sobota, 5 września 2015

O (nie)obecności otwartych zasobów w szkole

Podczas licznych paneli 3. Kongresu Polskiej Edukacji w Katowicach w gronie 1200 uczestników dyskutowano, inspirowano,  ale też prezentowano oczekiwania, ważne idee, programy i budzące się inicjatywy. Mówiono o obecności rodziców w szkole, o tym, czego nie robimy dla swoich uczniów, o czym zapominamy podczas lekcji i o czym powinniśmy pamiętać podejmując się nowych wyzwań. Przekonywano dlaczego i po co szukać nowych rozwiązań i podejmować się nowych zadań. Mówiono o wyzwaniach związanych z obecnością otwartych zasobów edukacyjnych w szkole.

Jeden z paneli „Tablety, e-booki, blogi i chmura…” prowadzony przez Annę Stokowską z Centrum Cyfrowego Projekt: Polska, dotyczył podejmowania działań na rzecz pełnego wykorzystania potencjału cyfrowych zasobów edukacji, kultury i nauki poprzez promocję wolnych licencji i dostępnych technologii. Rozmawiano o strategiach wspierających wykorzystanie w szkolnej dydaktyce cyfrowych zasób.

Różnorodność - postrzegam ją jako wartość - w podejściu panelistów do zaproponowanego tematu, ujawniła się przede wszystkim w poziomie szczegółowości postrzegania problemów i wyzwań, jakie czekają polskich nauczycieli wykorzystujących e-podręczniki i zasoby edukacyjne sieci na otwartych licencjach. Nie skupiano się na kontestowaniu i rozważaniu, czy i jakie niebezpieczeństwa i zagrożenia niesie za sobą technologia. Różne doświadczenia zawodowe pozwoliły dostrzec problem z różnych perspektyw. Wszyscy uczestnicy panelu od dawna aktywnie funkcjonują w sieci. Prowadzą eksperckie blogi i webinaria, są aktywni na portalach społecznościowych, tworzą w sieci tutoriale i dzielą się swoją wiedzą z innymi.  Wszyscy też korzystają na co dzień z technologii i dostępu do zasobów sieci. Stąd odpowiedź na pytanie o przepis, jak "krok po kroku" zmierzać w kierunku wykorzystania otwartych cyfrowych zasobów w warsztacie nauczyciela, siłą rzeczy musiała zostać sprowadzona do rozwiązań systemowych. Ten wątek był obecny nie tylko w wypowiedziach panelistów, ale też podczas dyskusji. Paradoksalnie powstała z tego wyjątkowa spójność.

W dyskursie o obecności otwartych zasobów edukacyjnych pojawiły się dwa główne wątki:
1. Szczegółowy: jak zachęcić rodziców i  przekonać do wykorzystania zasobów sieci w aktywnym uczeniu się ich dzieci, jakie materiały zamieszczać w internecie, jak pracować z uczniem, jakie aplikacje wykorzystywać, jak współpracować i zachęcać innych nauczycieli do korzystania z treści edukacyjnych w sieci? Bardzo ważne!

2. Systemowy: znaczenie doskonalenia nauczycieli, formy rozwoju ich kompetencji, osobistej odpowiedzialności za własny rozwój i wsparcia doskonalenia przez dyrektorów. Przygotowanie infrastruktury informatycznej i nowoczesnych przestrzeni uczenia. No i czytelnej zasady finansowania i inwestowania w nowe technologie, oraz potrzeba jasnej wizji edukacji. Też bardzo ważne!

Dlaczego?
Coraz mniej jest takich, których trzeba przekonywać, że nauczyciele mają w sieci dostęp do nieograniczonych niemal zasobów. Problemem jest możliwość ich swobodnego wykorzystania w edukacji. Tutaj ogromną aktywność wykazuje się Koalicja Otwartej Edukacji (KOED). To, że materiały edukacyjne są wartościowe, wiadomo od dawna. Nieświadomie uczymy się coraz częściej właśnie w sieci. I nie chodzi tylko o pozyskiwanie informacji, ale szukamy przepisów, instrukcji, wykładów. W swoim czasie "Gazeta Wyborcza" opublikowała listę siedmiu polskich milionerów naukowych (chodzi o liczbę wyświetleń kanałów tematycznych na YouTube). Najbardziej popularny z nich miał do niedawna jeszcze prawie 0,5 mln subskrypcji i ponad 42 mln wyświetleń. Korzystamy z sieci, korzystają z niej uczniowie, bo głównie dla nich przygotowywane są tam mini wykłady. Potwierdza to również sukces Khan Academy rozwijanej pod kierunkiem profesora Lecha Mankiewicza.

Czego więc brakuje w szkołach?
  1. Zrozumienia procesu transformacji modelu edukacji, znajomości trendów i globalnych wyzwań, a w konsekwencji wiedzy, jak tworzyć warunki i jak z nich korzystać - a więc rekomendacji modeli dydaktycznych, które sprawią, że zasoby będą wykorzystane na zajęciach w naturalny sposób. (np. modele blended i i jego różne formy).
  2. Przykładów modelowych scenariuszy, które pokazywałyby sposoby wykorzystania otwartych zasobów na lekcjach i ich wartość merytoryczną (np. WebQuest, Challenge Based Learning, Project Management Institut), ale także dostępu do bibliotek aplikacji edukacyjnych służącym kreacji (filmów, e-booków, prezentacji), jak też tematycznych (słowniki, symulacje itp) ale także te społecznościowe (np. gry). 
  3. Kompetencji nauczycieli (cały czas) w stosowaniu TIK-u, ale też kompetencji nauczycieli i uczniów w pracy w nowych modelach dydaktycznych - odczuwamy duży deficyt odpowiednich nawyków, postaw i umiejętności miękkich.
  4. Powszechnego dostępu do technologii mobilnej w szkole . W każdej szkole są pracownie komputerowe, ale warto zadbać o mobilne pracownie tabletowe, bo sama inicjatywa używania w miejscu pracy i nauki swoich prywatnych smartfonów i tabletów (BYOD)  nie wystarczy.
  5. Infrastruktury i szerokopasmowego dostępu do internetu - ważne i pilne zadanie i nie takie oczywiste.
  6. Zrozumienia przez ministerstwa związane z edukacją znaczenia problemu dostępu otwartych zasobów oraz przejęcia odpowiedzialności za rozwiązania systemowe wpisane w prawie oświatowym.
  7. Wypracowanych strategii w tworzeniu warunków dla obecności nowych technologii w procesie uczenia i zasobów edukacyjnych na otwartych licencjach. 
  8. Najważniejszego i od tego bym zaczął: wizji i odpowiedzi na pytanie: po co? Co jest zadaniem edukacji dziś? Jakie postawy chcemy w naszych szkołach rozwijać? Jakiego społeczeństwa potrzebuje dziś inwestujące publiczne pieniądze państwo? 

Wyzwania
To zderzenie szczegółowego i systemowego poziomu rozważań było bardzo cenne i doprowadziło do zdefiniowania kolejnego problemu związanego ze zmianą paradygmatu postrzegania odpowiedzialności za edukację. Jedni oczekują, że państwo//ministerstwo sprawi, że w każdej szkole będzie dostęp do szybkiej sieci (tak jak Orliki w każdej gminie) i to w prosty sposób ma sprawić, że szkoły zaczną korzystać w otwartych zasobów sieci i technologii cyfrowej. Wcale tak nie musi być. Przykładów niewykorzystania potencjału sieci, zasobów i kompetencji uczniów w stosowaniu technologii cyfrowych jest wiele. Drudzy - ci proaktywni - inicjują sami te zmiany. Raz są to dyrektorzy, raz nauczyciele, innym razem zmiany inicjują rodzice. Po prostu zmieniają szkołę, zastanawiając się jednocześnie, jak włączyć się w naturalny proces transformacji w obszarze środowiska edukacyjnego, roli i funkcji nauczyciela oraz sposobu funkcjonowania ucznia w nowych modelach dydaktycznych. Przykładów szkół, które, w tej samej rzeczywistości społeczno-ekonomiczno-politycznej i prawnej, tworzą wyjątkowe rzeczy jest wiele. I tak jak w życia, są tacy co inicjują zmiany i tacy, co czekają i szukają powodów, dla których nie podejmują się nowych wyzwań.