sobota, 30 czerwca 2012

Szkoła nie jest najlepszym miejscem rozwoju talentu


Słyszę głosy zdziwienia i konsternacji. Jak to? Od lat przekonuje się polskich nauczycieli, że to jedno z najważniejszych zadań. Twierdzi się, że to klucz do sukcesów szkoły. Problem polega na tym, że nie uwzględniamy w naszym myśleniu dwóch faktów:



1. dziś szkoła nie jest jedynym miejscem uczenia się i rozwijania kompetencji,
2. inteligencja wieloraka to jeszcze nie talent.


Talent to wyjątkowość i prawdziwa rzadkość. Często w klasie nie mamy żadnego ucznia o takich predyspozycjach. Sama szkoła może, choć wcale nie musi posiadać kilku utalentowanych uczniów. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie, ilu z nich osiąga ponadprzeciętne i wyjątkowe sukcesy w dziedzinie intelektualnej, ruchowej, czy artystycznej? Jaki to procent uczniów. Błędem jest też oczekiwać, że te prawdziwe talenty rozwiną się w momencie zdiagnozowania jednej z wielorakich inteligencji. Nawet, jeżeli szkoła będzie pracowała nad ich wykorzystaniem, to na pewno nie przybędzie jej talentów. To, co możemy zrobić, to zarządzać takim potencjałem uczniów, jaki mamy i nie zmarnować go. Odkryć w każdym to, co jest siłą i mocną stroną. Pracowitość, punktualność, odpowiedzialność, konsekwencja, ciekawość, systematyczność i wiele, wiele innych, to cechy charakteru, które trzeba formować, ale i pielęgnować. To jest siła, która pozwala budować osobistą ścieżkę kariery. Mitem jest więc przekonanie, że wszyscy nasi uczniowie mogą stać się współczesnymi Mozartami, Małyszami, czy Oprami Winfrey.
Zadanie szkoły to nie rozwijanie autentycznych talentów, ale zarządzanie potencjałem uczniów. W szkole polega to na umiejętności rozpoznania silnych stron każdego z nich oraz umiejętności dobrego dopasowywania obszarów odpowiedzialności oraz zlecanych im zadań. Rolą nauczyciela jest rozpoznawanie, rozwijanie i właściwie wykorzystywanie w codziennej pracy siły jego uczniów. We współczesnej szkole coraz większego znaczenia nabierają działania mające na celu przyciągnięcie do szkół osób z odpowiednimi cechami charakteru i zatrzymanie ich w nich. Nie jest to łatwe, ale możliwe wówczas, gdy uczeń będzie odczuwał satysfakcję z tego, że się rozwija. Coraz częściej to właśnie rodzice obserwując działania szkoły sami stwierdzają, kiedy ich dzieci nie wykorzystują tego potencjału. Wówczas szukają szkoły, który potrafi robić to dobrze. 
Dziś nauczyciele wiedzą, że umożliwianie uczniom wykonywania tego, co naprawdę lubią i chcą robić, w czym czują się dobrzy i niemalże niezastąpieni - zwiększa motywację, zaangażowanie i odpowiedzialność za własny proces uczenia się. Właśnie to sprawia, że szkoły osiągają dziś sukcesy, a ich uczniowie najwyższe wyniki w zewnętrznych egzaminach. 
Zarządzanie potencjałem uczniów to ciągła dbałość o realizację celów rozwojowych uczniów nie tylko z ich osobistej perspektywy, ale też perspektywy z całego narodu.  Odpowiedzialność za proces zarządzania potencjałem leży w rękach nauczycieli. Dziś nauczyciel potrafi rozpoznać, co jest ważne dla każdego z jego uczniów. Potrafi wskazać, co lubi i potrafi robić najlepiej, czego może uczyć innych, w czym i kiedy potrzebuje pomocy. W ten sposób budują w uczniach entuzjazm, i zaangażowanie oraz szacunek dla szkoły, która dba o indywidualny rozwój.
Dobrze jest, kiedy w szkole dostrzeże się, doceni i uwzględni ponadprzeciętne zdolności - ten prawdziwy talent. Szkoła może go odkryć, ale nie musi stać się odpowiedzialna za jego rozwój. Dziś rzadko której udaje się to dobrze. Być może najłatwiej szkołom artystycznym, czy sportowym.  Ale i w takich szkołach tych ponadprzeciętnych znajdziemy niewielki odsetek. Prawdziwy talent będzie rozwijany wbrew wszystkiemu. Obserwuję takie ponadprzeciętne jednostki w szkole i wiem, że nie jest im łatwo. Nie jest łatwo też ich nauczycielom. Wakacje dla każdego talentu są okazją, aby skupić się na jego rozwoju. Ćwiczą więc, trenują, czytają, podróżują i zajmują się tym, co naprawdę lubią. Fakt, że skończyła się szkoła nie ma dla nich żadnego znaczenia. Poświęcają się w całości swoim pasjom, zainteresowaniom i zdolnościom. Prawdziwy talent naprawdę nie potrzebuje szkoły. 


czwartek, 28 czerwca 2012

Tęsknota za mistrzem


Jest z rodzaju nauczycieli, których spotyka się coraz rzadziej. Nie, takich nauczycieli już nie ma. Praktycznie nie istnieją. Ale ona jest świadoma tego, co robi. Profesjonalna w każdym calu, solidna, pracowita, odpowiedzialna. To wielka osobowość. Wyrazista, rozpoznawalna i wywołująca respekt. Wybiera trudne sytuacje. Nie idzie na kompromisy. Dla niej nie ma skrótów. Nie chce przypodobać się za wszelką cenę. Ma godność, poczucie własnej wartości i nie pozawala sobie wmówić, że jest niesprawiedliwa, nieczuła i brakuje jej empatii. Fakt, nie lubią jej, boją się, narzekają, przeklinają, ale na koniec płaczą. Płaczą, kiedy się z nią rozstają. Dziękują, są wdzięczni, wreszcie przyznają, że nie mieli lepszego nauczyciela. Ale do tego trzeba dojrzeć. Najpierw zauważają to rodzice, a długo, długo potem uczniowie. Po latach to do niej wracają z wyrazami wdzięczności i uwielbienia. Wówczas stają się prawdziwymi partnerami. Im również jest trudno przekonać młodszych kolegów, że warto znosić trudy, wyrzeczenia, nie przesypiać nocy i rano budzić się wcześnie, aby jeszcze raz powtórzyć materiał. Dziś wszyscy jej uczniowie są wdzięczni za to, co dla nich zrobiła. Jej fanklub to setki uczniów, których przybywa zaraz po zakończeniu kolejnego roku szkolnego. I jest to na pewno szczere, autentyczne i zupełnie naturalne. Im więcej czasu mija, tym więcej wielkich słów można o niej usłyszeć od jej byłych uczniów.
Nie daje za wygraną, nie pozwala pracować na pół gwizdka. Jej uczniowie mają angażować się na 100% swoich możliwości. Bo wie, na co każdego z nich stać, ile może z każdego wycisnąć. Wierzy w ich możliwości i wymaga! Wypuszcza w świat uformowane dojrzałe i świadome swoich mocnych stron osoby. Jej uczniowie śmiało konkurują z rówieśnikami na zagranicznych uniwersytetach, osiągają sukcesy w konkursach, olimpiadach i mają z tego satysfakcję. Chwalą się tym. Są dumni i mówią o tym z uznaniem. Przyznają się, że były momenty, kiedy nie wytrzymywali presji i nie starczało sił. Wówczas buntowali się i manifestowali swoją niechęć. Protestowali głośno. Ale to mijało, z czasem zaczynali rozumieć, że innej drogi nie ma, że w życiu, aby cokolwiek osiągnąć, należy włożyć maksymalny wysiłek. Tylko to się liczy. Ona zmusza swoich wychowanków do zadawania ciągłych pytań i szuka odpowiedzi, czy zrobili wszystko, co było możliwe. Czy zaangażowali się, czy to wszystko, na co ich stać? Czy można zrobić to jeszcze lepiej?
Na czym polega sekret wielkiego nauczyciela, którego można spotkać coraz częściej już tylko na kartach powieści z minionych wieków, czy w filmach przywołując w ten sposób mit nauczyciela, który nie tylko uczy, ale kształtuje charakter, formatuje osobowość i tworzy prawdziwego, w pełni wartościowego człowieka. Recepta jest prosta. Być sobą, nie rezygnować z zasad, być konsekwentnym i nie dbać o chwilową akceptację, poklask i próżne uznanie. To prawdziwe przyjdzie z czasem. Dziś, kiedy pedagogika bezstresowego wychowania skompromitowała się, należy wrócić do wzoru mistrzów wymagających, ale jednocześnie rozumiejących prawo młodości. Odnaleźć nauczyciela nie tolerującego żadnych przejawów ignorancji, niesolidności, fałszu. lenistwa i bylejakości. Nauczyciela, który domaga się dotrzymywania słowa, podjętych zobowiązań, dopracowywania w szczegółach każdego zadania i wywiązywania się ze swoich obowiązków. To nauczyciel, który nie toleruje półśrodków, który wymaga najpierw od siebie, potem od innych. Na nim można polegać. To taki buduje prawdziwy etos zawodu nauczyciela. Taki nauczyciel nie jest niewolnikiem mód pedagogicznych, czy udziwnionych metod pracy. Ma charyzmę, wypracowany warsztat pracy i cały czas sprawdzone metody. I to one okazują się skuteczne i również dzięki nim uczniowie wspominają szkołą, jako miejsce, w którym ukształtował się ich charakter i stał się podstawą do budowania wartościowego życia. Przed takim nauczycielem chylę dziś czoła i takich nauczycieli chciałbym mieć wokół siebie. Na szczęście spotkałem kilku w swoim życiu. Niestety, dziś szkoła łatwo folguje uczniowskim kaprysom, żądaniom ulegając ich stylowi życia. Toleruje bylejakość i nieustannie  zabiega o sympatię i uznanie, które okazują się w konsekwencji pozorne i ulotne.