czwartek, 31 lipca 2008

O wychowaniu w czasach gospodarki cyfrowej

Wśród dyskusji o nowej roli nauczyciela, rzadko pojawia się pytanie o funkcję wychowania w dzisiejszej szkole. Czy i w tym obszarze można zaobserwować zmianę? Co znaczy wychowywać w XXI wieku? Przed jakimi dylematami staje wychowawca w szkolnej klasie? W dzisiejszych czasach jeszcze bardziej, niż kiedy indziej, rola wychowawcy jest nie do przecenienia. To właśnie teraz, na progu trzeciego tysiąclecia, w dobie globalnej sieci, niemal nieograniczonego dostępu do informacji, lansowania różnych wzorców kulturowych powinniśmy raz jeszcze poddać refleksję o wychowaniu młodzieży? Rośnie pokolenie okaleczonych, kształtowanych jedynie intelektualnie jednostek. Mało jest miejsca na zainteresowanie się uczuciami ucznia, jego emocjami. Wychowanie zaczęło ograniczać się jedynie do celów metodycznych i zawężone zostało w dużej mierze do procesów poznawczych. Zajęto się poszukiwaniem maksymalnie obiektywnych – jak twierdzi prof. Katarzyna Olbrycht – technik pomiaru efektów kształcenia.
Z drugiej strony obserwujemy ogromną potrzebę młodych ludzi do przeżyć duchowych, emocjonalnych, poszukiwania wspólnot i różnych ścieżek wewnętrznego rozwoju. Wskazuje to, jak bardzo młodzi ludzie potrzebują uwagi i oprócz troski o intelekt i rozwój fizyczny, doskonalenia w sferze emocji i ducha. Szukają przewodników i autorytetów. Brak równowagi pomiędzy intelektem, kondycją fizyczną (po prostu zwykłym zdrowiem) a duchowym i emocjonalnym wymiarem, powoduje, że społeczeństwo staje się coraz bardziej egoistyczne, nastawione na konsumpcję, niewrażliwe i zestresowane, nie potrafiące radzić sobie z podstawowymi emocjami.
Co w takim razie powinno być istotą wychowania? Co znaczy wychowywać pokolenie „Y”, funkcjonujące na społecznościowych portalach, znakomicie rozumiejących technologie Web 2.0 i posługujących się technologią informacyjno-komunikacyjną? W dobie rozwoju Internetu i funkcjonowania uczniów w świecie wirtualnym, w SecondLife i gier komputerowych, nauczyciel – wychowawca staje przed kolejnym wyzwaniem, może najważniejszym w swoim życiu, bycia mistrzem i przewodnikiem w rozwoju swoich wychowanków. W jaki sposób więc przygotowywać do tego wychowawców? Czy to kwestia tylko umiejętności metodycznych i kompetencji psychologicznych i socjotechnicznych? W jakim stopniu państwo, szkoła powinny, a raczej, czy powinny ingerować w programy i procesy wychowawcze w szkole? Kiedy staje się to jedyną odpowiedzialnością rodziców?


Prof. Katarzyna Olbrycht sformułowała kilka dylematów współczesnego wychowania, m.in:
1. Czy dziecko XXI wieku powinno być wychowywane na obywatela świata, członka cywilizacji ludzkiej, czy raczej w pierwszym rzędzie na członka określonej kultury, grupy etnicznej, narodu? Charakterystyka lokalno-kulturowa staje się ważnym wymiarem osobowości każdego człowieka. Czy jej lekceważenie w imię uniwersalizmu zapewni pełny rozwój człowieka w całej jego niepowtarzalności? Z drugiej strony, czy jej eksponowanie nie zagrozi postawom tolerancji?
2. Czy należy maksymalnie rozwijać wrażliwość na drugiego człowieka, solidarność, zdolność empatyczne, czy raczej uodparniać dziecko na zalew informacji o cierpieniach ludzi na całym świecie, telewizyjnych obrazów, katastrof i kataklizm, okrucieństw, śmierci. Jaki poziom wrażliwości jest pożądany dla współczesnego dziecka atakowanego przez środki masowego przekazu informacyjnego, a od którego momentu należy się obawiać „znieczulicy społecznej”
3. Czy należy uczyć wartości i wartościowania poprzez wyraźne wzorce, czy też zakładając całkowitego relatywizm wartości – pokazywać jedynie możliwości wyboru i nadawania wartości, unikając jednoznacznego oceniania?
4. Czy należy kształcić przede wszystkim człowieka totalnie wolnego rezygnującego z trudniejszych wymagań, norm, sankcji i kontroli, które mogą stwarzać sytuacje stresowe, czy też poprzez stawienie trudnych zadań, wyraźnie określanie norm, kształcić charakter, uczyć samoograniczenia się i liczenia z innymi ludźmi?
5. Czy kształcić do akceptowania u siebie i u innych różnych ograniczeń, ewentualnych porażek, czy raczej kształcić człowieka sukcesu, bezwzględnego w stosunku do siebie i innych?
6. Czy należy wskazywać dziecku i młodemu człowiekowi określony sens życia, proponować wzory i autorytety, czy raczej starać się niczego nie sugerować, a jedynie informować możliwie neutralnie o różnych możliwościach nadawania sensu własnemu życiu?

Wbrew pozorom nie ma prostych odpowiedzi. Nie ma prostych wyborów. Należy szukać równowagi i „złotego środka” Pytania powyższe są więc pytaniami nie o to, czy i co wybrać, ale jak to realizować? W jakim stopniu szkoła powinna być miejscem budowania kapitału społecznego, a w jakim otwierać się na rywalizację i budowanie indywidualnej konkurencyjności? Oczywiście jedno i drugie, ale w jakim natężeniu ma to się dziać? Co myślą o tym sami rodzice? Jaki jest optymalny model? Czy istnieje?

Interesującym wydaje się, że wymienione powyżej dylematy są fragmentem referatu wygłoszonego przez prof. Olbrych w listopadzie 1990 roku(!). To czas, kiedy w Polsce nie było powszechnego dostępu do Internetu, mało kto słyszał o sieci. To początek pierwszych pracowni komputerowych w szkołach. Jednak aktualność tych pytań zadziwia, a poszukiwanie odpowiedzi na nie staje się jeszcze bardziej pilnym zadaniem wychowawców w dobie gospodarki cyfrowej. Świadczą one również o ponadczasowej roli wychowawcy-mistrza w życiu każdego człowieka.

Zobacz mnie na GoldenLine