz więcej zadań, w coraz krótszym czasie i coraz więcej biurokratycznych procedur. Skarżą się na to nie tylko ucznowie, ale też dyrektorzy i nauczycieli. Zdaniem Coveya mamy być osobami skutecznymi, podążającymi za swoimi priorytetami i żyjącymi zgodnie z wyznaczonymi zasadami i wartościmi.

Tak jak wielu znajomych dyrektorów również ja zakupiłem dla szkoły kilka usług od firm mogących pomóc mi w zarządzaniu. Przede wszystkim zwolnić z wykonywania wielu czasochłonnych i mało twórczych zadań. Firmy mogą zrobić to taniej, szybciej i lepiej. Już 20 lat temu Tom Peters - amerykański ekspert w dziedzinie zarządzania, twierdził, że ok. 90% pracy „białych kołnierzyków” zostanie zastąpiona przez komputery. Tym mianem nazywa się osoby, które zajmują się informacją, jej tworzeniem i przetwarzaniem. Obok m.in. dziennikarzy, prawników, lekarzy i pracowników banków zalicza także nauczycieli. Mówiąc o zastąpieniu pracy myślał m.in. o rutynowych i powtarzalnych działaniach, które można zapisać w postaci algorytmów. Dziś pracę wielu z nich zastąpiły bankomaty, wpłatomaty, elektroniczne kasy w hipermarkietach, automaty do sprzedaży biletów, elektorniczne kioski, odprawy online na lotniskach, czy obsługa internetowego konta w banku. Dziś funkcjonujemy w erze wszechobecnych usług. Oddajemy rzeczy do prania, kupujemy gotowe do podgrzania produkty, zlecamy sprzątanie firmom. Kurierzy dostarczają bezpośrednio do domu zakupy dokonane w internetowych sklepach. Nie naprawiamy sami butów, zepsutych pralek. Wyspecjalizowane firmy remontują nam mieszkania. Coraz rzadziej pieczemy ciasto na rodzinne uroczystości, a organizację zabawy urodzinowej dla naszych dzieci zlecamy wyspecjalizowanym firmom. Nie robimy już tego wszystkiego sami. Szukamy pomocy w usługach. Czy trendy te są w obecne również w szkole? Organizacją wyjazdów na zielone szkoły zajmują się biura turyrtyczne. Od lat robienie zestawień na wywiadówki, wypełnianie świadectw i arkuszy ocen, obliczanie frekwencji, wysyłanie poczty, drukowanie legitymacji szkolnych, prowadzenie dzienników lekcyjnych realizowane jest przez programy komputerowe. To jeszcze nie wszystko. Firm oferujących tego typu usługi jest na rynku wiele. Nauczyciel zwolniony z tych żmudnych czynności zaoszczędzony czas przeznacza na sprawy naprawdę ważne. Coraz mniej z kategorii pilnych pojawia się w jego życiu zawodowym. Uwalniamy w ten sposób potencjał nauczycieli i wykorzystujemy do zadań, które są prawdziwą istotą jego pracy - kontakt z uczniem, praca indywidualna, wychowanie, rozmowy z rodzicami, budowanie relaccji, rozwijanie kompetencji społenczych, uczenie jak się uczyć.

Do niedawna jeszcze systematyczne sprawdzanie zadań domowych, przygotowanie kartkówek, sprawdzanie i zlecanie uczniom dodatkowej ćwiczeń było prawdziwym problemem. Potrzebowlliśmy na to sporo czasu. Oczywiście, pod warunkiem, że nauczyciel rzetelnie chciał się wywiązać z tych zadań. Ucząc w kilku klasach, mając codziennie do sprawdzenia w każdej po kilkadziesiąć prac domowych i do tego jeszcze wykonując to systematcznie mógł łatwo ulec wypaleniu zawodowemu. Chcą wykorzystać potencjał nauczycieli do wykonywania naprawdę ważnych spraw, „zleciłem” żmudne sprawdzanie zadań komputerom. Nauczyciel wykorzystuje w tym celu elektroniczne zeszyty ćwiczeń, a sam uczeń swoją biegłość w korzystaniu z technologii cyfrowej, traktując rozwiązywanie zadań w komputerze, czy na swoim iPadzie, a nawet telefonie komórkowym jako coś naturalnego. Otrzymuje dzięki temu błyskawicznie infromację zwrotnę - dziś pokolenie to nie lubi czekać, jest niecierpliwe. Uczy się we własnym tempie. Nauczyciel dzięki prostym funkcjom wbudowanym w system elektornicznych zeszytów ćwiczeń może analizować postępy uczniów, tworzyć na podstawie raportów programy naprawcze, powtórki i skoncentrować się na zadaniach, które sprawiły uczniom najwięcej kłopotów.

W tym roku prowadzenie zajęć z języków obcych i wdrożenie koncepcji nauki języków obcych zleciłem szkole językowej, która zatrudnia znakomitych lektorów, ma system przygotowania uczniów do międzynarodowych certyfikatów i zewnętrznych egzaminów. Już teraz wykorzystuję w szkole e-wykłady wybitnych specjalistów, kursy online i szkolenia rozwijające kompetencje kluczowe uczniów. Platformy e-lerningowe pozwalają uczniom na coraz bardziej elastyczny czas pracy i tym samym wykorzystać ich siłę w naturalnym korzystaniu z cyfrowej technologii i elektronicznych zasobów sieci. I jeszcze coś, co zrobiło już wiele szkoł w okolicy. Sprzątaniem szkoły, monitoringiem, gotowaniem szkolnych obiadów zajmuje się zewnętrzna firma usługowa.

Sens w korzystaniu z tych wszystkich narzędzi jest jednak tylko wówczas, gdy dyrektor i nauczyciele znajdują dzięki nim rzeczywistą pomoc w rozwiązaniu swoich problemów. Każdy z nas może ich wymienić wiele. M.in. znalezienie czasu na systematyczne sprawdzanie zadań domowych, wypisywanie świadectw, prowadzenie arkuszy ocen, przygotowywanie na zebrania rodziców zestawień ocen i frekwencji. To czynności, które zdaniem wielu nie tylko nie rozwijają nas osobiście, ale sprawiają, że coraz mniej czasu mamy na pracę dydaktyczno-wychowawczą. Z drugiej zaś strony jest odpowiedzialność za przygotowanie uczniów do egzaminów. Stwarza to często sytuację bez wyjścia. Bo przecież brak regularnego sprawdzania prac domowych sprawia, że uczniowie zaczynają liczyć, że „może dziś się uda”. Niszczy to morale i tym samym zaniedbuje się takie cechy charakteru ucznia jak dyscyplina pracy, konsekwencja, systematyczność, odpowiedzialność. Na rynku ukazały się elektroniczne ćwiczenia zintegrowane z podręcznikiem i podstawą programową. Uczniowie nie tylko rozwiązują zadania, ale w ten sposób przygotowują się do kartkówek i sprawdzianów w wybranym przez siebie miejscu, czasie i tempie. Jednocześnie mogą ćwiczyć różne typy zadań, które wystąpią podczas egzaminów zewnętrznych. I nie jest do działanie incydentalne, ale systematyczna prac rozłożona w na cały cykl nauki.

Wprowadzenie jakichkolwiek usług, w tym elektronicznych wymaga stworzenia odpowiedniej kultury organizacji, wsparcia nauczycieli, przeszkolenia tych, którym nadal wydaje się, że powinni robić wszystko sami i czujących się jak niezwykle wydajne maszyny. W przeciwnym razie zrobimy sobie tylko kłopot.

Witold Kołodziejczyk | Utwórz swoją wizytówkę

niedziela, 11 września 2011

O misji szkoły i wspólnocie wartości

Dla mnie to ważne. Chciałbym, aby cytat ten stał się mottem działań również w obszarze edukacji. Cytat długi, ale warto go przytoczyć. To fragment wywiadu Zyty Gilowskiej, członkini Rady Polityki Pieniężnej, którego udzialiła Jackowi i Michałowi Karnowskim.
„Uważam, że zbyt obarczamy znaczeniem prawo. Prawo jest tylko cząstką zasad etycznych. Prawo umożliwia egzekwowanie zasad, ale ich nie wymyśla. Zasady etyczne są starsze i szersze od prawa, powstają w miarę odkrywania przez wspólnotę prawideł moralnych, obrastają w obrzędy, zwyczaje, tradycję, a potem niektóre są kodyfikowane. Natomiast wspólnota wartości jest pierwotnym wobec zasad etycznych i wobec prawa. Gdy jej nie ma, stajemy się jakąś hordą, a nie wspólnotą w znaczeniu kulturowym. Zanika współpraca, dominuje interes własny. Powtarzam - bez wspólnoty wartości nic nie działa dobrze, także wspólnota Europa. (...) Oczywiście, wspólnota wartości nie eliminuje agresji i przemocy. Raju na ziemi nie zbudujemy, ale też faktem jest, że owa wspólnota wartości wyzwoliła w Europejczykach taki napęd, że byli w stanie jednocześnie podbić Wschód i Ameryki, opływać kulę ziemską. (...) Erozja i rozpad wspólnoty wartości jest chorobą śmiertelną. Odbiera życiu sens, czyni je gnuśnym, atomizuje jednostki, wyzwala egozim lub wywołuje neurastenię. Nawet najliczniejsza populacja jednostek słabych i rozleniwionych nie da efektu synergii, nie przyniesie dynamizmu i żywotności.”

Już w drugim roku funkcjonowania szkoły STO w Człuchowie (1992 rok) zbudowaliśmy wspólnie z rodzicami i uczniami misję szkoły (chyba pierwszą w Polsce). W kolejnych, w których pracowałem lub współpracowałem (Gdańsk,Kraków, Poznań, Warszawa) powstawały programy wychowawcze i dydaktyczne w oparciu o zasady i wartości ustalone przez szkolną społeczność. Do dziś szkoły te świetnie się rozwijają. Cywilizacja 2.0 powinna opierać swoją zasadę funkcjonowania na wspólnocie wartości. W szkole udało się określić zasady, którymi kierujemy się tworząc nową edukację. Wartości zostały wpisane do misji szkoły i wyznaczyły nie tylko wybór programów, koncepcję kształcenia, ale też dobór nauczycieli, system ich doskonalenia, model zarządzania i wizerunek absolwenta. Później pojawił się ministerialny program Nowa Szkoła, który rozpropagował jedynie termin misji. Ale to już było coś, co zaczęło wyzwalać nową energię i odkrywać przez nauczycieli sens istnienia naszych szkół.

Jeszcze kilka lat temu na moje pytanie, dlaczego nie możemy zamknąć szkoły (samorządy zamykały ich wiele, zresztą robią to również teraz) nauczyciele odpowiadali: bo nie będziemy mieli pracy! Czy taki jest cel funkcjonowania szkół? Czy powstały one po to, by nauczyciele mieli zatrudnienie? Wielu z nich broniło się przed staniem "misjonarzem" w polskiej szkole i z ironią wyrażało się o nowym podejściu do funkcjonowania i budowania relacji między rodzicami, nauczycielami i uczniami. Dziś jest już inaczej. Nikt już nie kwestionuje posiadania misji nie tylko tej osobistej, ale też misji organizacji, w której pracujemy. Zaczęto dostrzegać jej siłę i rolę w rozwoju każdego przedsięwzięcia. Odkrywamy na nowo znaczenie, tego co robimy. W niej tkwi źródło naszej motywacji do działania. To ona - jak kompas - wyznacza kierunek działania. Dzięki niej unikamy chaosu i wielkich konfliktów. Ważne, aby cała społeczność podzielała wybrane wartości i codziennie dawała świadectwo temu, jak są ważne i jak bardzo pomagają stworzyć atmosferę współpracy, zaufania i odpowiedzialności. Ten obowiązujący w szkole system wartości należy uzgodnić. Tego nie można nikomu narzucić. Dzięki temu uczniowie nie stają się egoistyczną i gnuśną hordą, ale wspólnotą, która przejmie w przyszłości kierowanie państwem, firmami i własnymi rodzinami. Tylko wtedy możemy zrobić to ze spokojem i poczuciem bezpieczeństwa.

Witold Kołodziejczyk | Utwórz swoją wizytówkę