wtorek, 23 listopada 2010

Autorytet czy celebryta

Rację ma Jan Wróbel*, kiedy pisze, że szkoła przyszłości to nauczyciel, tablica i kreda. Czyli tak jak dziś. W szkołach mamy nauczycieli, mamy tablicę i kredę. Nierzadko są to już tablice interaktywne, a kredy zastępują elektroniczne pisaki.

„Szkoła nie musi mieć supersprzętu, a nauczycielki nie muszą mieć iPodów. Gadżety są fajne i sam ich używam, ale to są tylko gadżety w pełnym znaczeniu tego słowa, to są takie zabawki, które mają wywołać przelotne zainteresowanie lekcją. Ciekawy jest tylko nauczyciel.”

Racja, ciekawy jest tylko nauczyciel. A ciekawy to taki, który potrafi porwać swoich uczniów, zarazić entuzjazmem, pasją. To mistrz. Tylko, jak wskazują badania, mamy ich niewielu. Zastępowani są coraz częściej przez celebrytów. Podobno nie powinniśmy ich ignorować, a raczej uważnie obserwować. Na pytanie psychologa, czego możemy się od nich nauczyć, pada odpowiedź socjologa, że są przykładem niezgody na kłamstwo, walczą o prawa zwierząt, uczestniczą w społecznych kampaniach... Z uwagą przysłuchiwałem się ważnej i potrzebnej debacie organizowanej tydzień temu w ramach Gdańskiego Areopagu. Tym razem dotyczyła autorytetu. Rozmawiali ze sobą psycholog, socjolog, duchowny i lekarz. Padły ważne pytania i ważne wnioski, a apel był wspólny: potrzebujemy kompasu na całe życie, potrzebujemy zasad i jasnych systemów wartości. Brakuje w szkołach nauczycieli - mistrzów, którzy mają świadomość, że do szkoły chodzi przyszły lekarz, prawnik, minister, nauczyciel. To oni przejmą po nas władzę i rolę, które pełnimy dziś my. Nie chciałbym zastępować autorytetów celebrytami. To meteory, które są i zaraz znikają. Nauczyciel - autorytet ma świadomość, że przygotowuje przyszłe pokolenie, które będzie kierować naszym światem. To jak go nam urządzą dzisiejsi uczniowie w dużej mierze (a może przede wszystkim) będzie zależało od nauczycieli, jacy są w naszych szkołach. Mądry mistrz przewiduje skutki swojego działania i wyzwala w swoich uczniach najlepsze cechy charakteru.

„Nie idealizuję – pisze Jan Wróbel - współczesnego polskiego środowiska nauczycielskiego. Mamy wśród nas różne typy. Jednak największym sojusznikiem polskiej szkoły jest całkiem liczna grupa dobrych samodzielnych nauczycieli. Jednym z ich zmartwień jest zapewnienie na swoich lekcjach ładu w taki sposób, aby Władze nie miały do nich pretensji o nadmiar autorytaryzmu. Innym ich zmartwieniem jest zaciekawienie uczniów swoim przedmiotem – ale tak, aby Władze nie zgłosiły zastrzeżeń, ze nie jest realizowany program nauczania.”

Z nauczycielami jest podobnie jak z uczniami, którym planuje się wszystko i jednocześnie oczekuje od nich kreatywności, samodzielności i odpowiedzialności. Z jednej strony poszukuje się twórczych nauczycieli, z drugiej ustala reguły ile, jak i kiedy. Zastanawiam się często, czy dobre szkoły są dobrymi, bo mamy świetnych ministrów, kuratorów i wizytatorów? Czy o tym, że szkoła odnosi sukcesy decydują kolejne ustawy i rozporządzenia i pomysły Władz? Kto sprawia, że szkoły są dobre, kto decyduje, że edukacyjna wartość dodana kwalifikuje szkołę wśród takich, które nie marnują potencjału swoich uczniów i nauczycieli, że rozwijają talenty i budują w uczniach siłę? No kto?

* Jan Wróbel, Nauczyciele, supermani i poczciwe niezguły [w:] Szacunek, Gdański Aeropag 2010

Zobacz mnie na GoldenLine