sobota, 26 lipca 2008

Praga 2008

Wróciłem z Pragi. Spotkałem się tam z moimi przyjaciółmi z Holandii, którzy przyjechali ze swoimi fantastycznymi dziećmi. Każde z nich miało swoją komórkę, której w ogóle nie wykorzystywali do telefonowania, ale do odbierania poczty, robienia zdjęć wysokiej rozdzielczości, kręcenia krótkich filmów. A wszystko po to, aby zamieścić to natychmiast na swoich blogach i stronach internetowych. Traktowali swój wyjazd nie tylko turystycznie. Rozpoczynali dzień od sprawdzenia w internecie pogody (oczywiście uruchamiali google na swoich komórkach dzięki dostępnej niemal wszędzie sieci WiFi), następnie redagowali swoje teksty do artykułów na stronę internetową (wykorzystywali w tym celu również swoje komórki) i edytowali zdjęcia, które natychmiast publikowali w sieci. Zajmowało im to kilkadziesiąt minut. Następnie wyruszaliśmy razem w poszukiwaniu kolejnych ciekawych tematów i miejsc, których w Pradze nie brakuje. Nasi uczniowie posiadają również te umiejętności. Szkoda tylko, że szkoła jest tak odległa od świata cyfrowego, w którym funkcjonują uczniowie i nie wykorzystuje tego potencjału. Natychmiastowy dostęp poprzez komórki do informacji zawartych w sieci internetowej to ogromna konkurencja dla nauczycieli. Kiedyś to oni dostarczali uczniom wiedzę przedmiotową. Dziś zmienia się funkcja szkoły, a co za tym idzie i rola nauczyciela. Czy posiada on kompetencje, które pozwolą mu wprowadzić ucznia w świat dobra, prawdy i piękna?

I jeszcze jedna refleksja po wizycie w Pradze. Siedzieliśmy w jednej z kawiarni nieopodal Starego Miasta i obserwowaliśmy ulicę. Stwierdziliśmy, że to miejsce mogłoby być zarówno w Brukseli, Paryżu, Warszawie, Wrocławiu czy też w Krakowie. Po prostu w Europie. Te same marki samochodów, sklepy znajomych sieci i turyści z aparatami cyfrowymi. Oto znak czasu. W niedzielę w ciągu półtorej godziny znalazłem się w Pradze, a w czwartek rano wracałem do Warszawy i udałem się prosto z lotniska do pracy. Pamiętam, że kiedyś takie podróże to wydarzenia, które wymagały ogromnych przygotowań, wizyt po urzędach (paszport, wizy), bankach (wymiana pieniędzy) i biurach podróży (bilety, vouchery). Teraz nie ma już tych uciążliwości, ale również magii, która towarzyszyła wyjazdom za granicę. Obecnie pieniądze lepiej wypłacić w bankomacie, bo i bezpieczniej, i taniej, a bilet kupić przez internet. Paszport nie jest już konieczny. Świat stał się dostępny nie tylko dzięki procesom globalizacyjnym, ale przede wszystkim przez zmianę naszej świadomości. Minęło 20 lat od przemian społeczno-gospodarczych, wiele osób narzekając na sytuację w Polsce nie dostrzegło, jak wiele zmieniło się w naszym życiu. Jak donosił wczoraj "Dziennik" opłaca się robić zakupy w Stanach, bo taniej, dlatego w amerykańskim e-sklepie Amazon zakupy robi 400 tys. Polaków. A za obiad w restauracji w Brukseli dzięki silnej złotówce zapłacimy taniej niż w Warszawie. Zakupy w Berlinie okazują się bardziej korzystne niż w Polsce dzięki sile polskiego złotego. Cieszę się, że mogę osobiście dziś tego doświadczać.

Zobacz mnie na GoldenLine