W okresie międzywojennym mamy przykłady znakomitych szkół, które prof. Okoń określa mianem alternatywnych. Nadal takimi pozostają wobec narodowych modeli kształcenia. Myślę tu nie tylko o szkołach Marii Montessori, Celestyna Freineta, czy szkołach waldorfskich. Wśród szkół alternatywnych są polskie przykłady, np. wspomniana szkoła Michała Sjudaka na Wołyniu, czy pod Poznaniem w Rydzynie. Żadna z nich po wojnie nie została reaktywowana, żadna z tych koncepcji nie miała swoich bezpośrednich następców. Ideologia czasów powojennych nie pozwalała na eksperymentalne szkoły. Dziś jest okazja, aby kontynuować koncepcje dydaktyczne tamtych szkół. Dla mnie bardzo bliskie jest elitarne gimnazjum i liceum w Rydzynie - szkoła, która kształciła charaktery, postawy proobywatelskie. Szkoła, której absolwenci odnieśli w swoim życiu ogromne sukcesy. Gimnazjum im. Sułkowskich okazało się miejscem wychowania znakomitych profesorów, żołnierzy, działaczy. Szkoły Montessori, Freineta, czy Steinera funkcjonują do dziś i stanowią znakomitą propozycję i uzupełnienie dla masowych propozycji edukacyjnych. Warto przyjrzeć się rozwiązaniom i koncepcjom wychowawczym polskich szkół okresu międzywojennego, które mogą być atrakcyjna alternatywą dla dzisiejszej szkoły, również społecznej. One też pełniej realizują wyzwania, przed jakimi staje dziś uczeń. W Collegium Futurum chcemy kontynuować m.in. pracę ministra Łopuszańskiego z Rydzyny i Michała Sjudaka ze szkoły w Turkowiczach i połączyć to z programem wychowawczym, włączając w ten proces najnowsze technologie cyfrowe. To prawdziwa inspiracja dla programu CF21 w Słupsku.
