Pytania powyższe to pytania również o system finansowania oświaty i mechanizm, który pozwoli szkołom decydować nie tylko o podręcznikach, ale też o multimediach, które będą wykorzystywane przez nauczycieli i uczniów. Dlaczego to arbitralnie ktoś ma decydować o tym, z jakich materiałów ma korzystać polski nauczycieli i uczeń. Dlaczego tych decyzji nie pozostawić na poziomie szkoły? Podobnie, jak to ma miejsce z podręcznikami, to nauczyciele wspólnie z rodzicami powinni wybierać z bogatej oferty rynkowej multimediów, która na wzór podręczników miałyby rekomendacje MEN. Czy istnieje możliwość rozwoju jakościowego oświaty bez współpracy z komercyjnymi firmami? Kto więc tworzy multimedia odpowiadające światowym standardom? W jaki sposób ma nastąpić transfer wiedzy z biznesu do edukacji? Coraz więcej pytań pojawia się wokół Scholarisa. Czas więc na społeczną debatę nie tylko na temat społeczeństwa informacyjnego i miejsca multimediów w edukacji. Czas wykorzystać wiedzę, która nie jest już tylko domeną nielicznych decydentów i tzw. ciał opiniotwórczych, ale stała się narzędziem wielu. Przypomnę: nowym źródłem władzy nie są pieniądze w rękach nielicznych, ale informacja w rękach wielu. Wraz z nadejściem społeczeństwa informacyjnego nasza gospodarka po raz pierwszy opiera się na bogactwie, które nie tylko jest odnawialne, ale samo się wytwarza. To wielkie wyzwania dla edukacji. Warto ten potencjał wykorzystać w dyskusji o portalu Scholaris. Podobną debatę dotycząca podstawy programowej i reformy mogłem obserwować na stronach MEN.
