niedziela, 1 marca 2009

Dlaczego boimy się zmiany?

"Jak możesz marnotrawić kolejny dzień i nie czerpać korzyści z największej przemiany, która dotyka nasze pokolenie? Jak śmiesz zadowalać się miernotą, skoro współczesny świat stwarza Ci warunki do bycia wyjątkowym?" - oto dosłowny cytat z kolejnej książki Setha Godina, którą ostatnio czytałem.
To już kolejny jego bestseller, który mnie inspiruje i zmusza do poszukiwania odpowiedzi na wyzwania, które pojawiają się wokół nas, a szczególnie w edukacji. W swojej najnowszej książce autor zachwyca swoją celnością spostrzeżeń i błyskotliwością. Dzięki niemu odkryłem, że należę do osób, które Godin nazywa zmianoholikami. Zrozumiałem, dlaczego zmiana mnie ekscytuje, dodaje energii, wyzwala entuzjazm i wywołuje dreszcz pozytywnej emocji. Zrozumiałem też mechanizm, który powoduje, że dla jednych zmiana jest oczywistym stanem, u innych natomiast wywołuje lęk, cynizm i agresję. Paradoks polega na tym, że z jednej strony boimy się zmian, ale jednocześnie zastanawiamy się, dlaczego jest tak, że największe możliwości, naprawdę oczywiste szanse na udoskonalenie przedsięwzięcia i zrobienia kariery zawsze nas omijają. Wielkie możliwości i wielki sukces – tłumaczy Godin- wiążą się dla wielu ze zmianą, a zmiana jest bolesna. Tak długo, jak szansa będzie oznaczała dla wielu zmianę, a zmiana utożsamiana będzie z trudem, tak długo będziemy tracić nasze szanse.

Poprzez doświadczenie zbudowałem w sobie przekonanie, że każda zmiana jest zmianą na lepsze. Może dlatego, że nie myślę o zmianie, ale o szansie, jaką niesie codzienność. Wówczas nie zastanawiam się nad tym, co mogę stracić, ale myślę o tym, co jest przyszłą nagrodą. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – przypomina mi często Iwona Majewska Opiełka. Wykorzystuję więc w życiu szanse i możliwości i nie zastanawiam się nad bólem i stratą. Zanurzam się w teraźniejszości i nie funkcjonuję w tym, co było kiedyś i nie kreuję zdarzeń, których jeszcze nie ma. Najlepszą receptą na osiągnięcie sukcesu jest być „tu i teraz” – to przesłanie z książek Eckharta Tolle. Przecież jest tylko to, co teraz. Przeszłości i przyszłości już lub jeszcze nie ma.

Godin zastanawia się, jak to było możliwe, że współpracując z wizjonerami Yahoo! nie pozwolił sobie na zarobienie 30 miliardów dolarów, ale zdecydował się napisać książkę, której tantiemy wyniosły 9 tysięcy dolarów. Jak to możliwe, że zrezygnował z inwestycji i nie zauważył szansy jaką dawały zyski z usług w America Online (AOL)? Odpowiedź jest prosta. Zarówno twórcy Yahoo!, jak i AOL, Martha Stewart, John Hammond i wielu innych najpierw dostrzegli szansę i ocenili ją obiektywnie. Nie myśleli o tym, co tracą, posiadali bowiem odmienny paradygmat oceny sytuacji, niż wielu z nas. Godin nazywa tę umiejętność transfokacją, czyli zoomowaniem. To poszerzenie granic bez naruszania podstawy. To wykorzystanie nowych idei, możliwości i wyznań bez wywoływania odruchu uniku przed zmianą. Namawiam więc nauczycieli do postrzegania sytuacji zewnętrznej jako szansy. Warto zrozumieć, że konkurowanie z Internetem, tematycznymi kanałami telewizyjnymi, portalami eksperckimi, mobilną edukacją nie jest zagrożeniem, ale szansą na to, aby uczynić szkołę miejscem nie tylko przekazywania wiedzy, ale przede wszystkim uczenia się. Już dziś nauczyciel może podjąć decyzję, by stać się ekspertem w tej dziedzinie. Szkoła powinna być miejscem formacji nie tylko intelektualnej, ale również duchowej i emocjonalnej. To prawdziwa szansa dla edukacji XXI wieku.


Edukacja i Dialog - Czasopismo liderów edukacji

Zobacz mnie na GoldenLine