środa, 31 października 2012

O apelach, białych księgach i kongresach


Zacznę od cytatu:

"Dziś już nie wystarczy tylko restrukturyzacja, szukanie oszczędności oraz redukcja kosztów i zatrudnienia. Nie może być też takim antidotum reengineering. Szkoły przede wszystkim powinny zastanowić się nad stworzeniem oferty, która będzie spełniała wymogi szkoły w czasach gospodarki opartej na wiedzy. Tworzenie przewagi konkurencyjnej jutra to kreowanie i zdominowanie pojawiających się szans i możliwości, aby zdobyć kontrolę nad nową przestrzenią w edukacji. 
Tworzenie przyszłości jest dużym wyzwaniem dla dyrektorów. Nie wystarczy już powiedzieć, że przygotowujemy do egzaminów na prestiżowe uczelnie. Dzisiejsze piętnastolatki za kilka lat zaczną wchodzić na rynek pracy, za kilkanaście lat będą odgrywać główną rolę w życiu gospodarczym i politycznym. Ich wiedza i umiejętności, które zdobędą w naszych szkołach będą miały bezpośredni i zasadniczy wpływ na rozwój kraju, na jego przyspieszenie, pozwalając zmniejszać odległość od czołówki europejskiej, albo na jego zahamowanie. Dyrektorzy powinni zacząć wytyczać nowy szlak dla polskiej edukacji. Zboczenie z utartej drogi niesie ze sobą większe korzyści niż naśladowanie sukcesów innych. Nie można dojść do przyszłości pozwalając komuś innemu wytyczyć nam szlak. To nowe wyzwanie przed którymi stoją dyrektorzy szkół." źródło: Szkoły dialogu

Tekst pochodzi z 2002 roku. Napisałem go dla Społecznego Towarzystwa Oświatowego 10 lat temu! Zadziwiające, że apel ten nadal jest aktualny. Wówczas był odczytany jako odrealniony sposób patrzenia na szkołę. Dziś już nie wywołuje emocji. Za to bardzo często jest diagnozą dzisiejszej edukacji, z którą zgadza się wielu nauczycieli, choć jako adresata słusznie wskazują bardziej na MEN niż siebie. O to apelują dziś również reformatorzy, dziennikarze i naukowcy. Czy wykorzystaliśmy 22 lata transformacji politycznej, społecznej i ekonomicznej? Jak bardzo zmieniła się szkoła od 1989 roku? Czy decydują o tym interaktywne tablice, mobilne technologie, unijne projekty, e-podręczniki, czy wreszcie rządowy program Cyfrowa szkoła? Jakie są kryteria szkoły XXI? O jakie postawy i wartości troszczy się dziś polska szkoła? Jakie rozwija kompetencje? Zastanawiam się, ile jeszcze trzeba napisać apeli, opracować białych ksiąg, opublikować otwartych listów. Jak wiele stworzyć koalicji na rzecz edukacji, powołać grup dyskusyjnych na portalach społecznościowych. Ilu konferencji, sympozjów i seminariów o wyzwaniach dla współczesnej szkoły należy zorganizować. W sieci coraz więcej niezadowolonych z działań MEN nauczycieli ujawnia swój niezwykły potencjał, kreatywność, ogromną silę. Działają nie czekając na odgórne decyzje polityków. Wszyscy z troską i ogromnym zaangażowanie piszą, apelują, dzielą się doświadczeniem i wskazują kierunku oraz obszary zmian. 

Właśnie zbliża się kolejne ważne wydarzenie, którego zasięg oddziaływania jest ogromny. W listopadzie odbędzie się już VII Kongres Obywatelski. Autorytety z różnych dziedzin życia, naukowcy, publicyści,  nauczyciele po raz kolejny wskazują na archaiczny już model edukacji wskazując sprawdzone praktyki. W każdym Kongresie uczestniczą decydenci. Często w panelach tematycznych obecni są ministrowie edukacji. Niestety, zmiany w polskiej szkole dotyczą bardziej treści, a mniej metod nauczania, organizacji środowiska uczenia się, czy modeli dydaktycznych odpowiadających czasom ery postindustrialnej. Kongres gromadzi tysiące uczestników - świadomych konieczności modernizacji kraju, budowania społeczeństwa obywatelskiego, działanie dla dobra wspólnego. Mimo ogromnego zainteresowania niewiele zmienia się w szkole. A przecież każdy z Kongresów poświęcił oddzielną debatę wyłącznie edukacji. Dla przypomnienia podaję tematy paneli dyskusyjnych. Ich tematy wskazują na przełomowe znaczenie dla modernizacji polskiej szkoły. 

Edukacja dla rozwoju (rok 2005)
Czy i jakiej polityki rodzinnej potrzebujemy? (rok 2007)
Edukacja dla modernizacji i rozwoju. (rok 2008)
Priorytety edukacji Polaków w XXI w. (rok 2009)
Edukacja XXI w. Cele, miejsca, metody. (rok 2010)
Czy potrzebujemy „przewrotu kopernikańskiego” w edukacji? (rok 2011) 
Przyszłość polskiej edukacji - scenariusze rozwoju. (rok 2012)

W tym roku moderatorem debaty edukacyjnej jest Edwin Bendyk, redaktor „Polityki”. Będzie poszukiwał odpowiedzi na pytania: Jaki rozwój Polski – jaka edukacja? W poszukiwaniu nowej legitymizacji systemu edukacji. 
W panelu wezmą udział:
  1. Robert Firmhofer, Dyrektor Centrum Nauki Kopernik – Na czym polega wielkie wyzwanie edukacyjne Polski? 
  1. dr hab. prof. UW Zbigniew Marciniak, Instytut Matematyki, Uniwersytet Warszawski – Logika obecnego systemu oświaty, jakie rezultaty przyniesie on za 10 lat, jaki jest potencjał jego udoskonalenia? 
  1. prof. dr hab. Tomasz Szkudlarek, Uniwersytet Gdański, Instytut Pedagogiki – Scenariusze rozwoju polskiej edukacji 
  1. dr Jacek Strzemieczny, Prezes, Centrum Edukacji Obywatelskiej – Dlaczego powinniśmy wyjść z obecnego testocentryzmu systemu edukacji i w jaki sposób?

Wokół Kongresu skupionych jest wiele autorytetów i opiniotwórczych środowisk. Patronat medialny objęła telewizja, prasa, portale społecznościowe. To przestrzeń, w której propagowane się idee Kongresu. Nauczyciele są już przekonani o konieczności zmian, wprowadzeniu nowych sposobów uczenia i wykorzystania technologii cyfrowych. Teraz oczekują nowych rozwiązań systemowych, które uczynią szkołę miejscem rozwijania kluczowych kompetencji, wykorzystania potencjału uczniów, stosując najnowsze osiągnięcia w zakresie dydaktyki. Szkoły, która przygotuje uczniów do funkcjonowania w gospodarce opartej na wiedzy.

niedziela, 7 października 2012

Szkoła równych szans


Prof. Maciej Sysło podczas 22. Sympozjum Człowiek - Media - Edukacja przypomniał, że dzisiejsza szkoła ma być szkołą równych szans, a nie ich wyrównywania. Niestety cały czas system funkcjonuje na błędnym założeniu i koncentruje się na niwelowaniu różnic, obniżaniu poziomu wymagań i tworzeniu zasad egzaminów zewnętrznych, które nie czynią dzisiejszej szkoły takim miejscem. A przecież powinna ona stwarzać każdemu uczniowi możliwość rozwoju jego indywidualnego potencjału i dlatego każdemu z nich pozwolić osiągać różne rezultaty. Obecnie wszyscy uczniowie podlegają tym  samym wymaganiom egzaminacyjnym, realizują ten sam program, w tym samym tempie. Współczesny uczeń - przypomina prof. Sysło - połączony z całym światem, zachowuje się inaczej niż jego rówieśnik sprzed dekady. Być może jeszcze nie ma wyobrażenia, jak powinna wyglądać jego szkoła, ale już teraz ma inne oczekiwania od nauczycieli, szkoły i tego, czego chciałby się uczyć.

Podczas ostatnich spotkań z dyrektorami w Lublinie, Krakowie, Warszawie, Poznaniu i Gdańsku przekonywałem, że zadaniem szkoły nie jest praca z utalentowanymi osobami, ale praca z każdym uczniem, zgodnie z jego potrzebami, możliwościami i zdolnościami. Dlatego byłem zdumiony, gdy usłyszałem ostatnio, że system austriacki stworzył system wsparcia uczniów zdolnych obejmując nim 20-30% utalentowanych uczniów. Szkoła ma obowiązek skupić się na rozwijaniu u nich kreatywności, samodzielności, odpowiedzialności, planowania i zarządzania procesem uczenia się. A co z pozostałymi uczniami? Czy 70% z nich nie powinno posiadać tych kompetencji? Zakładając, że 30% uczniów to z kolei uczniowie z dysfunkcjami, to pozostaje 40% uczniów, dla których szkoła nie stwarza równych szans. W Polsce mamy już rozporządzenie o wspieraniu uczniów o specjalnych potrzebach rozumianych nie tylko jako dysfunkcje, ale też jako zdolności. Mamy więc systemowe rozwiązanie, ale niezwykle zbiurokratyzowane, na które skarżą się nauczyciele. Od momentu wdrożenia rozporządzenia nie zaobserwowałem zmian. Nie zmieniło to w jakiś szczególny sposób pracy szkół. Przybyło za to dokumentacji, która będzie skrupulatnie analizowana przez wizytatorów. Stąd sceptycznie przyjmuję plany powstania kolejnych uregulować prawnych dotyczących pracy z uczniem zdolnym. Mogę przypuszczać, że i to nie rozwiąże problemu i nie zmieni sytuacji polskiej szkoły. Dziś każdy odpowiedzialny nauczyciel, który dostrzeże talent, wyjątkowe zdolności swojego wychowanka, sam podejmuje działania, przygotowuje do konkursów i olimpiad, nawiązuje współpracę z uczelniami i organizacjami pozarządowymi, które w swoich statutowych działaniach mają zapisy o wspieraniu szczególnie utalentowanych. Podobnie postępuje z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych.

W świecie polityki powinna funkcjonować zasada subsydiarności. Państwo pomaga wówczas, gdy obywatel nie jest w stanie sam sobie poradzić. Pozostawiając jemu wolną przestrzeń do aktywności, samodzielności i niezależność. Taka też powinna być polityka oświatowa wobec szkół. Stworzenia takiego systemu wspierania talentów, który da jak najwięcej przestrzeni do podejmowania decyzji na poziomie szkoły. Tak, by sama mogła decydować o formie wspierania i rozwijania talentów. Zresztą dzieje się już tak w wielu szkołach i nie ma potrzeby sankcjonowania tego jakimiś specjalnymi rozporządzeniami. Władze oświatowe powinny pomagać szkołom w osiąganiu celów wówczas,  gdy one same nie potrafią sobie z tym poradzić. Dziś w praktyce edukacyjnej zasada pomocniczości jest odwrócona. Stworzono system egzaminów zewnętrznych, który w wielu sytuacjach przerzuca często przygotowanie do ich zdawania na rodziców. Uczeń bierze udział w różnych dodatkowych kursach, szkoleniach i biega na korepetycje. Coraz częściej to nie możliwość, ale konieczność. System nie uwzględnił prawa uczniów i rodziców do podejmowania decyzji, które uwzględniają aktualną sytuację i potrzeby uczniów. Rozporządzenie o wspieraniu uczniów utalentowanych niewiele zmieni. Dyskutując z dyrektorami na wspomnianych konferencjach utwierdziłem się w przekonaniu, że każda ze szkól ma swój własny, sprawdzony i na pewno skuteczny model pracy z uczniami zdolnymi. Często szkoła pomaga dopiero w momencie, w którym już sam uczeń i rodzice nie potrafią sobie poradzić. Tam, gdzie uczeń jest w stanie sobie pomóc sam, powinien sam działać. Szkoła nie przeszkadza, a jedynie wspiera w momentach trudnych - kiedy brakuje uczniowi środków na rozwijanie własnych talentów, przekazuje stypendia i współpracuje z organizacjami pozarządowymi, z uczelniami. Oto deklarowany model, który w wielu szkołach jest codzienną praktyką.