wtorek, 12 grudnia 2017

Opór przed zmianą

Nikt z nas nie uczył się w szkole - nie uczy także dziś - jak w osiąganiu celów przekraczać granice komfortu i strefę osobistego bezpieczeństwa. A przecież dopiero wyjście poza te obszary uruchamia w nas ogromną siłę do przeprowadzenia zmian w naszym życiu i własnym rozwoju.

Paradoksem jest, że tak samo jak boimy się ryzyka związanego ze zmianą, to z tego samego powodu nie pozwalamy sobie na odnoszenie osobistych sukcesów maksymalnie wykorzystując nasze talenty. Lęk pojawia się zarówno przed poniesieniem porażki, jak i przed odniesieniem sukcesu. W ten sposób manifestują się nasze wewnętrzne przekonania na temat zmian. Colin Sisson, mówca i trener rozwoju osobistego odnosi to do głębszych poziomów naszego funkcjonowania. Twierdzi, że lęk przed sukcesem i lęk przed porażką łączą się ze sobą i powstrzymują nas przed zmianą, ponieważ, gdybyśmy nagle doświadczyli zmiany okoliczności, zmusiłoby nas to do zmiany wewnętrznej. Mając przekonanie, że zmiana niesie ze sobą ryzyko bólu i utraty przyjemności, blokujemy nasz wewnętrzny rozwój. To właśnie owo ryzyko, często zupełnie wyimaginowane, wstrzymuje nas przed działaniem. Choć wiemy, że powinniśmy dokonać w naszym życiu zmian,  mimo to gubimy się w realizacji naszej osobistej misji. Być może jej w sobie nie odkryliśmy bądź ignorujemy lub po prostu nie zauważamy sygnałów, które wskazują, że nie jesteśmy na właściwej drodze. Uświadamiając sobie, jak ważną dla naszego życia, rozwoju, szczęścia i wreszcie naszego spełnienia jest znajomość osobistego celu, pozwalamy na uruchomienie naszej wyjątkowej siły. To ona sprawia, że każdego dnia z energią i pozytywnym nastawieniem podejmujemy się kolejnych wyzwań. Wierzę, że każdy z nas rodzi się z wyjątkowym do realizacji celem. Wierzę, że każdy z nas ma zadanie pozostawienia po sobie świata lepszym, niż go zastał. I każdy z nas ma swoją osobistą misję do spełnienia. Tak mówi do swoich uczniów i nauczycieli Showkat Badat - dyrektor ESSA Academy w Bolton koło Manchesteru i dodaje: nie mówimy, że każdy z naszych uczniów może odnieść sukces, ale każdy odnosi sukces. Potrzebujemy odwagi i jednocześnie rozwagi, aby nie trwać dłużej, niż jest to konieczne w starych wzorcach zachowań, by nie stracić radości tego, co jest przed nami.


autor: Dorota Nina Semenov

Tak jak mechanizmy reakcji na zmiany mają miejsce na poziomie indywidualnym - w naszym życiu osobistym, takie też procesy funkcjonują na poziomie każdej organizacji, również szkoły. Boimy się zakwestionować zasad i podstaw jej funkcjonowania. A przecież uczniowie już dawno odkryli już bardziej atrakcyjne formy docierania do informacji. Być może to są powody, które sprawiają, że coraz częściej doświadczamy braku ich zaangażowania, skupienia, koncentracji na celu, narzekamy na brak kultury uczenia się, częste kwestionowanie autorytetów, pośpiech, niecierpliwość i roszczeniowość. Czujemy, że powód, dla którego my przychodziliśmy do szkoły, dla nich od dawna nie istnieje. Ale szkoła nadal traktowana jest przez wielu jako główne źródło informacji. Wiemy już, że tak nie jest, często też o tym słyszymy, wielu wprost alarmuje, że kryzys edukacji dotyka dużo głębszych poziomów, niż tylko stosowanych form, metod pracy i  treści podstawy programowej. Profesor Łukasz Truski mówi wprost, że to wynik braku adaptacji struktury edukacji na świecie do zachodzącej w ciagu kilkunastu lat rewolucji technologicznej, która przejęła olbrzymią część aktywności całej ludzkości.
Przeprowadzana dziś reforma edukacji w Polsce wydaje się prowadzić do zakonserwowania szkolnictwa powszechnego w jego postaci z pierwszej połowy XX wieku, gdy szkoła powszechna miała służyć szkoleniu dziecka a nie jego edukacji*.
Zmiany systemowe nie uwzględniają tej wiedzy w swoich strategiach. Brak jest jasnej wizji edukacji, oraz misji podzielanej przez nauczycieli, rodziców, jednocześnie rozumianej przez uczniów i całe społeczeństwo. Martha Nussbaum, wybitna amerykańska filozof przewiduje konsekwencje zaniechania zmian i funkcjonowania archaicznego modelu edukacji na świecie.
Już wkrótce państwa na całym świecie będą produkować pokolenia użytecznych maszyn, zamiast pełnowartościowych obywateli. Stajemy w obliczu kryzysu, ale jak na razie nie chcemy się z nim zmierzyć. Udajemy, że wszystko zostało po staremu, podczas gdy w rzeczywistości zmiany w rozłożeniu akcentów są widoczne na każdym kroku. Tak naprawdę nigdy nie dyskutowaliśmy o tych zmianach, nie dokonaliśmy wyboru, a mimo to w coraz większym stopniu determinują one naszą przyszłość**.
W szkole w drugiej dekadzie XXI wieku zmianie ulegać powinna nie tylko funkcja szkoły, ale też rola nauczyciela. Bo szkoła i nauczyciele są potrzebni społeczeństwu, ale z nowym celem. Warto sobie uzmysłowić jedno z podstawowych praw szkoły, jakim jest świadomość istnienia jej wyższego celu. Szkoła musi zdefiniować go na nowo i odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie, jaki jest dziś powód jej funkcjonowania? Jej obecny kryzys nie wynika tylko z braku odwagi i zredefiniowanej misji, ale braku wizji edukacji odpowiadającej przeobrażeniom współczesnego świata. Dziś wyzwaniem jest pojawienie się w szkole nowego pokolenia uczniów, z innymi już nawykami oraz oczekiwaniami rodziców i wreszcie rozwój technologii i jej wpływ na nasze codzienne życie. To skutek przyspieszającej rewolucji naukowej i technicznej, powszechnego dostępu do wiedzy, rozbudzenia aspiracji zamożnych społeczeństw, a także niezadowolenia, nawet frustracji z dotychczasowego biegu wydarzeń.
Pokolenia dziś rozpoczynające sformalizowaną naukę spędzą swe dorosłe życie zmagając się z problemami, o których – otwierając butelki szampana ostatniego Sylwestra XX wieku – nie mieliśmy wyobrażenia. To będzie cywilizacja, w której ludzie będą konkurować na rynku pracy z konstrukcjami sztucznej inteligencji – robotami – i nie wygrają tej konkurencji inaczej niż poprzez rozwijanie tego, co ludzie potrafią najlepiej. To znaczy twórczym myśleniem, zdolnością do kojarzenia faktów poprzez granice dziedzin nauki, techniki i sztuki, odwagą do negowania utartych reguł i zastępowanie ich nowymi***.
To nie wszystko. Szkoła stoi przed koniecznością permanentnej transformacji. Polaryzacja społecznych postaw i poglądów, swoiste "rozregulowanie" systemu, agresja w szkole, kryzys egzaminów zewnętrznych, coraz większa liczba uczniów z dysfunkcjami oraz przepaść pomiędzy pokoleniem cyfrowym a nauczycielami powinny być sygnałem dla rządów, przedsiębiorców, dla pojedynczych osób i grup społecznych do zastanowienia się nad stworzeniem nowego modelu edukacji, która łączy świat nowoczesnych organizacji ze szkołą przygotowującą uczniów do życia w przyszłości.

Oczekiwane przez nas zmiany na zewnątrz, nie nastąpią bez pracy na naszym indywidualnym poziomie. Każda zmiana zaczyna się od pojedynczego człowieka i indywidualnej decyzji. Najpierw pojawia się nowa idea, następnie dzielimy się nią z innymi, poszukujemy osób, które ją podzielają i chcą podjąć się wspólnie z nami nowych wyzwań. W ten sposób niewielki jeszcze dotąd kręg naszego wpływu, poszerza się i coraz więcej spraw zależnych jest od nas.

Zmiany nie będą możliwe, jeżeli nie nastąpi przekroczenie "masy krytycznej" w rozwoju indywidualnym każdego z nas w obrębie rozwoju świadomości i zrozumienia autentycznej potrzeby edukacji nowego wymiaru. Potrzeba silnego i pewnego przekonania, że zmiana ma sens, jest potrzebna i przede wszystkim możliwa. Im dłużej będziemy tkwili w dotychczasowych wzorcach i przekonaniach, tym bardziej będzie pogłębiał się kryzys edukacji.
________________________________________
* Łukasz Turski, Uwagi o Reformie Edukacji Powszechnej, streszczenie z debaty Otwartej Rzeczpospolitej Szkoła przyszłości - jaka powinna być?, 13 czerwca 2017
** Martha Nussbaum, Nie dla zysku, Dlaczego demokracja potrzebuje humanistów, Fundacja Kultura Liberalna, 2016
*** Łukasz Turski, Jedno, co warto, to uczyć się warto — o szkole jutra, wykład inauguracyjny podczas jubileuszowej konferencji z okazji 30-leacia Społecznego Towarzystwa Oświatowego, 24 listopada 2017