niedziela, 22 lutego 2009

Kodeks nauczyciela w dzisiejszej szkole

W najnowszej książce Setha Godina znalazłem kilka zasad, które kieruje do biznesu. Jak zwykle włączam swój „translator” i od razu zastanawiam się, czy mają jakikolwiek związek również z edukacją. Próbuję je przełożyć na język dzisiejszej szkoły. Czy zmieniają naszą osobistą perspektywę patrzenia również na rolę nauczyciela?

W dzisiejszych czasach sukces nie zależy już od tego, ile godzin spędzisz w pracy, lecz od tego, czy jesteś gotowy podjąć ryzyko. Musisz być niezwykły i oryginalny, w przeciwnym razie zginiesz w tłumie. Jeśli nie chcesz zostać w tyle w pogoni za uczniami, przestrzegaj podstawowych zasad:

1. Szanuj uczniów, ponieważ teraz mają większą władzę niż kiedykolwiek.
2. Nie stój w miejscu i bądź otwarty na zmiany.
3. Wyrzuć stary obiektyw, przez który patrzysz na rzeczywistość i wykorzystaj zoom, by spojrzeć na nią z szerszej perspektywy.
4. Nie kłam i nie oszukuj, bo Twoi uczniowie zawsze się o tym dowiedzą.
5. Nie próbuj konkurować z Internetem i nie tylko. Konkuruj z sobą samym i stawaj się z każdym dniem lepszym, niż byłeś wczoraj.

Która z zasad wywołuje w nas bunt, opór i złość? Która z tych zasad jest nagminnie łamana lub ignorowana w dzisiejszej szkole? Która zasada jest dla nas najtrudniejsza do stosowania?

Odpowiedź na te pytania, to kolejne wyzwanie dla nauczyciela w szkole postindustrialnej!

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

sobota, 21 lutego 2009

Inna edukacja? Inny dialog?

Właśnie ukazał się nowy numer Edukacji i Dialogu. Nowoczesny miesięcznik, który ukazuje się już 24 lata, przeżywa swoją drugą młodość. Właśnie otrzymałem kolejne maile, z których wynika, że pismo zachwyca czytelników:

„…dziękuję za "EiD", naprawdę piękne wydanie, zarówno pod względem zawartości, jak i szaty graficznej…”

„…pozwalam sobie złożyć wyrazy uznania za pomysł odnowienia szaty graficznej Pisma. EiD wygląda imponująco. Estetyka Pisma podkreśla jego wysoki poziom merytoryczny. W głębokim pokłonie dla Pana pracy nad tworzeniem nowoczesnego wymiaru edukacji i trudu dla całej Redakcji - zauroczona Pismem…”

„…Na obecnym rynku wydawniczym Edukacja i Dialog to czasopismo wyjątkowe. Rzadko kiedy udaje się połączyć w tak znakomity sposób pierwiastek intelektualny z pierwiastkiem estetycznym.”

Piękną misją Edukacji i Dialogu jest przede wszystkim wykreowanie w społeczeństwie nowej świadomości w postrzeganiu wizerunku nauczyciela. Pisma kierowane do dyrektorów i nauczycieli bardzo często poprzez tematykę, infantylizację języka, sposób traktowania czytelnika, a ostatnio nawet schlebianie tanimi horoskopami, na pewno nie budują rangi tego zawodu. EiD nie ma na polskim rynku swojego odpowiednika. Świadomie ucieka od formy, które powielane są przez różnych wydawców. Seth Godin w swojej najnowszej książce „Teraz małe jest wielkie” pisze o benchmarku. W latach 90-tych sam namawiałem w swoich artykułach do naśladowania przez szkoły tych, którym udało się osiągnąć sukces. Zachęcałem, aby odwoływać się do sprawdzonych rozwiązań, programów, modeli i tradycji. Namawiałem, aby dyrektorzy wzorowali się na najlepszych modelach zarządzania i stamtąd czerpali wiedzę dla własnego rozwoju. Dziś mam jednak świadomość, że było to tylko bicie rekordów innych, a nie realizacja własnych pomysłów. Wiem, że prawdziwy sukces można odnieść wówczas, gdy przestanie się porównywać z innymi i spróbuje odważyć się na robienie czegoś niezwykłego. Dla mnie tym niezwykłym jest właśnie Edukacja i Dialog, pismo liderów edukacji. Dotychczas funkcjonujące o nauczycielach stereotypy, są zastąpione obrazem nauczyciela o wysokim poczuciu własnej wartości, przedsiębiorczego, zadowolonego z życia, pełnego pasji i spełnionego zawodowo. W ten sposób stworzyłem nową przestrzeń i dałem szansę na funkcjonowanie jednego z najbardziej opiniotwórczych pism dla środowiska oświatowego. Do zespołu zostali zaproszeni nie tylko akademicy z Polski, ale również naukowcy i eksperci z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Holandii, Anglii, Ukrainy, a nawet dalekiej Nowej Zelandii.

W styczniu powstał w EiD nowy dział „Suknie, bukiety i nuty”, a w nim wybitny znawca wina przybliża jego tajemnicę. Jest to zarazem historia naszej cywilizacji. Pismo odwołuje się do czterech sfer i potrzeb naszego rozwoju: intelektualnego, fizycznego, emocjonalnego i duchowego. W dziale „Styl życia” przygotowywane są m.in. artykuły o modzie, muzyce i literaturze. W odróżnieniu do innych pism poruszających podobną tematykę, Edukacja i Dialog ma ambicję kreować najbardziej ambitne książki, płyty, spektakle i wydarzenia kulturalne. Nauczyciel w postindustrialnej szkole posiada zupełnie nowy profil kompetencyjny. To przede wszystkim ekspert w dziedzinie strategii uczenia. Stąd EiD zawiera działy związane z psychologią i edukacją interaktywną. Artykuły mają pomóc nauczycielom stać się wybitnymi specjalistami w dziedzinie pracy i możliwości ludzkiego mózgu. Oprócz wersji drukowanej istnieje internetowy portal oraz cykl Autorytety dla edukacji. Są to ekskluzywne seminaria z wybitnymi ekspertami, które pozwalają na rozwijanie i doskonalenie przez nauczycieli cech prawdziwego lidera - promotora edukacji w czasach gospodarki opartej na wiedzy.


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

poniedziałek, 9 lutego 2009

Błąd zaniechania w edukacji

W zarządzaniu często mówi się, że wiele większym błędem, niż zrobienie czegoś źle, jest błąd zaniechania. Dlaczego mówię o nim w kontekście budowania szkoły w społeczeństwie postindustrialnym? Błąd braku decyzji o tworzeniu nowego modelu szkoły powoduje, że zabieramy sobie szansę na zbudowanie lepszej, bardziej efektywnej i nowoczesnej edukacji. Zapewniam, że w tak pojmowanej szkole epoki postindustrialnej jest miejsce na rozwój społecznych kompetencji, na kształcenie i wychowanie szczęśliwego społeczeństwa, otwartego na zmiany, przedsiębiorczych obywateli z poczuciem własnej wartości, uczniów gotowych na przyjęcie wyzwań związanych z działaniem na rzecz modernizacji naszego kraju.

Często słyszę pytanie, dlaczego mamy zmieniać edukację, skoro nasi uczniowie wygrywają międzynarodowe olimpiady informatyczne, przewyższają wiedzą swoich rówieśników w amerykańskich szkołach, a my wykształceni w tamtej szkole wyrośliśmy na porządnych ludzi? Skoro tak, to dlaczego osiągamy tak słabe wyniki w badaniach PISA? Dlaczego w polskiej szkole jest agresja i przemoc, a uczniowie twierdzą, że źródłem wiarygodnej informacji jest częściej Internet niż nauczyciel? Odpowiedzią i argumentem za zmianą modelu i systemu kształcenia jest pojawienie się w polskich szkołach nowego pokolenia. Jak przypomina portal nowoczesnej edukacji Edunews.pl w 2001 roku Marc Prensky opublikował swój głośny artykuł pod tytułem „Cyfrowi tubylcy i cyfrowi imigranci”. Tak nazwał przedstawicieli młodszego (dorastającego już w erze informacyjnej) pokolenia i starszą generację, w której życie komputer wkroczył dopiero, kiedy jej członkowie dorastali lub byli już dorośli. Ten podział był bardzo cenny dla zrozumienia funkcjonowania jednostek w nowych warunkach, jakie nastały wraz z rozwojem Internetu, ale obecnie warto obecnie przyjrzeć się innym wymiarom, dzięki którym trwa cywilizacyjny rozwój. Wśród nich znajdziemy właśnie pojawienie się cyfrowej mądrości (ang. digital wisdom).

Kto zapłaci za błąd zaniechania w wprowadzeniu do szkół nowej dydaktyki? Kto obliczy koszty corocznego opóźnienia zmiany modelu edukacji. Kto oszacuje straty za brak przygotowania nauczycieli na wyzwania dzisiejszych czasów i stworzenia szkoły XXI wieku? Dlaczego nie chcemy wykorzystać naturalnych umiejętności pokolenia cyfrowego i stworzyć w szkole miejsce do rozwijania kompetencji społeczeństwa wiedzy? Co takiego musi się stać, aby decydenci zaczęli działać w bardziej zdecydowany sposób? Czy musi nas dosięgnąć w szkole kryzys, który sprawi, że zaczniemy szukać nowych rozwiązań, tak jak teraz poszukuje się 20 miliardów złotych oszczędności? Czy za ten błąd zaniechania nie płaci już dziś pokolenie cyfrowe?

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

piątek, 6 lutego 2009

Gdzie kształci się polska elita przyszłości?

Pamiętam, jak jeden z rodziców z mojej szkoły powiedział przed laty, że jedynym uzdrowienie edukacji jest jej prywatyzacja twierdząc, że wówczas byłaby szansa, aby do szkół zawitała prawdziwa konkurencyjność, troska o jakość kształcenia i różnorodna oferta edukacyjna. Rodzic otrzymywałby bon, którym mógłby płacić w wybranej przez siebie szkole. (Dziś istnieje substytut tego rozwiązania w postaci przekazywanej na każdego ucznia szkoły niepublicznej przez samorządy subwencji oświatowej.) Czy jednak jesteśmy gotowi na takie zmiany? Wielu się oburza, bo mechanizm jest prosty. Jeżeli nas coś porusza, to znaczy, że jest nietypowe, wymyka się z dotychczasowych modeli myślowych. W tym też tkwi istota kreatywnych pomysłów i innowacji. Wszystko, co typowe i oczywiste nie wywołuje w nas reakcji oporu. Natomiast, gdy jest to coś zupełnie innego, to najpierw pojawia się zdziwienie, często irytacja powodując jednocześnie brak zgody i agresję. Później powstaje„ultrastyk” i zaczynamy powoli oswajać się z nowym pomysłem. Niedawno czytałem w tygodniu Wprost (Nr 1-2/2009) reportaż o szkołach niepublicznych i wartości, jakie mają ich odpowiedniki w „starych” demokracjach. Autorka przypomina, że w prywatnych uczelniach uczyli się czterej ostatni prezydenci Stanów Zjednoczonych, a w Wielkiej Brytanii jedna trzecia parlamentarzystów skończyła prywatne szkoły. Nie wiem, czy słusznie konstatuje, twierdząc, że tylko szkoły dla elit potrafią te elity kształtować. Jednak w Polsce nadal brak jest prawdziwych warunków i tradycji dla rozwoju szkolnictwa niepublicznego. Szkoła, która jest dla mnie idealnym wzorem i inspiracją, to przedwojenne gimnazjum w Rydzynie. Pisałem już o nim wcześniej. W Polsce dopiero 20 lat temu powstawały masowo pierwsze szkoły niepubliczne. Kiedy wówczas powiedziałem w mojej 10 tysięcznej miejscowości, że otwieram niepubliczne liceum, zawrzało. To utopia, fanaberia, szkoła dla bananowej młodzieży, a płatne szkoły, to wymysł zachodniego świata. Wystarczy sięgnąć do lokalnej prasy z tamtych lat, aby przekonać się, jak różne były reakcje wśród mieszkańców. (Podobnie było, gdy w roku 2002 uruchomiłem na warszawskim Ursynowie pierwsze liceum on-line.) To był początek prawdziwej zmiany świadomości. Dziś absolwenci z pierwszych roczników tych szkół są ich wizytówką i prawdziwą dumą. Kiedy w 1989 roku zaczęły powstawać szkoły niepubliczne, na jedno miejsce starało się po kilkunastu kandydatów. To one stały się inspiracją dla założeń reformy w roku 1997. Intensywna nauka języków, nauczanie zintegrowane, integracja międzyprzedmiotowa, nauczanie blokowe, stosowanie metody projektów, współudział rodziców w życiu szkoły itd., to była wówczas prawdziwa rewolucja w edukacji. Dwadzieścia lat temu rozpoczęła się faktyczna reforma. Jednak kilka lat później, w połowie lat dziewięćdziesiątych, przestrzegałem już, że sytuacja się zmienia. Dotyczyło to głównie liceów. Dziś do liceów niepublicznych prowadzonych przez STO uczęszcza mniej uczniów niż na początku lat 90 tych. Rodzice przestali wówczas widzieć sens kształcenia dzieci w płatnych szkołach, kiedy podobną ofertę mogli mieć w szkole publicznej. To znak, że wyczerpał się model tamtej edukacji i nastał czas, aby zaproponować rodzicom i uczniom zupełnie nowe podejście do kształcenia w dobie postindustrialnej. Dziś warto o tym przypominać i na nowo szukać takiej wartości w edukacji, za którą podążać będą rodzice, uczniowie i nauczyciele. Edukacji, która rzeczywiście przygotuje do życia w świecie postindustrialnym. Dziś na nowo obserwuję renesans szkolnictwa niepublicznego, głównie dotyczy to szkół podstawowych. Rodzice odkryli, że to one są bardziej elastyczne, innowacyjne, potrafią szybko reagować na potrzeby i wyzwania dzisiejszych czasów. Czy jednak dziś szkoły te są w stanie kształcić elity, otwartych na wyzwania obywateli, liderów modernizacji kraju, czy rzeczywiście przygotowują do życia w przyszłości? Dziś ogromna liczba chętnych do szkół niepublicznych w Polsce jest dowodem, że jest potrzeba i rynek dla tego typu szkolnictwa jako bardziej elastycznego i otwartego na potrzeby i wyzwania. Z drugiej strony zwiększa się zainteresowanie edukacją domową, co może świadczyć o zanikaniu autorytetu szkoły w ogóle. To może być też powód, dlaczego tak duża liczba rodziców sprzeciwiała się rozpoczynaniu edukacji szkolnej od 6 roku życia. Rodzice nie mają zaufania w zasadność wcześniejszego rozpoczynania szkoły. Nie dostrzegają sensu w proponowanym modelu edukacji.

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine

niedziela, 1 lutego 2009

Jak uczy się pokolenie Y?

Redaktorka naczelna interesującego miesięcznika Exklusiv na pytanie, komu bardziej ufa: Internetowi, czy swoim koleżankom, stwierdziła: "najpierw Internetowi, potem koleżankom” Znak czasu? Nie dziwi mnie, że na pierwszym miejscu wymienia Internet, jako jej zdaniem wiarygodne źródło, bo przecież za tym stoi rzesza ludzi, zbiorowa mądrość, często bardzo specjalistyczna wiedza ekspercka. Wiedza zbiorowa na portalach społecznościowych pozwala osobom, które są niezależne, samodzielnie myślące samemu podjąć decyzję i ocenić wartość informacji. Pokolenie Y wie jak i potrafi korzystać z Internetu, jako źródła rzetelnej wiedzy. Inny dziennikarz w rozmowie w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że przed podjęciem decyzji zagląda do Internetu, na fora dyskusyjne i czaty oraz blogi eksperckie, aby poznać opinię innych. Kilka dni temu znajomy czternastolatek posiadający bardzo niski próg odporności na ból, przed udaniem się do stomatologa sprawdził w Internecie, w jaki sposób odbywa się znieczulenie, jakie są jego skutki uboczne, a nawet obliczył wiek lekarza, który będzie go leczył. Po analizie zdobytych w ten sposób informacji wspólnie z rodzicami podjął decyzję, że leczenie zębów będzie odbywało się pod całkowitym znieczuleniem w szpitalu. Przed pójściem na ten dwugodzinny zabieg sprawdził zagrożenia, jak im zapobiegać, jakie są komplikacje i jakie występują objawy po przebudzeniu. Dla niego było to niezwykle ważne i z jego punku widzenia sensowne działanie. Wyposażony w tę masę informacji spokojnie poddał się zabiegowi. Nie uwierzył rodzicom, że to jest bezpieczne, bezboleśne i nie ma jakichkolwiek powikłań. Nie dowiedział się tegno również w szkole? Zaufał Internetowi. Rodzice nie byli dla niego wystarczająco przekonujący. Znak czasu?

Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine